Ile razy usłyszę jeszcze, że wokalista z talent show miał świetny „wykon”? Ile? Dlaczego prowadzący i jurorzy najchętniej oglądanych programów rozrywkowych w Polsce używają tego koszmarnego słowa, zamiast zostać przy „wykonaniu”?
W jednej ze stacji radiowych już nie mówi się o wykonaniu utworu, a o „wykonie”. Ta sama stacja na swojej stronie internetowej ohydny „wykon” wrzuca do każdego tekstu.
Włączam więc telewizję, naiwnie myśląc, że od „wykonów” odpocznę. Niestety. Piątek, ok. godziny 21. Słyszę, że uczestnicy „Tańca z Gwiazdami” mają coraz lepsze „wykony”. Sobota, godzina 20.15. Ewa Farna w TVN komentuje „wykon” jednego z uczestników „X Factor”. Sobota, godzina 22.30 – w polsatowskim show analizowane są „wykony” gwiazd odgrywających muzyczne role. Niedziela, „Must be the music” w Polsacie. Program, który zdecydowanie najbardziej wymaga terapii, gdyż trawi go istna „wykonowa” epidemia. Początkujący muzycy prezentują „wykon” za „wykonem”, a ja zaczynam jeszcze bardziej nienawidzić (a nie nienawidzieć!!!!) tego słowa. W końcu pomyślałam sobie nawet, że jestem przewrażliwiona, że język przecież ewoluuje. I właśnie wtedy jedna z uczestniczek show wyznała po „wykonie”, że nauczyła się „lubieć” taniec…
Chwilę później inna pani z innej stacji zdrabniała wszystko, co można było zdrobnić. To także wywołało u mnie dreszcze, bo przecież to program dla dorosłych był, a nie dla dzieci, po co więc zdrabniać?
Taką samą reakcję alergiczną powodują „kropki nad i” stawiane przez dziennikarzy, którzy swoim rozmówcom muszą przerwać wypowiedź. Tak, tak. Do tego akurat powinnam się przyzwyczaić, ale mam pecha, gdyż nie potrafię.
Wracając do znienawidzonego „wykonu”, pomyślałam sobie, że może warto byłoby podsunąć prowadzącym i jurorom programów śledzonych przez kilka milionów Polaków, dość proste językowe rozwiązania. Tak, by jeszcze bardziej nie zohydzili nam pięknej polszczyzny.
„Wykon” najłatwiej zastąpić wykonaniem, interpretacją, kreacją, wystąpieniem, czy najzwyczajniej występem. Zawsze można też oceniać popis, pokaz i prezentację.
Trzymam kciuki, by w kolejnych odcinkach Państwu, drodzy celebryci, udało się znaleźć dla „wykonów” alternatywę.
Włączam więc telewizję, naiwnie myśląc, że od „wykonów” odpocznę. Niestety. Piątek, ok. godziny 21. Słyszę, że uczestnicy „Tańca z Gwiazdami” mają coraz lepsze „wykony”. Sobota, godzina 20.15. Ewa Farna w TVN komentuje „wykon” jednego z uczestników „X Factor”. Sobota, godzina 22.30 – w polsatowskim show analizowane są „wykony” gwiazd odgrywających muzyczne role. Niedziela, „Must be the music” w Polsacie. Program, który zdecydowanie najbardziej wymaga terapii, gdyż trawi go istna „wykonowa” epidemia. Początkujący muzycy prezentują „wykon” za „wykonem”, a ja zaczynam jeszcze bardziej nienawidzić (a nie nienawidzieć!!!!) tego słowa. W końcu pomyślałam sobie nawet, że jestem przewrażliwiona, że język przecież ewoluuje. I właśnie wtedy jedna z uczestniczek show wyznała po „wykonie”, że nauczyła się „lubieć” taniec…
Chwilę później inna pani z innej stacji zdrabniała wszystko, co można było zdrobnić. To także wywołało u mnie dreszcze, bo przecież to program dla dorosłych był, a nie dla dzieci, po co więc zdrabniać?
Taką samą reakcję alergiczną powodują „kropki nad i” stawiane przez dziennikarzy, którzy swoim rozmówcom muszą przerwać wypowiedź. Tak, tak. Do tego akurat powinnam się przyzwyczaić, ale mam pecha, gdyż nie potrafię.
Wracając do znienawidzonego „wykonu”, pomyślałam sobie, że może warto byłoby podsunąć prowadzącym i jurorom programów śledzonych przez kilka milionów Polaków, dość proste językowe rozwiązania. Tak, by jeszcze bardziej nie zohydzili nam pięknej polszczyzny.
„Wykon” najłatwiej zastąpić wykonaniem, interpretacją, kreacją, wystąpieniem, czy najzwyczajniej występem. Zawsze można też oceniać popis, pokaz i prezentację.
Trzymam kciuki, by w kolejnych odcinkach Państwu, drodzy celebryci, udało się znaleźć dla „wykonów” alternatywę.