Pamiętacie grę w okręty? A1, A2, A3. Trafiony. Zatopiony. Jestem pewien, że Donald Tusk grywał w okręty. I widzi, że dzisiaj coraz więcej okrętów jego partyjnej floty wypada z gry. Trudno znaleźć tych, którzy poprowadzą Platformę do zwycięstwa w Eurowyborach.
Pierwszym zatopionym czteromasztowcem był najbliższy i zawsze wierny Donaldowi Tuskowi - Sławomir Nowak. Jeszcze na konwencji partii, Premier rzucał mu koło ratunkowe pamiętnym: "Sławku, jesteśmy z Tobą!". Ale zegarki okazały się zbytnim balastem. A może nie tylko zegarki...
Drugi czteromasztowiec - Jacek Protasiewicz - zatopił się sam. Wtajemniczeni twierdzili, że był pewnym kandydatem na admirała całej floty po Tusku. W nagrodę za skuteczne zatopienie Grzegorza Schetyny. Tymczasem błyskawicznie sam poszedł na dno. Z okrzykiem "raus" na ustach.
Na pewno czteromasztowcem był w Platformie Jan Vincent Rostowski. Minister po przejściach. Z ministerstwa z powrotem do ław sejmowych. Nie ma kłopotów z językiem angielskim. Tylko co zrobić, żeby zmusić wyborców do postawienia krzyżyka przy jego nazwisku. Wszak jeszcze niedawno krzyczano: Rostowski musi odejść. I wcale nie do Brukseli.
Michał dostał ministerstwo, bo chciał sprawdzić, co potrafi. Okazało się, że jako minister administracji i cyfryzacji - niewiele. Przez dwa lata przysłał do nas, do Sejmu, bodajże dwie ustawy. Zapowiadanej e-administracji jak nie było, tak nie ma. Są za to, aż w nadmiarze, e-afery (pisałem o tym wczoraj). Czy dać Michałowi Boniemu szansę na sprawdzenie się w Brukseli? Jestem na nie.
Kolejny zatopiony - to europoseł Krzysztof Lisek. Właśnie skazano go na 2 lata w zawieszeniu za przestępstwa gospodarcze. Wyborcy nie postawią 25 maja krzyżyka przy jego nazwisku, ale sama Platforma podobno go nie skreśliła. Ma zostać doradcą w Parlamencie Europejskim. Ciekawe, że nie wymagają tam zaświadczenia o niekaralności.
Tak więc w Platformie "wszystkie ręce na pokład". Bogdan Zdrojewski zgłosił się pierwszy. "Jeśli Donald Tusk powie "Bogdan, ratuj", nie uchylę się od startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego" - zameldował minister kultury.
I faktycznie, Platforma wymaga ratunku. W oficjalnych sondażach tego nie widać. Niby wszystko jest wspaniale. Ale wczoraj do prasy wyciekł wewnętrzny sondaż tej partii
Mnie akurat wyborcze kłopoty Platformy nie martwią :)
Drugi czteromasztowiec - Jacek Protasiewicz - zatopił się sam. Wtajemniczeni twierdzili, że był pewnym kandydatem na admirała całej floty po Tusku. W nagrodę za skuteczne zatopienie Grzegorza Schetyny. Tymczasem błyskawicznie sam poszedł na dno. Z okrzykiem "raus" na ustach.
Na pewno czteromasztowcem był w Platformie Jan Vincent Rostowski. Minister po przejściach. Z ministerstwa z powrotem do ław sejmowych. Nie ma kłopotów z językiem angielskim. Tylko co zrobić, żeby zmusić wyborców do postawienia krzyżyka przy jego nazwisku. Wszak jeszcze niedawno krzyczano: Rostowski musi odejść. I wcale nie do Brukseli.
Michał dostał ministerstwo, bo chciał sprawdzić, co potrafi. Okazało się, że jako minister administracji i cyfryzacji - niewiele. Przez dwa lata przysłał do nas, do Sejmu, bodajże dwie ustawy. Zapowiadanej e-administracji jak nie było, tak nie ma. Są za to, aż w nadmiarze, e-afery (pisałem o tym wczoraj). Czy dać Michałowi Boniemu szansę na sprawdzenie się w Brukseli? Jestem na nie.
Kolejny zatopiony - to europoseł Krzysztof Lisek. Właśnie skazano go na 2 lata w zawieszeniu za przestępstwa gospodarcze. Wyborcy nie postawią 25 maja krzyżyka przy jego nazwisku, ale sama Platforma podobno go nie skreśliła. Ma zostać doradcą w Parlamencie Europejskim. Ciekawe, że nie wymagają tam zaświadczenia o niekaralności.
Tak więc w Platformie "wszystkie ręce na pokład". Bogdan Zdrojewski zgłosił się pierwszy. "Jeśli Donald Tusk powie "Bogdan, ratuj", nie uchylę się od startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego" - zameldował minister kultury.
I faktycznie, Platforma wymaga ratunku. W oficjalnych sondażach tego nie widać. Niby wszystko jest wspaniale. Ale wczoraj do prasy wyciekł wewnętrzny sondaż tej partii
Mnie akurat wyborcze kłopoty Platformy nie martwią :)