Sztuczny język

Sztuczny język

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Nazwijmy to po imieniu: jestem niejadkiem - powiedział Antek (8) prawie przez sen. Dotleniony po całym dniu hasania po plaży padł ze zmęczenia zanim zdążyłam otworzyć książkę. Oczywiście wcześniej nawet nie tknął kolacji. Nie wiem, jak udaje mu się żyć powietrzem i mieć tyle pozytywnej energii?!?
Zanim jednak zapadł w głęboki sen, zdążył jeszcze podzielić się ze mną swoim nowym wynalazkiem:

- Wymyśliłem dzisiaj sztuczny język - bełkotał niewyraźnie.

- Po co ci sztuczny język? - zapytałam

- Umieściłbym w nim jakiś dobry smak, np. kilka kropli cytryny. Potem założyłbym go na język i mógłbym jeść te wszystkie niedobre rzeczy - tłumaczył.

Myślałam, że pęknę ze śmiechu.

- Nie musisz jeść żadnych okropnych rzeczy! Ale fajnie byłoby, gdybyś od czasu do czasu czegoś spróbował! Skąd możesz wiedzieć, że kanapka, ser, truskawka czy surówka albo białko jajka są niedobre, skoro nigdy ich nie spróbowałeś? - zapytałam.

- Dobrze, jutro mogę spróbować szynkę albo surówkę z marchewki - mówił Antek.

I natychmiast zasnął. Wyglądał bajkowo. Nie mogłam napatrzeć się na jego długie rzęsy i delikatnie uśmiechnięte usta. I te włosy. I to chude drobne ciałko. Najcieńsze z całej czwórki. Jak przekonać go do jedzenia?! Natychmiast przestałam się martwić. Sama byłam koszmarnym niejadkiem:

- Kaku, nie kaku - mówiłam niezdecydowana na butelkę mleka mając rok.

Dzisiaj jedzenie jest jedną z moich największych przyjemności!

Wyrośnie!

Rano przy śniadaniu zapytałam Antka:

- Gotowy na przygodę z szynką?

Skrzywił się przerażony:

- Jak skonstruuję mój nowy wynalazek: sztuczny język.

PS. W sumie, po co mu ta szynka?! :-)