Ad 13 lat. Po publicznej wypowiedzi Janusza Palikota, że w ojczyźnie JP2 13-latki są już po - są już po seksie, są już po alkoholu, są już po fajkach - blady strach padł na naszych rodzimych Tartuffe’ów, bo przecież wypowiedź tego błazna mogła dotrzeć do niepokalanych uszu naszej pięknej, polskiej, wiernej młodzieży i zdradzić tajemnicę dorosłości, czyli to, że w dorosłym życiu idzie tylko i wyłącznie oto, by sobie pochlać, zajarać i poderwać lalunię.
Nasi świętoszkowie, na wzór i podobieństwo towarzyszy z PZPR, chcieliby chronić młodzież przed złymi wpływami, sami ustalając co jest złe, a co dobre. Ale tak jak sparciałe mózgi PZPR-owców nie mogły pojąć, że dziewczyny i chłopaki wolą w Jarocinie ściskać się przy zdegenerowanej muzie, niż słuchać mowy trawy Plenum KC, tak obłudny kołtun polski każdego kto powie, że polskie 13-latki są już po, wyzwie od pedałów i zboków, sądząc, że na większą chwałę przedmurza Europy to czyni. No cóż, z Panem Bogiem mili państwo!
Ad 16 lat. Dozwolone od 18. lat. Ciekawe, jakie to badania naukowe dowiodły, że wódka w dzień po ukończeniu 18-stki mniej szkodzi? Równie interesujące jest skąd wiemy, że nie mogący ukończyć gimnazjum dryblas, w 18-stej wiośnie życia, doznaje obywatelskiego olśnienia i wie na kogo należy w wyborach zagłosować, by w kraju żyło się w zdrowiu i szczęśliwie? Ja takich badań nie znam, więc z pokorą proszę o podpowiedź. Znam natomiast badania, które wskazują na to iż, człowiek w wieku 16 lat jest gotów do podjęcia decyzji, która wyznaczać będzie los na "najbliższe", kolejne 51 lat jego życia. Jest to tak zwana decyzja zawodowa, inaczej też nazywana decyzją szkolną i zawodową. Politycznym i pragmatycznym skutkiem zastosowania tej wiedzy jest organizacja państwowego i powszechnego systemu oświaty w dziesiątkach krajów świata. Mając 16 lat, każdy obywatel współczesnego i nowoczesnego państwa podejmuje decyzję o wyborze dalszej ścieżki kształcenia, która uwarunkuje jego życie zawodowe. Zatem w obliczu tej wiedzy i tej oświatowej sytuacji, dziwnym zdaje się opór przed dyskusją nad pytaniem: czy obniżyć do 16 lat wiek wyborców?
Ad 67 lat. Podobno ministrowi J. V. Rostowskiemu liczba 67 "wyszła" z rachunków, a więc naukowo, zatem od niej nie odstąpi. Tak samo jak obrońcy wcześniejszych liczb murem za nimi stojąc wierzą, że słuszne one są, bo też tak w rachunkach im wychodzi. Rachunek przeciw rachunkowi! Mocna rzecz!
Niemniej spór o różne wyniki pomimo twardych rachunków to gra pozorna. Problem wieku emerytalnego to w istocie problem pracy. To problem stabilności, długotrwałości a przede wszystkim dostępności do dobra jakim jest praca. Tu niestety, obie strony sporu nic spektakularnego nie mają do zaproponowania, co najwyżej odgrzewane mielone z wolnego rynku. Zatem coś przez skórę czuję, że i 100 lat uda się kreatywnie z rachunku wycisnąć.
Ad 16 lat. Dozwolone od 18. lat. Ciekawe, jakie to badania naukowe dowiodły, że wódka w dzień po ukończeniu 18-stki mniej szkodzi? Równie interesujące jest skąd wiemy, że nie mogący ukończyć gimnazjum dryblas, w 18-stej wiośnie życia, doznaje obywatelskiego olśnienia i wie na kogo należy w wyborach zagłosować, by w kraju żyło się w zdrowiu i szczęśliwie? Ja takich badań nie znam, więc z pokorą proszę o podpowiedź. Znam natomiast badania, które wskazują na to iż, człowiek w wieku 16 lat jest gotów do podjęcia decyzji, która wyznaczać będzie los na "najbliższe", kolejne 51 lat jego życia. Jest to tak zwana decyzja zawodowa, inaczej też nazywana decyzją szkolną i zawodową. Politycznym i pragmatycznym skutkiem zastosowania tej wiedzy jest organizacja państwowego i powszechnego systemu oświaty w dziesiątkach krajów świata. Mając 16 lat, każdy obywatel współczesnego i nowoczesnego państwa podejmuje decyzję o wyborze dalszej ścieżki kształcenia, która uwarunkuje jego życie zawodowe. Zatem w obliczu tej wiedzy i tej oświatowej sytuacji, dziwnym zdaje się opór przed dyskusją nad pytaniem: czy obniżyć do 16 lat wiek wyborców?
Ad 67 lat. Podobno ministrowi J. V. Rostowskiemu liczba 67 "wyszła" z rachunków, a więc naukowo, zatem od niej nie odstąpi. Tak samo jak obrońcy wcześniejszych liczb murem za nimi stojąc wierzą, że słuszne one są, bo też tak w rachunkach im wychodzi. Rachunek przeciw rachunkowi! Mocna rzecz!
Niemniej spór o różne wyniki pomimo twardych rachunków to gra pozorna. Problem wieku emerytalnego to w istocie problem pracy. To problem stabilności, długotrwałości a przede wszystkim dostępności do dobra jakim jest praca. Tu niestety, obie strony sporu nic spektakularnego nie mają do zaproponowania, co najwyżej odgrzewane mielone z wolnego rynku. Zatem coś przez skórę czuję, że i 100 lat uda się kreatywnie z rachunku wycisnąć.