„Twoje brudy”. Może tak powinien się reklamować nowy periodyk, dedykowany wszystkim porzuconym kochankom, niechcianym żonom, wykorzystanym „jeden raz” partnerkom seksualnym. Tym, którym faceci zniszczyli życie. I przy okazji pozbawili poczucia godności i kobiecości. Przeżuli i wypluli. Jak twardniejącą i tracącą smak po dwóch minutach gumę balonową.
Sukces sprzedażowy murowany. Wystarczy spojrzeć na „SE”. Kto by nie chciał czytać historii wyjętych z najbliższego sąsiedztwa. Podobnych do historii Kaza i Isabel, albo Justyny Kowalczyk, miedzy wierszami mszczącej się w wywiadzie na facecie. Dla przypomnienia dodam - tym, który nie zdecydował się z nią budować przyszłości.
Pewnie zaraz ktoś mi zarzuci, że nie wiem, co to kobieca sztama, solidarność jajników i że trzymam z podłymi samcami, którzy wyżej wymienione tak bardzo zranili. Ale nie trzymam. Rozumiem porzucone i im współczuje. Mogę sobie także wyobrazić, co czują. Choć z drugiej strony mam wrażenie, że pierwsza tak naprawdę chce zarobić, albo przynajmniej inwestuje w przyszłość (swoją drogą, czy dotychczas sławni poeci ze złamanym sercem nie pisali czasem wierszy?), a druga - z braku lepszego pomysłu i białych rękawiczek, mściła się jadąc po bandzie.
Tyle, że każda taka publikacja jest ciosem wymierzonym w kobiety właśnie. Bo czy o tym, że Kaz porzucił Isabel, choć do niedawna nie wychodzili z łóżka - naprawdę musi wiedzieć cały świat? Czy warto utrwalać stereotypy? Że starzejącego się playboya znudziła młodsza pewnie o przynajmniej dwie dekady seksi blondyna?
Skoro Isabel już zdecydowała się na publikację w tabloidzie wstrząsającego pamiętnika, to czy nie mogła sprawy przedstawić inaczej? Wyznać, że to ona Kaza puściła z torbami, bo jej się znudził, a podniecająca dotąd łysina przestała już podniecać, tyle że eks premier nie chciał poddać się zabiegom znanym Radkowi Majdanowi?
Albo stwierdzić, że ona ma lepszego, młodszego, sprawniejszego i teraz to z nim spędza w sypialni całe dnie? A co! Mogła powiedzieć wszystko. Dlaczego więc zależało jej na roli ofiary, nie dość, że ze złamanym sercem, to jeszcze z połamaną kończyną?
Bez sensu.
Bo jednego jestem pewna. Drogie panie, które także planujecie w wywiadach opowiadać o swoich byłych, którzy okazali się łajdakami – mam złą wiadomość. Na nich nie robi to większego wrażenia.
A w przypadku Kaza, nie zdziwiłabym się, gdyby pamiętniki Isabel poprawiły jego sytuację. Bo czy skompromitowany były premier mógł sobie wyobrazić lepszy nowy początek? Młoda żona okazuje się idiotką, on najzwyczajniej w świecie pomylił się dokonując życiowych wyborów (zdarza się najlepszym), a teraz skruszony powraca i do piersi przytulają go wyborcy.
Bajka.
Pewnie zaraz ktoś mi zarzuci, że nie wiem, co to kobieca sztama, solidarność jajników i że trzymam z podłymi samcami, którzy wyżej wymienione tak bardzo zranili. Ale nie trzymam. Rozumiem porzucone i im współczuje. Mogę sobie także wyobrazić, co czują. Choć z drugiej strony mam wrażenie, że pierwsza tak naprawdę chce zarobić, albo przynajmniej inwestuje w przyszłość (swoją drogą, czy dotychczas sławni poeci ze złamanym sercem nie pisali czasem wierszy?), a druga - z braku lepszego pomysłu i białych rękawiczek, mściła się jadąc po bandzie.
Tyle, że każda taka publikacja jest ciosem wymierzonym w kobiety właśnie. Bo czy o tym, że Kaz porzucił Isabel, choć do niedawna nie wychodzili z łóżka - naprawdę musi wiedzieć cały świat? Czy warto utrwalać stereotypy? Że starzejącego się playboya znudziła młodsza pewnie o przynajmniej dwie dekady seksi blondyna?
Skoro Isabel już zdecydowała się na publikację w tabloidzie wstrząsającego pamiętnika, to czy nie mogła sprawy przedstawić inaczej? Wyznać, że to ona Kaza puściła z torbami, bo jej się znudził, a podniecająca dotąd łysina przestała już podniecać, tyle że eks premier nie chciał poddać się zabiegom znanym Radkowi Majdanowi?
Albo stwierdzić, że ona ma lepszego, młodszego, sprawniejszego i teraz to z nim spędza w sypialni całe dnie? A co! Mogła powiedzieć wszystko. Dlaczego więc zależało jej na roli ofiary, nie dość, że ze złamanym sercem, to jeszcze z połamaną kończyną?
Bez sensu.
Bo jednego jestem pewna. Drogie panie, które także planujecie w wywiadach opowiadać o swoich byłych, którzy okazali się łajdakami – mam złą wiadomość. Na nich nie robi to większego wrażenia.
A w przypadku Kaza, nie zdziwiłabym się, gdyby pamiętniki Isabel poprawiły jego sytuację. Bo czy skompromitowany były premier mógł sobie wyobrazić lepszy nowy początek? Młoda żona okazuje się idiotką, on najzwyczajniej w świecie pomylił się dokonując życiowych wyborów (zdarza się najlepszym), a teraz skruszony powraca i do piersi przytulają go wyborcy.
Bajka.