Trochę się rozmarzyłem. Mówiąc o centrolewicy, której poparcie przekroczy dwadzieścia procent. Ale do zjednoczonej lewicy - jeszcze daleka droga. Dziś wiem tylko jedno: trzeba nią iść! Na wczorajsze spotkanie w Sejmie, Leszek Miller i Janusz Palikot przyszli osobno. Wyszli razem!
W matematyce jest coś takiego, jak szukanie najmniejszego wspólnego mianownika. I tym wspólnym mianownikiem SLD i Twojego Ruchu jest determinacja w doprowadzeniu do wyjaśnienia afer ujawnionych w knajpianych nagraniach czołowych polityków. Ten najmniejszy wspólny mianownik, to i tak bardzo dużo. Jak na początek. Bo dotychczas w relacjach SLD i Twojego Ruchu dominowało mnożenie różnic i konfliktów.
Nie oszukujmy się. Wiele nas różni. SLD - zapatrzone w przeszłość - Polskę Gierka. Twój Ruch - szukający miejsca w zjednoczonej Europie XXI wieku. Naiwna opowieść Leszka Millera, że da się jedną trzecią życia przeżyć na emeryturze. I twarde realia Palikota, że ktoś musi na ten cholerny ZUS zarobić. Wysoki podatek dla bogatych? Czy równy dla wszystkich? Ile socjalizmu? A ile liberalizmu? Tego nie da się pogodzić jednym uściskiem dłoni.
W matematyce jest coś takiego, jak szukanie wspólnej części dwóch zbiorów. Bo SLD i Twój Ruch to dwa zbiory zupełnie różne. I rozłączne. Ale wczoraj znaleziono część wspólną dla obu. Wspólnego pokazania Tuskowi, że to już koniec. Że nikt z wyborców nie uwierzy w zawiłe wyjaśnienia afer. Nowe otwarcia. Rekonstrukcje.
Nie oczekujmy, że wczorajsze wspólne zdjęcie Millera i Palikota - to już coś. Bo na razie tym, co nas łączy, to wspólny polityczny wróg. Tusk. To dostatecznie dużo, by spróbować działać razem. Ale zdecydowanie za mało, by cokolwiek jednoczyć. Lub kogokolwiek. By mówić o wspólnych listach. Kandydatach. I wyborczych sojuszach.
W matematyce ważnym działaniem jest mnożenie. Ale naszych lewicowych sił nie da się - ot tak - pomnożyć. Bez pytania wyborców. Czy na pewno będzie to mnożenie? Może odejmowanie? Bo w polityce nie wszystko jest tak proste jak w matematyce. Wierzę, że kiedyś będziemy zjednoczeni. Że kiedyś będziemy mieli te prawdziwe dwadzieścia parę procent. Ale jakimi działaniami ten cel osiągniemy? Tego nie wiem.
Bo w matematyce jest coś takiego, jak równanie z wieloma niewiadomymi. I jako polska centrolewica - w tym miejscu jesteśmy!
Nie oszukujmy się. Wiele nas różni. SLD - zapatrzone w przeszłość - Polskę Gierka. Twój Ruch - szukający miejsca w zjednoczonej Europie XXI wieku. Naiwna opowieść Leszka Millera, że da się jedną trzecią życia przeżyć na emeryturze. I twarde realia Palikota, że ktoś musi na ten cholerny ZUS zarobić. Wysoki podatek dla bogatych? Czy równy dla wszystkich? Ile socjalizmu? A ile liberalizmu? Tego nie da się pogodzić jednym uściskiem dłoni.
W matematyce jest coś takiego, jak szukanie wspólnej części dwóch zbiorów. Bo SLD i Twój Ruch to dwa zbiory zupełnie różne. I rozłączne. Ale wczoraj znaleziono część wspólną dla obu. Wspólnego pokazania Tuskowi, że to już koniec. Że nikt z wyborców nie uwierzy w zawiłe wyjaśnienia afer. Nowe otwarcia. Rekonstrukcje.
Nie oczekujmy, że wczorajsze wspólne zdjęcie Millera i Palikota - to już coś. Bo na razie tym, co nas łączy, to wspólny polityczny wróg. Tusk. To dostatecznie dużo, by spróbować działać razem. Ale zdecydowanie za mało, by cokolwiek jednoczyć. Lub kogokolwiek. By mówić o wspólnych listach. Kandydatach. I wyborczych sojuszach.
W matematyce ważnym działaniem jest mnożenie. Ale naszych lewicowych sił nie da się - ot tak - pomnożyć. Bez pytania wyborców. Czy na pewno będzie to mnożenie? Może odejmowanie? Bo w polityce nie wszystko jest tak proste jak w matematyce. Wierzę, że kiedyś będziemy zjednoczeni. Że kiedyś będziemy mieli te prawdziwe dwadzieścia parę procent. Ale jakimi działaniami ten cel osiągniemy? Tego nie wiem.
Bo w matematyce jest coś takiego, jak równanie z wieloma niewiadomymi. I jako polska centrolewica - w tym miejscu jesteśmy!