Kiedy kobieta zmierzy się na igrzyskach z mężczyzną i wygra?
Gdy w pierwszym oficjalnym pojedynku bokserskim kobiety z mężczyzną Amerykanka Margaret McGregor pokonała Kanadyjczyka Loi Chowa, obserwatorzy z niepokojem zapytali: "Co dalej ze sportem?". Czy po likwidacji sztucznej granicy dzielącej zawodowców i amatorów należy się spodziewać rywalizacji pań i panów, a mocno krytykowane testy chromosomów, potwierdzające płeć sportowców, okażą się niepotrzebne?
Nie budzi już zdumienia mężczyzna pomagający kobietom w lekkoatletycznych treningach, jako "zając" dyktujący tempo. Panowie na ringach wymieniają ciosy z mistrzyniami boksu, na matach ćwiczą z dżudoczkami. Pozwalają też, by w tabelach rekordów niektórych konkurencji panie deptały im po piętach. W wyczynowym sporcie mężczyźni zadziwiająco szybko tracą przewagę.
Dwóch amerykańskich fizjologów porównało rekordy świata kobiet i mężczyzn w różnych konkurencjach biegowych. Okazało się, że panie zdecydowanie szybciej poprawiają swoje wyniki. Gdyby ta tendencja się utrzymała, w pierwszej połowie nowego stulecia rekordy obu płci by się zrównały. Najszybciej miałoby to nastąpić w maratonie, nieco później - za ok. 30 lat - panie równie szybko będą pokonywały 400 metrów, 800 metrów i półtora kilometra. Magazyn "Nature" przewiduje, że kobiety mogą być lepsze nawet w konkurencjach pływackich i morderczym triatlonie. Czy przypuszczenia te - wynikające głównie z analizy danych statystycznych - znajdą wkrótce potwierdzenie na igrzyskach olimpijskich?
- Panie lepiej czują się w wodzie. Ich tkanka tłuszczowa poprawia pływalność organizmu. Lepiej też wykorzystują zapasy energii podczas długich biegów - twierdzi Dariusz Błachnio z Zakładu Fizjologii warszawskiej AWF. Tkanka tłuszczowa jest też izolacją termiczną. To między innymi dlatego do Penny Lee Dean przez szesnaście lat należał rekord pływacki na trasie przez kanał La Manche, a Lynn Cox pokonała Cieśninę Beringa dzielącą Alaskę od Półwyspu Czukockiego.
David Speechy, kierujący grupą południowoafrykańskich badaczy, poprosił o współpracę panów i panie, którzy osiągali podobne wyniki w biegu maratońskim. Kazał im przedłużyć dystans o 42 kilometry. Kobiety nie tylko okazały się bezkonkurencyjne, ale też lepiej zniosły wysiłek. Wyjaśniono to tym, że ich organizm sprawniej zarządza energią. - Zawodniczki także psychicznie zdecydowanie lepiej wytrzymują wysiłek. Łatwiej godzą się na cierpienie i ból. Szybciej się przystosowują i podejmują wyzwanie - wyjaśnia Błachnio.
W niektórych konkurencjach panie robią postępy dwa razy szybciej. Amerykańscy naukowcy dowiedli, że średnia prędkość mężczyzn biegających na dystansach powyżej 200 metrów zwiększa się co dziesięć lat mniej więcej o 7 metrów na minutę. Kobiety tymczasem przyspieszają o 14-19 metrów, a w biegach maratońskich poprawiają swe wyniki ponadczterokrotnie szybciej niż panowie.
- W wielu klubach pięściarskich nie ma tylu pań, by walczyły wyłącznie między sobą. Trenują więc z mężczyznami, co pozwala im nabrać pewności siebie - wyznał na łamach "Liberation" Claude Valadier, działacz federacji boksu francuskiego. Panie nie wkładają kasków, bo - jak twierdzą - psują fryzurę, nie korzystają z ochraniaczy na piersi, gdyż - przekonują - są mniej wygodne niż gorsety. Mają już własny styl. - Kiedy boksują, są bardziej gwałtowne, częściej zadają nieczyste ciosy, podchodzą do sportu z większymi emocjami - stwierdziła Cathy Perrotel, była mistrzyni, obecnie instruktor boksu.
Mężnieją nie tylko sportsmenki. Kobiety są coraz wyższe, przybrały w barkach, różnica w obwodzie między talią a biodrami się zmniejsza. Być może to kolejny sygnał, że wkrótce płeć w sporcie przestanie mieć decydujące znaczenie. Prawdopodobnie niektórzy działacze odetchną wówczas z ulgą, gdyż z rozpoznawaniem jej mają bez przerwy kłopoty. Zdyskwalifikowanej w 1967 r. biegaczce Ewie Kłobukowskiej odebrano rekord świata na 100 metrów. Z niedoskonałych testów, którym poddano polską sprinterkę, Międzynarodowy Komitet Olimpijski wycofał się w 1990 r., ale do dziś sprawa Kłobukowskiej nie została oficjalnie wyjaśniona.
