Papież Franciszek objawił się światu już w pierwszym dniu swojego urzędowania, tu na Ziemi, a było to pół roku temu, jako samodzielnie myślący członek najwyższych władz kościoła katolickiego. Zapachniało rewolucją.
Śledząc półroczną działalność papieża, nieodparcie nasuwa się skojarzenie z byłym gensekiem Michaiłem Gorbaczowem. Nie będę tu prowadził analizy porównawczej działań obu panów na tle i w kontekstach, jedynie wspomnę o dwóch nazwiskach symbolizujących zdarzenia, które zakończyły gorbaczowską pierestroikę ZSRR. Pierwsze to nijaki Janajew i tzw. 'pucz Janajewa', drugie to Jelcyn, rozpad imperium ZSRR, grabież majątku państwa przez oligarchów, a w wymiarze międzynarodowym wyzwolenie się wielu państw i narodów europejskich spod dyktatury. Gorbaczow natomiast, zakończył całą grę na prezydenturze nieistniejącego ZSRR.
Pamiętam nadzieje wielu polityków, w tym znaczących z tzw. wolnego świata, na demokratyzację i zmianę kursu imperium komunistycznego pod przywództwem M. Gorbaczowa. Liczyli w urzeczywistnienie pobożnego życzenia, przemiany bolszewizmu w komunizm z ludzką twarzą np. twarzą gorbaczowskiej pierestroiki. No cóż pobożne życzenia, jak wszystkie życzenia, trafiają na bruk do purgatorium. Czy zatem to samo przydarzy się pierestroice franciszkowskiej? Kto z purpuratów będzie Janajewem, a kto Jelcynem?
Papież Franciszek da się lubić, a nawet, kilkoma swoimi czynami i wypowiedziami, przyjemnie zaskoczył twardych, gnuśnych i zawziętych antyklerykałów. Niemniej, sądzę, że noże karmazynowo-purpurowej opozycji już się ostrzą i będziemy przyglądać się za niedługo, jak ścinają kwiatki papieża Franciszka.
Pamiętam nadzieje wielu polityków, w tym znaczących z tzw. wolnego świata, na demokratyzację i zmianę kursu imperium komunistycznego pod przywództwem M. Gorbaczowa. Liczyli w urzeczywistnienie pobożnego życzenia, przemiany bolszewizmu w komunizm z ludzką twarzą np. twarzą gorbaczowskiej pierestroiki. No cóż pobożne życzenia, jak wszystkie życzenia, trafiają na bruk do purgatorium. Czy zatem to samo przydarzy się pierestroice franciszkowskiej? Kto z purpuratów będzie Janajewem, a kto Jelcynem?
Papież Franciszek da się lubić, a nawet, kilkoma swoimi czynami i wypowiedziami, przyjemnie zaskoczył twardych, gnuśnych i zawziętych antyklerykałów. Niemniej, sądzę, że noże karmazynowo-purpurowej opozycji już się ostrzą i będziemy przyglądać się za niedługo, jak ścinają kwiatki papieża Franciszka.