Szatan, bestia, pedofil, morderca to wszystko można dziś usłyszeć i przeczytać w mediach o Mariuszu Trynkiewiczu. Większość polityków i publicystów zdaje się nie mieć wątpliwości, że wszystkie te określenia dobrze oddają to, kim jest dzisiaj zabójca czterech chłopców z Piotrkowa. Nie ulega wątpliwości, że dokonał zbrodni, ale kim jest dzisiaj tego niestety nie wiemy.
W sprawie Trynkiewicza trwa festiwal sensacji i nienawiści. Na czołówki trafiła nawet informacja, że specjalna „ustawa o bestiach” została opublikowana z pewnym poślizgiem. Normalnie nikt się takimi rzeczami nie interesuje. Ale w tym wypadku to straszne, bo przez to Trynkiewicz może znaleźć się na chwilę na wolności, a wtedy na pewno zabije – sugerują media. O tym, że nawet jak przypadkiem wyjdzie, będzie dobrze pilnowany musiał zapewniać sam premier.
Cyrk z Trynkiewiczem zaczął się parę lat temu od publikacji Piotra Pytlakowskiego. Dziennikarz przypomniał o problemie, który nas czeka w 2014 roku. Problemie, który zafundował nam Sejm ćwierć wieku temu zamieniając automatycznie orzeczone kary śmierci na 25 lat więzienia. Posłowie zadziałali jak zwykle, czyli byle szybko i wedle zasady „po nas choćby i potop”. Mogli zamienić te kary na dożywocia, ale nie zmielili.
Po całkiem spokojnym tekście Pytlakowskiego rozpętała się polityczna histeria. „Coś trzeba zrobić” słychać było ze wszystkich stron. Tylko co? W końcu Ministerstwo Sprawiedliwości pod wodzą Jarosława Gowina wykombinowało bardzo kontrowersyjną ustawę. Posłowie uchwalili ją i odetchnęli z ulgą. A, że może być niekonstytucyjna? Kto by się tym przejmował. Jak Trybunał Konstytucyjny ją uchyli, wtedy będzie płacz.
Trynkiewicz od 2012 roku jest poddawany przymusowej terapii w więzieniu w Rzeszowie. Ostatni pisał zza krat, że się zmienił. Wierzyć mu? Nie wiem, ale nie można wykluczyć, że rzeczywiście się zmienił. Tego się teraz nie dowiemy. Trudno bowiem liczyć, przy tej całej histerii, na jakąś obiektywną ocenę jego stanu.
Mariusz Trynkiewicz był badany w czasie procesu w 1989 roku. Psychiatrzy orzekli wtedy, że po ewentualnym uwolnieniu może być nadal groźny. Ale ta ocena pochodzi sprzed ćwierć wieku. Ponoć sam Trynkiewicz miał w czasie procesu, że będzie nadal zabijał, ale to nieprawda. Powiedział, że będzie nadal zapraszał chłopców.
Trochę nowszą, obiektywną wiedzę na jego temat może mieć psycholog sądowa Teresa Gens. Badała go przez półtora roku. Na tej podstawie twierdzi, że Trynkiewicz po wyjściu na wolność nie powstrzyma się i znowu zabije. Tylko, że te badania mają 23 lata.
Drugą, obecną w mediach osobą, która rozmawiała z Trynkiewiczem w więzieniu jest Piotr Pytlakowski. Rozmowa miała miejsce w 1995 roku. Dziennikarz powstrzymuje się od ocen, czy Trynkiewicz może być nadal groźny.
Czy teraz, gdy cały aparat państwa został postawiony na nogi przeciwko Trynkiewiczowi, może on liczyć na obiektywną ocenę przez biegłych? Wątpię. W atmosferze histerii, jaka panuje musieliby być samobójcami, żeby orzec, że szatan jest już niegroźny.
Cyrk z Trynkiewiczem zaczął się parę lat temu od publikacji Piotra Pytlakowskiego. Dziennikarz przypomniał o problemie, który nas czeka w 2014 roku. Problemie, który zafundował nam Sejm ćwierć wieku temu zamieniając automatycznie orzeczone kary śmierci na 25 lat więzienia. Posłowie zadziałali jak zwykle, czyli byle szybko i wedle zasady „po nas choćby i potop”. Mogli zamienić te kary na dożywocia, ale nie zmielili.
Po całkiem spokojnym tekście Pytlakowskiego rozpętała się polityczna histeria. „Coś trzeba zrobić” słychać było ze wszystkich stron. Tylko co? W końcu Ministerstwo Sprawiedliwości pod wodzą Jarosława Gowina wykombinowało bardzo kontrowersyjną ustawę. Posłowie uchwalili ją i odetchnęli z ulgą. A, że może być niekonstytucyjna? Kto by się tym przejmował. Jak Trybunał Konstytucyjny ją uchyli, wtedy będzie płacz.
Trynkiewicz od 2012 roku jest poddawany przymusowej terapii w więzieniu w Rzeszowie. Ostatni pisał zza krat, że się zmienił. Wierzyć mu? Nie wiem, ale nie można wykluczyć, że rzeczywiście się zmienił. Tego się teraz nie dowiemy. Trudno bowiem liczyć, przy tej całej histerii, na jakąś obiektywną ocenę jego stanu.
Mariusz Trynkiewicz był badany w czasie procesu w 1989 roku. Psychiatrzy orzekli wtedy, że po ewentualnym uwolnieniu może być nadal groźny. Ale ta ocena pochodzi sprzed ćwierć wieku. Ponoć sam Trynkiewicz miał w czasie procesu, że będzie nadal zabijał, ale to nieprawda. Powiedział, że będzie nadal zapraszał chłopców.
Trochę nowszą, obiektywną wiedzę na jego temat może mieć psycholog sądowa Teresa Gens. Badała go przez półtora roku. Na tej podstawie twierdzi, że Trynkiewicz po wyjściu na wolność nie powstrzyma się i znowu zabije. Tylko, że te badania mają 23 lata.
Drugą, obecną w mediach osobą, która rozmawiała z Trynkiewiczem w więzieniu jest Piotr Pytlakowski. Rozmowa miała miejsce w 1995 roku. Dziennikarz powstrzymuje się od ocen, czy Trynkiewicz może być nadal groźny.
Czy teraz, gdy cały aparat państwa został postawiony na nogi przeciwko Trynkiewiczowi, może on liczyć na obiektywną ocenę przez biegłych? Wątpię. W atmosferze histerii, jaka panuje musieliby być samobójcami, żeby orzec, że szatan jest już niegroźny.