Kryzys ukraińsko-rosyjski sprawił, że więcej mówimy o możliwościach obronnych Polski, a także ryzyku ewentualnego ataku ze Wschodu. To ważne rozważania, ale nie mniej istotne jest to, by dostrzec inne zagrożenie, o którym prawie się nie mówi. Chodzi o mistrzowskie ruchy Kremla, głównie w gospodarce, które nad Wisłą regularnie wywołują kolejne alarmy. Ostatnie kilkanaście miesięcy to m.in. sprawa gazowego memorandum, Azotów Tarnów czy rosyjskiego banku, który myślał o wejściu na polski rynek. W każdej z nich pojawiały się wielki lobbing i ogromne pieniądze, na końcu zaś rozpaczliwe zabiegi polskich władz, by „odkręcić” możliwość wejścia w strategicznych dla nas obszarach kapitału zza wschodniej granicy.
Prawda jest taka, że od lat w zasadzie nie mamy spójnej strategii, jak do tego podchodzić. Decyduje doraźna polityka kolejnych formacji sprawujących władzę. Od początku koalicji PO-PSL istniały dwa ośrodki – jeden wokół resortu gospodarki, drugi – skarbu. Każdy z nich prowadził własną politykę, co dobitnie pokazało właśnie zamieszanie z memorandum podpisanym między EuroPolGazem i Gazpromem na budowę gazociągu Jamał II z pominięciem Ukrainy. Kiedy w Petersburgu nieświadomy niczego wicepremier Janusz Piechociński ściskał dłoń prezesa Gazpromu, w Warszawie minister skarbu oświadczał, że niczego z Rosją nie będziemy budować. Nasz strategiczny interes to nie robić nic bez Ukrainy – musiał ogłaszać wtedy Donald Tusk.
Tego typu rozgrywki to od dawna specjalność rosyjskich służb, ale i sprzyjających Kremlowi lobbystów. Rzecz w tym, żeby podobne historie się już nie powtarzały. Zwłaszcza teraz, gdy Rosja różnymi sposobami może próbować zdobywać kolejne przyczółki strategiczne czy po prostu straszyć. Sygnały o takich zabiegach pojawiają się co chwilę – a to za kulisami działań wokół wydobycia gazu łupkowego, a to w tle przetargów na kolejne etapy związane z budową elektrowni jądrowej. Po to, by nie dać się rozgrywać, zarówno realnie, jak i tylko propagandowo, potrzeba szczególnej czujności służb, ale i spójnej strategii. Dziś co do jej kierunku nikogo nie trzeba już chyba przekonywać.
Tego typu rozgrywki to od dawna specjalność rosyjskich służb, ale i sprzyjających Kremlowi lobbystów. Rzecz w tym, żeby podobne historie się już nie powtarzały. Zwłaszcza teraz, gdy Rosja różnymi sposobami może próbować zdobywać kolejne przyczółki strategiczne czy po prostu straszyć. Sygnały o takich zabiegach pojawiają się co chwilę – a to za kulisami działań wokół wydobycia gazu łupkowego, a to w tle przetargów na kolejne etapy związane z budową elektrowni jądrowej. Po to, by nie dać się rozgrywać, zarówno realnie, jak i tylko propagandowo, potrzeba szczególnej czujności służb, ale i spójnej strategii. Dziś co do jej kierunku nikogo nie trzeba już chyba przekonywać.