Obserwując prezentację kandydata torysów na burmistrza Londynu musimy chyba bardzo zmienić nasze wyobrażenia o brytyjskim konserwatyzmie.
Brytyjska Partia Konserwatywna wybiera właśnie kandydata na lorda-majora (burmistrza) Londynu. Wszystko wskazuje na to, że zostanie nim 47-letni Ivan Massow (ciekawe, że poprzedni lord-mayor miał na imię Boris, czyżby rosyjskie imię gwarantowało sukces?).
Massow to zdolny przedsiębiorca, który bez niczyjej pomocy, sam przeszedł ścieżkę „od pucybuta do milionera“ - i to jak dumnie podkreśla bez zaliczenia elitarnej szkoły w Eton ani Oksfordu.
Biedny nie jest bo deklaruje majątek w wysokości 30 mln funtów, które zarobił głównie jako doradca finansowy majętnych inwestorów. Jego pomysł na biznes polegał jednak na ich specjalnym doborze - klientami Massowa byli głównie zamożni geje z londyńskiej society. Kandydat nie kryje, że sam też należy do mniejszości seksualnej i publicznie przedstawia swojego partnera, 20-letniego studenta geologii.
Samo w sobie nie jest to żadna sensacją (weźmy choćby zasłużonego byłego burmistrza Berlina Klausa Wowereita, który też nigdy nie krył swej orientacji). Tyle, że Massow poszedł dalej i właśnie oczekuje na dziecko, które ma urodzić mu... pewna lesbijka. Szkopuł w tym, że mamusia żyła w czasie spłodzenia dzidziusia z inną panią i w zasadzie miały razem owo dzieciątko wychowywać. Pech chciał, że się pokłóciły, więc pani z brzuchem wprowadziła się do Maslowa i jego przyjaciela.
Kandydat na burmistrza uważa, że musi być szczery z wyborcami więc opowiada o swoich problemach z prochami i mocniejszymi napitkami, ale też o tym, że teraz to już zmądrzał i raczej nie będzie już zbaczał na złą ścieżkę. Wyborcom zapewne ulżyło, bo w ten sposób kandydat torysów stał się nareszcie tradycjonalista i konserwatystą. Teraz pozostaje tylko oczekiwać na wyznania bardziej liberalnych kandydatów na szefa brytyjskiej stolicy.
Pozostaje też pytanie jak to będzie z szukaniem konserwatywnych sojuszników na Wyspach Brytyjskich jeśli PiS (zespół-wespół z antysystemem) wygra wybory nad Wisłą a Maslowowi uda się to samo w brytyjskiej stolicy.
I kto powiedział, że obserwowanie wydarzeń na scenie międzynarodowej musi być nudne?
Massow to zdolny przedsiębiorca, który bez niczyjej pomocy, sam przeszedł ścieżkę „od pucybuta do milionera“ - i to jak dumnie podkreśla bez zaliczenia elitarnej szkoły w Eton ani Oksfordu.
Biedny nie jest bo deklaruje majątek w wysokości 30 mln funtów, które zarobił głównie jako doradca finansowy majętnych inwestorów. Jego pomysł na biznes polegał jednak na ich specjalnym doborze - klientami Massowa byli głównie zamożni geje z londyńskiej society. Kandydat nie kryje, że sam też należy do mniejszości seksualnej i publicznie przedstawia swojego partnera, 20-letniego studenta geologii.
Samo w sobie nie jest to żadna sensacją (weźmy choćby zasłużonego byłego burmistrza Berlina Klausa Wowereita, który też nigdy nie krył swej orientacji). Tyle, że Massow poszedł dalej i właśnie oczekuje na dziecko, które ma urodzić mu... pewna lesbijka. Szkopuł w tym, że mamusia żyła w czasie spłodzenia dzidziusia z inną panią i w zasadzie miały razem owo dzieciątko wychowywać. Pech chciał, że się pokłóciły, więc pani z brzuchem wprowadziła się do Maslowa i jego przyjaciela.
Kandydat na burmistrza uważa, że musi być szczery z wyborcami więc opowiada o swoich problemach z prochami i mocniejszymi napitkami, ale też o tym, że teraz to już zmądrzał i raczej nie będzie już zbaczał na złą ścieżkę. Wyborcom zapewne ulżyło, bo w ten sposób kandydat torysów stał się nareszcie tradycjonalista i konserwatystą. Teraz pozostaje tylko oczekiwać na wyznania bardziej liberalnych kandydatów na szefa brytyjskiej stolicy.
Pozostaje też pytanie jak to będzie z szukaniem konserwatywnych sojuszników na Wyspach Brytyjskich jeśli PiS (zespół-wespół z antysystemem) wygra wybory nad Wisłą a Maslowowi uda się to samo w brytyjskiej stolicy.
I kto powiedział, że obserwowanie wydarzeń na scenie międzynarodowej musi być nudne?