Bo Gowin dziennikarzom życia nie utrudnia i już ogłosił, że chyba wystartuje i to na dwie funkcje: przewodniczącego PO i prezydenta Krakowa.
Były prezydent, inaczej niż były minister sprawiedliwości ostatnio nie ułatwia życia dziennikarzom. Nie dość, że nie wierzy w bezstronność niektórych mediów i podaje na to przykłady, to jeszcze nie chce jednoznacznie, jak Gowin powiedzieć, czy startuje czy nie.
Kwaśniewski mówi wprawdzie to samo od co najmniej 22 lutego 2013, to jest od pamiętnej konferencji z udziałem Siwca i Palikota, w trakcie której oświadczył, że przystępuje do współtworzenia listy centrolewicy do PE. Każdy, kto ma choć trochę doświadczenia w polityce, choćby gminnej, wie że zbyt wczesna deklaracja startu w wyborach jest źródłem kłopotów. Dlatego były prezydent będzie do końca zwodził dziennikarzy i podsycał ciekawość: wystartuje czy nie?
To oczywiście nie jest tylko gra z mediami. Jeśli Kwaśniewski nie wystartuje, także konkurenci muszą inaczej prowadzić kampanię. Wszystkie te „rewelacje” z Acronem, Kulczykiem i Nazarbajewem są wtedy psu na budę. Trzeba szukać haków na kogoś innego. Może na Cimoszewicza, którego jednak były prezydent przekona? A Jarucka już grała…
Jeśli Kwaśniewski wystartuje, trzeba myśleć o poważnym przeciwniku na listach PO. Może ściągnąć Buzka ze Śląska? Jeśli tak, to kto na Śląsku za Buzka? Ale czy na pewno były prezydent wystartuje ze stolicy?
Pytania można mnożyć. Nie warto, bo odpowiedź padnie nie wcześniej niż na Gwiazdkę. Nie wszyscy się ucieszą…
A Gowin? Były minister od razu pochwalił się swoimi planami prezydenckimi (na razie Kraków a potem Polska). Tusk ma wystarczająco dużo czasu, żeby wzmocnić innego krakowskiego polityka PO Ireneusza Rasia i znaleźć trzeciego, który ich dla dobra Krakowa pogodzi. No i zadbać, żeby następny rok Gowin raczej tłumaczył się z decyzji dotyczącej zakupu budynku sądu w Gdańsku niż chwalił otwarciem zawodów.
Kwaśniewski mówi wprawdzie to samo od co najmniej 22 lutego 2013, to jest od pamiętnej konferencji z udziałem Siwca i Palikota, w trakcie której oświadczył, że przystępuje do współtworzenia listy centrolewicy do PE. Każdy, kto ma choć trochę doświadczenia w polityce, choćby gminnej, wie że zbyt wczesna deklaracja startu w wyborach jest źródłem kłopotów. Dlatego były prezydent będzie do końca zwodził dziennikarzy i podsycał ciekawość: wystartuje czy nie?
To oczywiście nie jest tylko gra z mediami. Jeśli Kwaśniewski nie wystartuje, także konkurenci muszą inaczej prowadzić kampanię. Wszystkie te „rewelacje” z Acronem, Kulczykiem i Nazarbajewem są wtedy psu na budę. Trzeba szukać haków na kogoś innego. Może na Cimoszewicza, którego jednak były prezydent przekona? A Jarucka już grała…
Jeśli Kwaśniewski wystartuje, trzeba myśleć o poważnym przeciwniku na listach PO. Może ściągnąć Buzka ze Śląska? Jeśli tak, to kto na Śląsku za Buzka? Ale czy na pewno były prezydent wystartuje ze stolicy?
Pytania można mnożyć. Nie warto, bo odpowiedź padnie nie wcześniej niż na Gwiazdkę. Nie wszyscy się ucieszą…
A Gowin? Były minister od razu pochwalił się swoimi planami prezydenckimi (na razie Kraków a potem Polska). Tusk ma wystarczająco dużo czasu, żeby wzmocnić innego krakowskiego polityka PO Ireneusza Rasia i znaleźć trzeciego, który ich dla dobra Krakowa pogodzi. No i zadbać, żeby następny rok Gowin raczej tłumaczył się z decyzji dotyczącej zakupu budynku sądu w Gdańsku niż chwalił otwarciem zawodów.