Malina Błańska na łamach "Wprost" ujawniła zjawisko społeczne polegające na "polecaniu" przez bogaczy innym bogaczom atrakcyjnych seksualnie dziewcząt. Establishment, do którego niewątpliwie bogacze należą, zawył z oburzenia. Wtórują mu świętoszkowaci, kabotyńscy komentatorze, żyjący z wazelinowania establishmentu. Fani i kronikarze życia publicznego a'la Berlusconi.
To poziom brukowca, to nie dziennikarstwo, to naruszanie prywatności pewnego pana, który świetnie niegdyś machał tenisową rakietą - orzekli dyżurni obrońcy oligarchii.
Nie zgadzam się z tym i to nie dlatego, że Malina Błańska jest moją koleżanką z "NIE" i jedną z najbardziej utalentowanych dziennikarek młodego pokolenia.
Obowiązkiem dziennikarzy jest opisywanie zjawisk społecznych, w szczególności tych wstydliwych i skrzętnie przed opinią publiczną skrywanych. Błańska to właśnie uczyniła, z właściwym sobie profesjonalnym dystansem, nie oceniając, nie piętnując, a jedynie obserwując. Wszystkim, którzy tak się użalają nad skrzywdzonymi w ten sposób bogaczami, proponuję zastanowić się nad współczesną formą przemocy - przemocy finansowej, prowadzącej w efekcie do zależności i relacji znanych z czasów feudalnych. Pan i władca a naprzeciw sługa i niewolnik. Ten aspekt publikacji tygodnika "Wprost" jest kluczowy, a nie urażona duma jednego czy drugiego biznesmena.
Nie chcę oceniać tego zjawiska, nie mam do tego prawa, bo każda taka relacja ma zapewne inne podłoże i różne konsekwencje. Ale za to, że moja wiedza o współczesnym społeczeństwie uległa poszerzeniu, jestem wdzięczny zarówno red. Błańskiej jak i redaktorowi naczelnemu "Wprost" Sylwestrowi Latkowskiemu, który po raz kolejny wykazał się odwagą (pedofile z establishmentu, sprawa Blidy, sprawa Papały etc.).
Nie zgadzam się z tym i to nie dlatego, że Malina Błańska jest moją koleżanką z "NIE" i jedną z najbardziej utalentowanych dziennikarek młodego pokolenia.
Obowiązkiem dziennikarzy jest opisywanie zjawisk społecznych, w szczególności tych wstydliwych i skrzętnie przed opinią publiczną skrywanych. Błańska to właśnie uczyniła, z właściwym sobie profesjonalnym dystansem, nie oceniając, nie piętnując, a jedynie obserwując. Wszystkim, którzy tak się użalają nad skrzywdzonymi w ten sposób bogaczami, proponuję zastanowić się nad współczesną formą przemocy - przemocy finansowej, prowadzącej w efekcie do zależności i relacji znanych z czasów feudalnych. Pan i władca a naprzeciw sługa i niewolnik. Ten aspekt publikacji tygodnika "Wprost" jest kluczowy, a nie urażona duma jednego czy drugiego biznesmena.
Nie chcę oceniać tego zjawiska, nie mam do tego prawa, bo każda taka relacja ma zapewne inne podłoże i różne konsekwencje. Ale za to, że moja wiedza o współczesnym społeczeństwie uległa poszerzeniu, jestem wdzięczny zarówno red. Błańskiej jak i redaktorowi naczelnemu "Wprost" Sylwestrowi Latkowskiemu, który po raz kolejny wykazał się odwagą (pedofile z establishmentu, sprawa Blidy, sprawa Papały etc.).