Trzy minuty i siedem sekund - tyle trwał materiał w głównym wydaniu "Faktów" TVN, poświęcony wąsom Bronisława Komorowskiego. Wziąć to za symbol poziomu mediów czy obecnej prezydentury?
Prawdopodobnie redakcja "Faktów" uznała, że z działalności Bronisława Komorowskiego najbardziej interesujące jest to, że wziął on do ręki maszynkę do golenia. Widocznie prezydent niczym ważnym się ostatnio nie zajmuje.
W takich sytuacjach, zamiast mówić o wąsach, warto odświeżyć niesłusznie zapomniany temat - sprawę tajemniczych ekspertyz dot. zmian w OFE.
Dla przypomnienia - głosami koalicji PO-PSL parlament przegłosował ustawę, zgodnie z którą składki przekazywane do OFE zostały obniżone z 7,3 proc. do 2,3 proc. (w 2017 r. mają osiągnąć poziom 3,5 proc.). Rząd Donalda Tuska tłumaczył to koniecznością zmniejszenia potrzeb pożyczkowych państwa, krytycy nazywali rzecz po imieniu - skokiem na kasę przyszłych emerytów i łamaniem konstytucji. Ustawa weszła w życie 1 maja 2011 r.
Prezydent ustawę podpisał, lecz wcześniej - jak mówiła minister Irena Wóycicka z Kancelarii Prezydenta - wziął pod uwagę "wszechstronne analizy prawne, które kancelaria zamówiła, dotyczące tej ustawy".
Gdzie zamówiono owe ekspertyzy? Co zawierały? Kto się pod nimi podpisał? Ile wziął za to pieniędzy? Bronisław Komorowski i jego podwładni z premedytacją i zadziwiającym uporem ukrywają te informacje przed opinią publiczną.
To szerszy problem - obecna władza ma problem z dzieleniem się informacjami ze społeczeństwem. Potrzeba było sądu, by nakłonić Donalda Tuska do ujawnienia kulis powstawania tzw. tarczy antykorupcyjnej, potrzeba było długiej batalii prawnej, by kierowany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz warszawski ratusz zechciał powiedzieć, z kim i na jakie kwoty zawiera umowy.
W przypadku Bronisława Komorowskiego niestety nawet sądy są bezsilne. Prezydent przegrywał już i przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie, i przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. I co? I nic.
Co prezydent chce przed nami ukryć? Dlaczego?
Trzeba o tej sprawie przypominać. I tym powinny zająć się media, a nie goleniem.
Bo z wąsami czy bez, Bronisław Komorowski pozostaje urzędnikiem, który nie chce powiedzieć obywatelom, komu i za co przekazał część ich podatków. Nie można się na to godzić.
Odmawiając nam prawa do informacji, prezydent - przynajmniej w moich oczach - stracił twarz.
Kto wie, może jednak Komorowski bez wąsów zacznie zachowywać się bardziej przyzwoicie niż ten z zarostem. Oby.
W takich sytuacjach, zamiast mówić o wąsach, warto odświeżyć niesłusznie zapomniany temat - sprawę tajemniczych ekspertyz dot. zmian w OFE.
Dla przypomnienia - głosami koalicji PO-PSL parlament przegłosował ustawę, zgodnie z którą składki przekazywane do OFE zostały obniżone z 7,3 proc. do 2,3 proc. (w 2017 r. mają osiągnąć poziom 3,5 proc.). Rząd Donalda Tuska tłumaczył to koniecznością zmniejszenia potrzeb pożyczkowych państwa, krytycy nazywali rzecz po imieniu - skokiem na kasę przyszłych emerytów i łamaniem konstytucji. Ustawa weszła w życie 1 maja 2011 r.
Prezydent ustawę podpisał, lecz wcześniej - jak mówiła minister Irena Wóycicka z Kancelarii Prezydenta - wziął pod uwagę "wszechstronne analizy prawne, które kancelaria zamówiła, dotyczące tej ustawy".
Gdzie zamówiono owe ekspertyzy? Co zawierały? Kto się pod nimi podpisał? Ile wziął za to pieniędzy? Bronisław Komorowski i jego podwładni z premedytacją i zadziwiającym uporem ukrywają te informacje przed opinią publiczną.
To szerszy problem - obecna władza ma problem z dzieleniem się informacjami ze społeczeństwem. Potrzeba było sądu, by nakłonić Donalda Tuska do ujawnienia kulis powstawania tzw. tarczy antykorupcyjnej, potrzeba było długiej batalii prawnej, by kierowany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz warszawski ratusz zechciał powiedzieć, z kim i na jakie kwoty zawiera umowy.
W przypadku Bronisława Komorowskiego niestety nawet sądy są bezsilne. Prezydent przegrywał już i przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie, i przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. I co? I nic.
Co prezydent chce przed nami ukryć? Dlaczego?
Trzeba o tej sprawie przypominać. I tym powinny zająć się media, a nie goleniem.
Bo z wąsami czy bez, Bronisław Komorowski pozostaje urzędnikiem, który nie chce powiedzieć obywatelom, komu i za co przekazał część ich podatków. Nie można się na to godzić.
Odmawiając nam prawa do informacji, prezydent - przynajmniej w moich oczach - stracił twarz.
Kto wie, może jednak Komorowski bez wąsów zacznie zachowywać się bardziej przyzwoicie niż ten z zarostem. Oby.