Sondaże zgodnie wskazały, że PiS przegoniło Platformę Obywatelską.
Receptę na to, jak przełamać impas, wskazał rzecznik rządu Paweł Graś. Jego słowa świadczą o totalnej bezradności ekipy rządowej. Nie mając lepszego komentarza dla fatalnych wyników swojej partii, postanowił wskrzesić upiora skutecznie dotąd straszącego tych, którzy chcieli się go bać. Tym upiorem była wizja powrotu PiS do władzy. Nic nie trzeba było robić, mając takiego upiora, trzeba go było tylko karmić. Do tego trochę propagandy, jakieś II exposé, dymisyjka, fajna historia dla mediów, bez pokrycia, ale atrakcyjna, i wszystko jakoś hulało. Ale upiór umarł. A premier i jego ekipa nie mogą w to uwierzyć albo jeszcze nie zauważyli, że ten strach przestał działać. Graś spróbował starych zaklęć. – Powrót PiS do władzy jest bardzo realny – obwieścił. Gdyby to był sitcom, rozległaby się salwa śmiechu. Ale jest gorzej niż w głupawym serialu. Po słowach zapadła głucha cisza. Nomen omen grobowa. Rzecznik ciągnął dalej: – Wraz z PiS wrócą stare upiory. Swoją drogą to bardzo ciekawa sytuacja dla wyborców PO. Jeżeli do wyborów jeszcze ponad dwa lata, a prawa ręka premiera wieszczy klęskę, to może trzeba zacząć się rozglądać, gdzie lepiej ulokować swoje sympatie, oczekiwania i nadzieje. Bo Platforma nie słyszy, komu bije dzwon.