Atakujący Prawo i Sprawiedliwość przez swoje zacietrzewienie tracą wiarygodność, tym samym niechcący wzmacniając partię Jarosława Kaczyńskiego.
Najpierw były szyderstwa z Andrzeja Dudy jako kandydata na prezydenta, które przeplatano szacowaniem, z jaką to przewagą wygra wybory Bronisław Komorowski. Dużą? Czy umiarkowaną? Po wyborach widzieliśmy duże oczy i długie miny szyderczych przepowiadaczy.
Później rozgorzała histeria wokół ostrzeżeń liderów PiS przed skutkami decyzji kanclerz Merkel o otwarciu granic dla imigrantów i masowym przyjmowaniem ich w Polsce. Padały słowa o polskiej ksenofobii, rasizmie, islamofobii, egoizmie, okrucieństwie, odwracaniu się od Europy, o kompromitowaniu się na wzór Węgier. Słowom potępienia towarzyszyły czołobitne chwalby pod adresem Austrii i Niemiec za ich szlachetność i mądrość. Jeden z lewicowych publicystów twierdził nawet z pełną powagą, że przyjmowanie uchodźców to fantastyczny biznes, bo są to ludzie wykształceni i chętni do pracy.
Oczywiście z lubością cytowano pojałanki niemieckich, austriackich czy brukselskich polityków wobec Polski, które antypisowscy komentatorzy i politycy chętnie łączyli z wypowiedziami polityków PiS. Co za wstyd, co za upokorzenie, Niemcy przyjmują imigrantów balonikami i słodyczami, a siły polskiego wstecznictwa straszą islamistami, wystraszając Europę przed straszną Polską – straszono.
Straszenie strasznym PiS nie pomogło a chwalenie otwartości Niemiec wylądowało na śmietniku politycznej poprawności. Doniesienia z Niemiec, Francji, krajów Beneluxu, ze Skandynawii pokazują, kto miał rację. Teraz, podczas forum ekonomicznego w Davos, premier Holandii Mark Rutte ostrzegł, że Europa ma zaledwie sześć do ośmiu tygodni, aby poradzić sobie z kryzysem uchodźczym. Jeżeli sobie nie poradzi, strefa Schengen może odejść do historii.
Pomyliwszy się w przeszłości co do rozwoju wypadków w przyszłości, antypisowscy straszyciele straszą przyszłością demokracji. Kaczyński doprowadzi do dyktatury, wepchnie Polskę w łapska Putina, zlikwiduje opozycję – prorokują. I znowu z lubością cytują ataki na Polskę, takie jak Martina Schulza, znów przytaczają krytyczne artykuły z zachodniej prasy, nota bene pisane niekiedy przez warszawskich dziennikarzy. Smutnieją, że nie sprawdziły się ich przewidywania co do rezultatów debaty o polskiej demokracji w europarlamencie. Z rozżaleniem i – co jest już bardzo śmieszne - na serio dociekają, czy Donalda Tuska gnębią wyrzuty sumienia, że wyjechał z Polski na brukselską posadę, zostawiając rząd i Platformę.
Prawdę mówiąc, wysłuchiwanie wywiadów i dyskusji antypisowskich straszycieli dostarcza coraz więcej uciechy. Tylko czekać, aż w oparach absurdalnych zarzutów, rozżalenia, bezradnej wściekłości, poczucia wyższości, hipokryzji, przewidywań co do potwornych losów jakie czekają Polskę pod rządami PiS, pojawią się przypuszczenia, że krowy będą dawać zsiadłe mleko, kury przestaną znosić jajka a watahy niedorżniętych pisowców zaczną grasować po ulicach, wyrywając staruszkom torebki. Tak strasząc, antypisowscy straszyciele zachowają wiarygodność tylko w oczach tych, których straszyć i tak nie trzeba, bo się już boją.
