W 250-tysięcznym mieście Tal Afar, 380 km na północny zachód od Bagdadu, w pobliżu granicy z Syrią, przeszło 5000 żołnierzy amerykańskich i irackich szósty dzień z rzędu przeczesywało domy w poszukiwaniu rebeliantów i broni.
Z innego miasta przy granicy syryjskiej, Kaimu, nadeszły tymczasem informacje, że bojówkarze irackiej al-Kaidy wprowadzili tam surowe rządy szarijatu (prawa islamskiego) i zabijają "kolaborantów", podpalają salony kosmetyczne i sklepy sprzedające płyty kompaktowe oraz biczują mężczyzn za picie alkoholu.
Jak pisze "Washington Post", przy wjeździe do miasta stoi tablica "Witajcie w Islamskiej Republice Kaimu!", a na domach dżihadyści wywiesili flagi irackiej Al-Kaidy, czarne z żółtym słońcem pośrodku.
Prezydent Talabani oświadczył we wtorek późnym wieczorem w wywiadzie dla państwowej telewizji irackiej, że sędzia śledczy przesłuchujący Saddama uzyskał od niego "przyznanie się" do odpowiedzialności za wiele zbrodni.
"Saddam Husajn jest zbrodniarzem wojennym i zasługuje na to, by dokonywać na nim egzekucji dwadzieścia razy dziennie" - cytuje Associated Press słowa Talabaniego, który wcześniej wypowiadał się za zniesieniem w Iraku kary śmierci.
Początek procesu Saddama zapowiedziano na 19 października.
Talabani, przywódca jednej z partii Kurdów irackich, wspomniał, że Saddam co najmniej 20 razy wysyłał morderców przeciwko niemu. Według prezydenta, były dyktator przyznał się między innymi, iż w drugiej połowie lat 80. wydał rozkaz przeprowadzenia przeciwko Kurdom tak zwanej operacji Anfal (Łupów), podczas której zginęło przeszło 100 tysięcy ludzi, a wiele wiosek kurdyjskich zrównano z ziemią.
Jeden z adwokatów Saddama, Zijad Nadżdawi, oświadczył, że wypowiedź Talabaniego "nie zawiera ani krzty prawdy", bo Saddam wcale nie przyznał się do winy.
Według anonimowego przedstawiciela Irackiego Trybunału Specjalnego, Saddam przyznał, że kazał rozpocząć operację Anfal, ale argumentował, iż był to uzasadniony odwet za włączenie się Kurdów do walki z armią iracką po stronie Iranu, z którym Irak toczył wtedy wojnę.
Prawnik rodziny Saddama, Abdel Hak Alani, skrytykował Talabaniego, oświadczając, iż prezydent nie powinien był przed procesem przesądzać w wystąpieniu telewizyjnym o winie oskarżonego.
Waszyngton ogłosił, że prezydent George W. Bush spotka się z Talabanim w przyszłym tygodniu w Białym Domu, aby omówić z nim sytuację w Iraku, w tym wojnę z terrorem i "sukcesy narodu irackiego w budowie demokratycznego państwa".
W połowie października Irakijczycy mają zatwierdzić - albo odrzucić - w referendum nową konstytucję państwa, której projekt, przygotowany przez szyicką i kurdyjską większość w parlamencie, wywołał sprzeciwy arabskiej mniejszości sunnickiej.
We wtorek załamały się "rozmowy ostatniej szansy", w których szyici i Kurdowie proponowali arabskim sunnitom drobne ustępstwa w sprawach federalnego modelu państwa, arabskiej tożsamości Iraku i zasad wykluczenia działaczy saddamowskiej partii Baas - w większości arabskich sunnitów - z życia publicznego.
Nie osiągnięto żadnego porozumienia i w czwartek ma się rozpocząć druk 5 milionów egzemplarzy dokumentu. Rząd ogłosił, że każda rodzina iracka otrzyma tekst razem z comiesięcznym przydziałem bezpłatnej żywności kartkowej.
Przedstawiciel Komisji Konstytucyjnej parlamentu powiedział we wtorek, że wobec braku porozumienia nie wprowadzono do dokumentu żadnych dodatkowych zmian. Jednak prezydent Talabani oświadczył później, że dodano pewien "tekst", aby wyjść naprzeciw obiekcjom Ligi Arabskiej. Podobno dopisano zdanie, że "Irak jest współzałożycielem i aktywnym członkiem Ligi Arabskiej".
Państwa arabskie są niezadowolone, że projekt konstytucji nazywa Irak częścią świata muzułmańskiego, ale nie krajem arabskim. Autorzy dokumentu uwzględnili tu zastrzeżenia irackich Kurdów, którzy nie są Arabami, a stanowią blisko 20 procent ludności Iraku.
ss, ks, pap