Dzieje się. Dzieje się w mediach, dzieje się w Trybunale, dzieje się na arenie międzynarodowej, w Unii, w Sejmie. Nie śpią, głosują, zwalniają, przywracają, a na domiar wszystkiego - odbierają nagrody. Ludzie Roku i Ludzie Wolności – PiSowcy.
Nieprzyzwyczajonych do pracy polityków i tolerujących ich lenistwo obywateli, wybudził nagle z marazmu nowy rząd, który tempem mrówczej pracy (ale i z gracją słonia) przeprowadza w Polsce obiecane podczas kampanii zmiany. A jest co robić. Po ośmiu latach rządów koalicji PO/PSL okazuje się, że oprócz nierozstrzygniętych przed sądem afer, jest jeszcze wiele innych rzeczy, które po poprzedniej władzy trzeba posprzątać. I choć, jak zażartował wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, nie będzie komisji śledczej do uznania Donalda Tuska za męża stanu, to jest kilka innych palących spraw do wyjaśnienia – podsłuchiwanie dziennikarzy, afera taśmowa, afera Amber Gold, no i sprawa VAT, czyli gigantycznych wypływów pieniędzy z Polski. Jaki zaznacza, że to kwota równa nawet jednej trzeciej naszego budżetu. W grudniu, raport GFI ogłosił, że z Polski zagraniczne firmy nielegalnie wyprowadzają corocznie ok. 90 mld zł, czyli ok. 5 proc. naszego PKB. I nagle okazuje się, że słowa byłego ministra Sienkiewicza dotyczące teoretycznego istnienia naszego kraju, wcale nie były nieuzasadnione. To podejście tych, którzy pogubili się, czyje i jakie interesy mają prowadzić – Polski, czy swoje. Wybrali swoje.
Do tej pory, niektórym środowiskom ciężko pogodzić się z październikową porażką. Jedni swoją frustrację przenoszą na ulicę, nazywając ją „obroną demokracji”, inni wolą poskarżyć się niemieckiej prasie albo zagranicznym politykom, prosząc o interwencję w sprawie obecnej sytuacji w Polsce. Przez lata poklepywaliśmy po plecach kraje zachodnie, stawiając na piedestał wysuwane przez nich postulaty. Niektórzy tak bardzo przyzwyczaili się do realizowania planów Europy, że teraz dbanie o polskie interesy traktowane jest jako wielki zamach na UE i demokrację. Najlepszym tego dowodem była ostatnia, prawie trzygodzinna debata w Parlamencie Europejskim, podczas której nie obyło się bez ironicznych śmiechów, podniesionego tonu i nieuprzejmych gestów ze strony byłego belgijskiego premiera i lidera liberałów w PE. Zyskujemy pewność siebie i siłę, która –w tym przypadku- przejawiła się nie krzykiem i arogancją, jak miało to miejsce ze strony europosłów, a spokojem i opanowaniem reprezentowanym przez premier Beatę Szydło. Takiej Polski w PE jeszcze nie znali i obawy, że stanie się ona silniejsza, bardziej samodzielna i nie mająca poczucia całkowitego uzależnienia od UE, są jak najbardziej uzasadnione.
PiS udowodniło już, że skrupulatnie realizować będzie postulaty, jakie obiecywali wyborcom. Reforma mediów publicznych, 500 zł na dziecko, podatki od sklepów wielkopowierzchniowych. Ale to nie jedyne zmiany, jakie można zaobserwować na polskiej scenie politycznej. Za nami 71. Rocznica wyzwolenia KL Auschwitz. Na tę uroczystość prezydent Andrzej Duda zaprosił troje specjalnych gości: Zofię Pilecką-Optułowicz, córkę Witolda Pileckiego, jej wnuka Krzysztofa Kosiora, a także uczennicę Marię Jopek z Węgierskiej Górki. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku gościem uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz był Rainer Hoess, wnuk komendanta obozu KL Auschwitz. Dzieci i wnuków rtm. Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia tego obozu, nie zaproszono.
Całokształt krótkiej, aczkolwiek intensywnej działalności zarówno rządu jak i prezydenta podsumowano ostatnio nagrodami tygodnika „W Sieci” oraz „Gazety Polskiej”. Prezydent Andrzej Duda został okrzyknięty Człowiekiem Wolności, odebrał także nagrodę od Gazety Polskiej "za brawurową kampanię i zwycięstwo w wielkim stylu, które rozpoczęły zmiany w tym kraju". Tak, to było wielkie zwycięstwo, wszak najwięksi polityczni eksperci nie dawali Dudzie żadnych szans na wygraną. W marcu, przypomnę, ówczesny kandydat na prezydenta, miał 20 proc. poparcia, przy czym, jego największy konkurent Bronisław Komorowski blisko 50 proc.
Człowiekiem Roku „Gazety Polskiej” został w tym roku Jarosław Kaczyński. Tomasz Sakiewicz uzasadniał ten wybór faktem, iż pomimo walki, którą stoczył prezes PiS, nie dostał żadnego stanowiska. Podkreślił też, że "dokonał on rzeczy niebywałej" - doprowadził do wygranej swojej partii "w bardzo trudnych warunkach". Przed nami jeszcze jeden plebiscyt, tym razem Człowieka Roku Tygodnika WPROST. Oprócz nazwisk wyżej wymienionych, tj. Kaczyński i Duda, na liście najczęściej wskazywanych kandydatów przez czytelników, znaleźli się m.in. Petru, Kukiz, Lewandowski, czy Szydło.
