Partia Prawa i Sprawiedliwości, pomimo wygranej w wyborach demokratycznych, nie ma łatwego startu. Na ręce patrzą niezadowoleni z wyniku głosowania obywatele, polityczna opozycja oraz media. A ręce, choć na razie puste i czyste, bo skład rządu dopiero jest formowany, pod adresem nowej partii rządzącej padły już pierwsze zarzuty dotyczące niewywiązania się ze składanych obietnic. To pokazuje, że na mającej parlamentarną większość „drużynie PiS” spoczywa ogromna odpowiedzialność, nie tylko za formowanie wizerunku Polski, ale przede wszystkim za zrealizowanie swoich postulatów i obietnic wyborczych. A to może być kluczowe w perspektywie kolejnych wyborów.
Niebawem miną trzy tygodnie odkąd znamy wyniki wyborów. Zaraz po ich ogłoszeniu pojawiły się pierwsze spekulacje sugerujące, iż to nie Beata Szydło, a Jarosław Kaczyński obejmie urząd premiera Polski. Na nic zdały się wyjaśnienia polityków partii PiS, którzy dementowali plotki. Napięcie rosło zwłaszcza wśród przeciwników PiS oraz tych, którzy zdecydowali się oddać głos na Zjednoczoną Prawicę z myślą, że to Beata Szydło stanie na stanowisku premiera. To wydaje się dość oczywiste. Kampania oparta była na osobie pani poseł, to ona włożyła w nią najwięcej pracy i zaangażowania. Spekulacje jednak wciąż trwały, a media i opozycja podsycały atmosferę. Wrzało, aż do momentu oficjalnego komunikatu, w którym ogłoszono, że „decyzja o tym, kto będzie premierem, zapadła nocą” i że ostatecznie wygrała Beata Szydło. Odetchnięto z ulgą.
Oddech jednak nie był zbyt długi, bo za chwilę Jarosława Kaczyńskiego okrzyknięto „nadpremierem” z władzą absolutną, który sterować ma wszystkimi i wszędzie. Strachu co niemiara, wszak groźny i niebezpieczny z niego charakter, jak zauważył mecenas Giertych. Jednak sam zainteresowany wielokrotnie podkreślał, że żadnych zemst i odwetów nie będzie, a jedynie dojście do prawdy i jej ukazanie. Niektórzy, mam wrażenie, tej prawdy boją się bardziej niż prezesa, stąd ta nieustanna próba jej demonizacji. Michał Kamiński skłonił się nawet do poważnej refleksji, mówiąc, że prezes PiS jest wiernym uczniem Józefa Stalina. Warto odesłać posła PO do książek historycznych, by przypomniał sobie jak wyglądał i czym charakteryzował się stalinizm. A jeśli ta pozycja zostanie już opanowana, nie zaszkodzi też sięgnąć po podstawy etyki i zrobić sobie małą powtórkę z jej głównych zasad.
Od kilku dni, wszyscy, z większą lub mniejszą niecierpliwością, czekają na oficjalne przedstawienie składu rządu. Przez ostatni czas namnożyło się ekspertów, którzy dzielili się swoimi wizjami, mianując polityków na konkretne stanowiska. Decydujące były tu sympatie albo antypatie publicystów, kontrowersyjne postaci, albo znaczące nazwiska, których przywołanie mogłyby wywołać medialną burzę i poważne dyskusje. Sami reflektanci jednak wciąż uogólniają i niechętnie mówią o jakichkolwiek planach, prosząc o cierpliwość i oczekiwanie na oficjalną prezentację kandydatów na ministrów. Z ciekawością przyglądałam się więc wszelkim doniesieniom dotyczącym tego, jak będzie wyglądał rząd Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza, że co stacja, to inny skład.
Jak będzie wyglądała Polska prowadzona przez nowy rząd? Głosy są podzielone: jedni sugerują, że niewiele się zmieni, inni obawiają się o swoją przyszłość snując nieustanne plany o wyjeździe z kraju, ale są i tacy, którzy pokładają w nowej rządzącej partii wiele ufności i nadziei. Tych zmian dopatrują się już dzisiaj, podkreślając, że wraz z wygraną PiS w Polsce zaczął się nowy etap. „Idzie ku dobremu” – pisali Internauci, przypisując tej zmianie także przegraną Lewicy: „Lewica chciała wyrzucić krzyż z Sejmu. On został, a to Lewica znalazła się poza nim.”
Niezależnie od sympatii i preferencji, warto pamiętać, że Polska to nie tylko partie polityczne, ale przede wszystkim obywatele. I od nich także zależy, jak wyglądać będzie nasz kraj.
Oddech jednak nie był zbyt długi, bo za chwilę Jarosława Kaczyńskiego okrzyknięto „nadpremierem” z władzą absolutną, który sterować ma wszystkimi i wszędzie. Strachu co niemiara, wszak groźny i niebezpieczny z niego charakter, jak zauważył mecenas Giertych. Jednak sam zainteresowany wielokrotnie podkreślał, że żadnych zemst i odwetów nie będzie, a jedynie dojście do prawdy i jej ukazanie. Niektórzy, mam wrażenie, tej prawdy boją się bardziej niż prezesa, stąd ta nieustanna próba jej demonizacji. Michał Kamiński skłonił się nawet do poważnej refleksji, mówiąc, że prezes PiS jest wiernym uczniem Józefa Stalina. Warto odesłać posła PO do książek historycznych, by przypomniał sobie jak wyglądał i czym charakteryzował się stalinizm. A jeśli ta pozycja zostanie już opanowana, nie zaszkodzi też sięgnąć po podstawy etyki i zrobić sobie małą powtórkę z jej głównych zasad.
Od kilku dni, wszyscy, z większą lub mniejszą niecierpliwością, czekają na oficjalne przedstawienie składu rządu. Przez ostatni czas namnożyło się ekspertów, którzy dzielili się swoimi wizjami, mianując polityków na konkretne stanowiska. Decydujące były tu sympatie albo antypatie publicystów, kontrowersyjne postaci, albo znaczące nazwiska, których przywołanie mogłyby wywołać medialną burzę i poważne dyskusje. Sami reflektanci jednak wciąż uogólniają i niechętnie mówią o jakichkolwiek planach, prosząc o cierpliwość i oczekiwanie na oficjalną prezentację kandydatów na ministrów. Z ciekawością przyglądałam się więc wszelkim doniesieniom dotyczącym tego, jak będzie wyglądał rząd Prawa i Sprawiedliwości, zwłaszcza, że co stacja, to inny skład.
Jak będzie wyglądała Polska prowadzona przez nowy rząd? Głosy są podzielone: jedni sugerują, że niewiele się zmieni, inni obawiają się o swoją przyszłość snując nieustanne plany o wyjeździe z kraju, ale są i tacy, którzy pokładają w nowej rządzącej partii wiele ufności i nadziei. Tych zmian dopatrują się już dzisiaj, podkreślając, że wraz z wygraną PiS w Polsce zaczął się nowy etap. „Idzie ku dobremu” – pisali Internauci, przypisując tej zmianie także przegraną Lewicy: „Lewica chciała wyrzucić krzyż z Sejmu. On został, a to Lewica znalazła się poza nim.”
Niezależnie od sympatii i preferencji, warto pamiętać, że Polska to nie tylko partie polityczne, ale przede wszystkim obywatele. I od nich także zależy, jak wyglądać będzie nasz kraj.