Wysłuchawszy dla rozrywki audycji pt. „PiS jest straszny, PiS jest zły, PiS ma bardzo ostre kły”, warto posłuchać debat w których ścierają się różne racje. A na pewno już debat ekonomistów. Ci bowiem, przewidując przyszłość, posługują się na ogół rzeczowymi argumentami, a nie ideologicznymi szklanymi kulami.
Później rozgorzała histeria wokół ostrzeżeń liderów PiS przed skutkami decyzji kanclerz Merkel o otwarciu granic dla imigrantów i masowym przyjmowaniem ich w Polsce. Padały słowa o polskiej ksenofobii, rasizmie, islamofobii, egoizmie, okrucieństwie, odwracaniu się od Europy, o kompromitowaniu się na wzór Węgier. Słowom potępienia towarzyszyły czołobitne chwalby pod adresem Austrii i Niemiec za ich szlachetność i mądrość. Jeden z lewicowych publicystów twierdził nawet z pełną powagą, że przyjmowanie uchodźców to fantastyczny biznes, bo są to ludzie wykształceni i chętni do pracy.
Oczywiście z lubością cytowano pojałanki niemieckich, austriackich czy brukselskich polityków wobec Polski, które antypisowscy komentatorzy i politycy chętnie łączyli z wypowiedziami polityków PiS. Co za wstyd, co za upokorzenie, Niemcy przyjmują imigrantów balonikami i słodyczami, a siły polskiego wstecznictwa straszą islamistami, wystraszając Europę przed straszną Polską – straszono.
Straszenie strasznym PiS nie pomogło a chwalenie otwartości Niemiec wylądowało na śmietniku politycznej poprawności. Doniesienia z Niemiec, Francji, krajów Beneluxu, ze Skandynawii pokazują, kto miał rację. Teraz, podczas forum ekonomicznego w Davos, premier Holandii Mark Rutte ostrzegł, że Europa ma zaledwie sześć do ośmiu tygodni, aby poradzić sobie z kryzysem uchodźczym. Jeżeli sobie nie poradzi, strefa Schengen może odejść do historii.
Pomyliwszy się w przeszłości co do rozwoju wypadków w przyszłości, antypisowscy straszyciele straszą przyszłością demokracji. Kaczyński doprowadzi do dyktatury, wepchnie Polskę w łapska Putina, zlikwiduje opozycję – prorokują. I znowu z lubością cytują ataki na Polskę, takie jak Martina Schulza, znów przytaczają krytyczne artykuły z zachodniej prasy, nota bene pisane niekiedy przez warszawskich dziennikarzy. Smutnieją, że nie sprawdziły się ich przewidywania co do rezultatów debaty o polskiej demokracji w europarlamencie. Z rozżaleniem i – co jest już bardzo śmieszne - na serio dociekają, czy Donalda Tuska gnębią wyrzuty sumienia, że wyjechał z Polski na brukselską posadę, zostawiając rząd i Platformę.
Prawdę mówiąc, wysłuchiwanie wywiadów i dyskusji antypisowskich straszycieli dostarcza coraz więcej uciechy. Tylko czekać, aż w oparach absurdalnych zarzutów, rozżalenia, bezradnej wściekłości, poczucia wyższości, hipokryzji, przewidywań co do potwornych losów jakie czekają Polskę pod rządami PiS, pojawią się przypuszczenia, że krowy będą dawać zsiadłe mleko, kury przestaną znosić jajka a watahy niedorżniętych pisowców zaczną grasować po ulicach, wyrywając staruszkom torebki. Tak strasząc, antypisowscy straszyciele zachowają wiarygodność tylko w oczach tych, których straszyć i tak nie trzeba, bo się już boją.
Wysłuchawszy dla rozrywki audycji pt. „PiS jest straszny, PiS jest zły, PiS ma bardzo ostre kły”, warto posłuchać debat w których ścierają się różne racje. A na pewno już debat ekonomistów. Ci bowiem, przewidując przyszłość, posługują się na ogół rzeczowymi argumentami, a nie ideologicznymi szklanymi kulami.