Ktokolwiek zdobędzie tę nagrodę, chcę wierzyć, że przyjmie ją z wielką odpowiedzialnością. Miano „Człowieka Roku” zobowiązuje do godnego reprezentowania Polski, z czym niejednokrotnie mamy problem. A przecież wszystko zaczyna się w domu – i najpierw należy zacząć dobrze mówić o swoim kraju, stać za nim murem, dopiero później oczekiwać tego od państw Europy. Dopóki sami będziemy podcinać sobie skrzydła, pomimo chęci i możliwości, jeszcze długo nie wzniesiemy się na polityczne szczyty.
Do tej pory, niektórym środowiskom ciężko pogodzić się z październikową porażką. Jedni swoją frustrację przenoszą na ulicę, nazywając ją „obroną demokracji”, inni wolą poskarżyć się niemieckiej prasie albo zagranicznym politykom, prosząc o interwencję w sprawie obecnej sytuacji w Polsce. Przez lata poklepywaliśmy po plecach kraje zachodnie, stawiając na piedestał wysuwane przez nich postulaty. Niektórzy tak bardzo przyzwyczaili się do realizowania planów Europy, że teraz dbanie o polskie interesy traktowane jest jako wielki zamach na UE i demokrację. Najlepszym tego dowodem była ostatnia, prawie trzygodzinna debata w Parlamencie Europejskim, podczas której nie obyło się bez ironicznych śmiechów, podniesionego tonu i nieuprzejmych gestów ze strony byłego belgijskiego premiera i lidera liberałów w PE. Zyskujemy pewność siebie i siłę, która –w tym przypadku- przejawiła się nie krzykiem i arogancją, jak miało to miejsce ze strony europosłów, a spokojem i opanowaniem reprezentowanym przez premier Beatę Szydło. Takiej Polski w PE jeszcze nie znali i obawy, że stanie się ona silniejsza, bardziej samodzielna i nie mająca poczucia całkowitego uzależnienia od UE, są jak najbardziej uzasadnione.
PiS udowodniło już, że skrupulatnie realizować będzie postulaty, jakie obiecywali wyborcom. Reforma mediów publicznych, 500 zł na dziecko, podatki od sklepów wielkopowierzchniowych. Ale to nie jedyne zmiany, jakie można zaobserwować na polskiej scenie politycznej. Za nami 71. Rocznica wyzwolenia KL Auschwitz. Na tę uroczystość prezydent Andrzej Duda zaprosił troje specjalnych gości: Zofię Pilecką-Optułowicz, córkę Witolda Pileckiego, jej wnuka Krzysztofa Kosiora, a także uczennicę Marię Jopek z Węgierskiej Górki. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku gościem uroczystości 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz był Rainer Hoess, wnuk komendanta obozu KL Auschwitz. Dzieci i wnuków rtm. Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia tego obozu, nie zaproszono.
Całokształt krótkiej, aczkolwiek intensywnej działalności zarówno rządu jak i prezydenta podsumowano ostatnio nagrodami tygodnika „W Sieci” oraz „Gazety Polskiej”. Prezydent Andrzej Duda został okrzyknięty Człowiekiem Wolności, odebrał także nagrodę od Gazety Polskiej "za brawurową kampanię i zwycięstwo w wielkim stylu, które rozpoczęły zmiany w tym kraju". Tak, to było wielkie zwycięstwo, wszak najwięksi polityczni eksperci nie dawali Dudzie żadnych szans na wygraną. W marcu, przypomnę, ówczesny kandydat na prezydenta, miał 20 proc. poparcia, przy czym, jego największy konkurent Bronisław Komorowski blisko 50 proc.
Człowiekiem Roku „Gazety Polskiej” został w tym roku Jarosław Kaczyński. Tomasz Sakiewicz uzasadniał ten wybór faktem, iż pomimo walki, którą stoczył prezes PiS, nie dostał żadnego stanowiska. Podkreślił też, że "dokonał on rzeczy niebywałej" - doprowadził do wygranej swojej partii "w bardzo trudnych warunkach". Przed nami jeszcze jeden plebiscyt, tym razem Człowieka Roku Tygodnika WPROST. Oprócz nazwisk wyżej wymienionych, tj. Kaczyński i Duda, na liście najczęściej wskazywanych kandydatów przez czytelników, znaleźli się m.in. Petru, Kukiz, Lewandowski, czy Szydło.
Ktokolwiek zdobędzie tę nagrodę, chcę wierzyć, że przyjmie ją z wielką odpowiedzialnością. Miano „Człowieka Roku” zobowiązuje do godnego reprezentowania Polski, z czym niejednokrotnie mamy problem. A przecież wszystko zaczyna się w domu – i najpierw należy zacząć dobrze mówić o swoim kraju, stać za nim murem, dopiero później oczekiwać tego od państw Europy. Dopóki sami będziemy podcinać sobie skrzydła, pomimo chęci i możliwości, jeszcze długo nie wzniesiemy się na polityczne szczyty.