Janusz Lewandowski i Dariusz Rosati wyjaśniali w sobotę istotę podatkowej rewolucji, którą Platforma Obywatelska zaprezentowała tydzień temu. Chodzi o nowy system naliczania podatków o którym Joanna Mucha powiedziała, że jest „dramatycznie prosty” lecz ”dość skomplikowany, by wyjaśnić o co w nim chodzi”.
Przez tydzień opozycja miała niespodziewaną okazję do obśmiewania rządowych propozycji i za meritum i za mętną formę prezentacji. Janusz Lewandowski, bardziej intelektualista i ekspert niż rasowy polityk stał się bohaterem obraźliwego spotu skierowanego do „ciemnego ludu”, który nie wie, że to facet, bez którego pewnie nie byłoby w Polsce wolnego rynku. Tak, to Janusz Lewandowski, Donald Tusk i Jan Krzysztof Bielecki odtworzyli w czasach komuny myśl liberalną, gdy na innych podziemnych spotkaniach ględzono o naprawianiu socjalizmu. Takim ludziom należy się szacunek, tym bardziej że sprawdzali się na boisku (Lewandowski: skrzydło, Tusk: atak, Bielecki: obrona). Niechętnym rządowi Platformy kibicom piłkarskim przypominam te fakty, znane z autopsji.
Ale nie o historię polityczną i piłkarską tu chodzi. Kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i po 26 latach demokracji politycy powinni wiedzieć coś o marketingu i public relations. Jeśli po tygodniu drwin, Lewandowski i Rosati muszą tłumaczyć o co chodzi, to chyba coś jest nie tak w zakresie tak zwanej komunikacji z elektoratem.
Przeciętny wyborca, a o takiego chodzi, tydzień temu usłyszał od Platformy, że będzie zniesiona składka na ZUS i NFZ a podatek to tylko 10 procent. Od opozycji usłyszał, że to księgowa ściema, której nie rozumieją nawet jej autorzy. W sobotę pewnie nie chciało mu się już słuchać, eksperckiej prezentacji Lewandowskiego I Rosatiego. Coś tam zobaczył na ekranie i zrozumiał, że może będzie zarabiać więcej jeśli zarabia mało a pewnie mniej jak dostaje dużo. Usłyszał też wiele terminów, których znaczenia nie zna i uwarunkowań, o których nie ma pojęcia.
W metodologii i logice jest termin „ignotum per ignotum” czyli wyjaśnianie czegoś niezrozumiałego w niezrozumiały dla odbiorcy sposób. W sobotę Platforma przybliżyła opinii publicznej ten poznawczy mechanizm, wzbogacając intelektualnie topniejący elektorat. Ale czy wybory to dobry czas na takie manewry? Nie idźcie tą drogą – jak mówił Kwaśniewski nawiązując do Ludwika Dorna i jego psa Saby (nie mylić z psem Kacperkiem, własnością wraz z hotelem szefa historycznie zasłużonego związku zawodowego).
W kampanii przekazy muszą być ostre i czytelne. Podatek bankowy i od sieci handlowych na socjalne rozdawnictwo (PiS). PIT, CITi i VAT po 16 procent (Petru). Proste i jasne a czy ekonomicznie zasadne i realne, to już mniej istotna sprawa. Pamiętacie milion nowych miejsc pracy, trzy miliony mieszkań, sto milionów dla każdego(przed denominacją) ? Teraz politycy przynajmniej próbują cokolwiek wyjaśniać , choć jak w przypadku PO w dość mętny i spóźniony sposób.
Ale nie o historię polityczną i piłkarską tu chodzi. Kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i po 26 latach demokracji politycy powinni wiedzieć coś o marketingu i public relations. Jeśli po tygodniu drwin, Lewandowski i Rosati muszą tłumaczyć o co chodzi, to chyba coś jest nie tak w zakresie tak zwanej komunikacji z elektoratem.
Przeciętny wyborca, a o takiego chodzi, tydzień temu usłyszał od Platformy, że będzie zniesiona składka na ZUS i NFZ a podatek to tylko 10 procent. Od opozycji usłyszał, że to księgowa ściema, której nie rozumieją nawet jej autorzy. W sobotę pewnie nie chciało mu się już słuchać, eksperckiej prezentacji Lewandowskiego I Rosatiego. Coś tam zobaczył na ekranie i zrozumiał, że może będzie zarabiać więcej jeśli zarabia mało a pewnie mniej jak dostaje dużo. Usłyszał też wiele terminów, których znaczenia nie zna i uwarunkowań, o których nie ma pojęcia.
W metodologii i logice jest termin „ignotum per ignotum” czyli wyjaśnianie czegoś niezrozumiałego w niezrozumiały dla odbiorcy sposób. W sobotę Platforma przybliżyła opinii publicznej ten poznawczy mechanizm, wzbogacając intelektualnie topniejący elektorat. Ale czy wybory to dobry czas na takie manewry? Nie idźcie tą drogą – jak mówił Kwaśniewski nawiązując do Ludwika Dorna i jego psa Saby (nie mylić z psem Kacperkiem, własnością wraz z hotelem szefa historycznie zasłużonego związku zawodowego).
W kampanii przekazy muszą być ostre i czytelne. Podatek bankowy i od sieci handlowych na socjalne rozdawnictwo (PiS). PIT, CITi i VAT po 16 procent (Petru). Proste i jasne a czy ekonomicznie zasadne i realne, to już mniej istotna sprawa. Pamiętacie milion nowych miejsc pracy, trzy miliony mieszkań, sto milionów dla każdego(przed denominacją) ? Teraz politycy przynajmniej próbują cokolwiek wyjaśniać , choć jak w przypadku PO w dość mętny i spóźniony sposób.