W najnowszym „Wprost” piszemy o tym, jak w ostatnich dniach Rosjanie rozegrali Polskę. Od lat to zresztą robią. W każdej sprawie, od Smoleńska po gaz. Idzie im to łatwo, bo naszym krajem rządzą nieudolni politycy.
3 kwietnia Władimir Putin ogłosił, że zlecił szefowi Gazpromu powrót do koncepcji budowy gazociągu Jamał – Europa II. Reuters informuje, że jest nawet podpisane memorandum w tej sprawie. Polski rząd, słysząc to, zapewnia, że nic na ten temat nie wie. Okazuje się jednak, że jest coś na rzeczy. Dotarliśmy do słynnego memorandum gazowego i innych kluczowych dokumentów w tej sprawie.
Okazuje się, że kiedy polski rząd ustami kolejnych ministrów uspokajał, że nie ma mowy o budowie nowej rosyjskiej rury przez Polskę – w Petersburgu prezes jednej z gazowych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa podpisuje w tej sprawie „techniczne” porozumienie z Gazpromem. Negocjowane przez wiele miesięcy. Jakby pod prąd rządowej strategii energetycznej i polityki wschodniej.
Co na to premier? Tradycyjnie wpadł we wściekłość i zarządził wielkie rządowe śledztwo. Szef MSW ma nam za kilka dni powiedzieć, jak mogło do tego dojść.
Nie wierzę jednak w to śledztwo robione na wariackich papierach. To tylko szukanie kozła ofiarnego. Funkcjonariusze ABW ganiający po gabinetach ministerialnych i spółek skarbu państwa odkryją to, co wiemy – brak przestrzegania procedur. Jak ustaliliśmy, większość ustaleń negocjacyjnych robiono na gębę, przez telefon. Mało kto sporządzał notatki. Agenci dowiedzą się, że minister Budzanowski miał inne sprawy na głowie niż gaz, zajmował się przecież LOT-em.
Służby również są zajęte zmianami, jakie się dzieją u nich, obstawianiem, kto zostanie szefem, a nie monitorowaniem działalności kluczowych spółek skarbu. Co jeszcze? Okaże się, że minister spraw zagranicznych jest bardziej zajęty twittowaniem niż pilnowaniem swoich urzędników. Stwierdzą, że wicepremier Piechociński nie dorósł do swojej roli. Jak można przeczytać w naszym artykule „Taniec na ruskiej rurze”, szef PSL przychodzi na partyjną naradę i chwali się, że teraz będzie się zajmował polityką wschodnią, bo Tusk w zastępstwie wysyła go nawet na szczyt do Petersburga. A po co tam jedzie konkretnie? Czy to jest ważne? Poznają smutną prawdę, że nikt się w Polsce nie przejmuje bezpieczeństwem energetycznym – naszym i sąsiadów, w tym wypadku Ukrainy.
W poprzednim numerze pisałem o roli Gazpromu w rosyjskiej polityce zagranicznej. Błękitne imperium bezwzględnie wykorzystuje słabość naszych służb, brak przepływu informacji. Można powiedzieć, że nic się nadzwyczajnego nie stało, ot, od kilku dni obserwujemy kompromitację polskiego państwa.
Okazuje się, że kiedy polski rząd ustami kolejnych ministrów uspokajał, że nie ma mowy o budowie nowej rosyjskiej rury przez Polskę – w Petersburgu prezes jednej z gazowych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa podpisuje w tej sprawie „techniczne” porozumienie z Gazpromem. Negocjowane przez wiele miesięcy. Jakby pod prąd rządowej strategii energetycznej i polityki wschodniej.
Co na to premier? Tradycyjnie wpadł we wściekłość i zarządził wielkie rządowe śledztwo. Szef MSW ma nam za kilka dni powiedzieć, jak mogło do tego dojść.
Nie wierzę jednak w to śledztwo robione na wariackich papierach. To tylko szukanie kozła ofiarnego. Funkcjonariusze ABW ganiający po gabinetach ministerialnych i spółek skarbu państwa odkryją to, co wiemy – brak przestrzegania procedur. Jak ustaliliśmy, większość ustaleń negocjacyjnych robiono na gębę, przez telefon. Mało kto sporządzał notatki. Agenci dowiedzą się, że minister Budzanowski miał inne sprawy na głowie niż gaz, zajmował się przecież LOT-em.
Służby również są zajęte zmianami, jakie się dzieją u nich, obstawianiem, kto zostanie szefem, a nie monitorowaniem działalności kluczowych spółek skarbu. Co jeszcze? Okaże się, że minister spraw zagranicznych jest bardziej zajęty twittowaniem niż pilnowaniem swoich urzędników. Stwierdzą, że wicepremier Piechociński nie dorósł do swojej roli. Jak można przeczytać w naszym artykule „Taniec na ruskiej rurze”, szef PSL przychodzi na partyjną naradę i chwali się, że teraz będzie się zajmował polityką wschodnią, bo Tusk w zastępstwie wysyła go nawet na szczyt do Petersburga. A po co tam jedzie konkretnie? Czy to jest ważne? Poznają smutną prawdę, że nikt się w Polsce nie przejmuje bezpieczeństwem energetycznym – naszym i sąsiadów, w tym wypadku Ukrainy.
W poprzednim numerze pisałem o roli Gazpromu w rosyjskiej polityce zagranicznej. Błękitne imperium bezwzględnie wykorzystuje słabość naszych służb, brak przepływu informacji. Można powiedzieć, że nic się nadzwyczajnego nie stało, ot, od kilku dni obserwujemy kompromitację polskiego państwa.