Gdy MKOl po raz pierwszy ogłosił, że będzie przeprowadzał takie kontrole, wiele zawodniczek niespodziewanie zakończyło karierę. Pojawiły się też głosy, że badania te są nie tylko niehumanitarne, ale także niezgodne z prawem i kodeksem lekarskim (są obowiązkowe, a ich wyniki zazwyczaj trudno zachować w tajemnicy). Przeciwko testom płci występowali między innymi Norwegowie oraz Francuzi; ci ostatni - przed igrzyskami w Albertville.
Czy rekordy kobiet i mężczyzn będą kiedyś tak zbliżone, że testy płci odejdą w niepamięć? Choć nie brakuje naukowców gotowych przysiąc, że następczyni Marion Jones pobije na bieżni przyszłego Maurice’a Greene’a, zdecydowana większość twierdzi, że jest to mało prawdopodobne. - Gdybym zobaczył taki wyścig w telewizji, byłbym niemal pewien, że to fotomontaż - dodaje Dariusz Błachnio. - O wciąż nie zagrożonej pozycji mężczyzn w większości dyscyplin sportowych decydują korzystniejsze proporcje masy mięśniowej do ogólnej masy ciała. Nawet najbardziej morderczy trening nie wyposaży pań w testosteron - męski hormon płciowy odpowiedzialny za rozwój mięśni. Amerykanka Colette Dowling - pisarka i specjalistka od psychospołecznych problemów kobiet - w swych obserwacjach sportowców poszła zdecydowanie dalej. W najnowszej książce "The Frailty Myth" (Mit słabości), analizując wyniki badań fizjologicznych, biologicznych i psychologicznych, dowodzi, że panie nie tylko mogą z powodzeniem rywalizować z mężczyznami, ale są wręcz do tej walki predysponowane. Dowling apeluje o porzucenie tradycyjnego poglądu, że to słaba płeć. Przekonuje, że to właśnie podtrzymywany wizerunek wątłej kobiety uniemożliwia sportową walkę z mężczyznami. Przyczyn różnic w osiągnięciach na stadionach autorka nie doszukuje się w masach mięśniowych, ale w kulturze i stereotypach. Zanim jednak panie to zrozumieją, otrząsną się ze swej słabości i prześcigną mężczyzn na igrzyskach olimpijskich, Dowling proponuje, by ich wyniki porównywać w odniesieniu do wzrostu i wagi. Czy oznacza to, że czasy uzyskiwane przez Cathy Freeman są bardziej wartościowe niż rezultaty słynnego sprintera zza oceanu Michaela Johnsona, gdyż Aborygenka jest niższa i drobniejsza?
Nie budzi już zdumienia mężczyzna pomagający kobietom w lekkoatletycznych treningach, jako "zając" dyktujący tempo. Panowie na ringach wymieniają ciosy z mistrzyniami boksu, na matach ćwiczą z dżudoczkami. Pozwalają też, by w tabelach rekordów niektórych konkurencji panie deptały im po piętach. W wyczynowym sporcie mężczyźni zadziwiająco szybko tracą przewagę.
Dwóch amerykańskich fizjologów porównało rekordy świata kobiet i mężczyzn w różnych konkurencjach biegowych. Okazało się, że panie zdecydowanie szybciej poprawiają swoje wyniki. Gdyby ta tendencja się utrzymała, w pierwszej połowie nowego stulecia rekordy obu płci by się zrównały. Najszybciej miałoby to nastąpić w maratonie, nieco później - za ok. 30 lat - panie równie szybko będą pokonywały 400 metrów, 800 metrów i półtora kilometra. Magazyn "Nature" przewiduje, że kobiety mogą być lepsze nawet w konkurencjach pływackich i morderczym triatlonie. Czy przypuszczenia te - wynikające głównie z analizy danych statystycznych - znajdą wkrótce potwierdzenie na igrzyskach olimpijskich?
- Panie lepiej czują się w wodzie. Ich tkanka tłuszczowa poprawia pływalność organizmu. Lepiej też wykorzystują zapasy energii podczas długich biegów - twierdzi Dariusz Błachnio z Zakładu Fizjologii warszawskiej AWF. Tkanka tłuszczowa jest też izolacją termiczną. To między innymi dlatego do Penny Lee Dean przez szesnaście lat należał rekord pływacki na trasie przez kanał La Manche, a Lynn Cox pokonała Cieśninę Beringa dzielącą Alaskę od Półwyspu Czukockiego.
David Speechy, kierujący grupą południowoafrykańskich badaczy, poprosił o współpracę panów i panie, którzy osiągali podobne wyniki w biegu maratońskim. Kazał im przedłużyć dystans o 42 kilometry. Kobiety nie tylko okazały się bezkonkurencyjne, ale też lepiej zniosły wysiłek. Wyjaśniono to tym, że ich organizm sprawniej zarządza energią. - Zawodniczki także psychicznie zdecydowanie lepiej wytrzymują wysiłek. Łatwiej godzą się na cierpienie i ból. Szybciej się przystosowują i podejmują wyzwanie - wyjaśnia Błachnio.
W niektórych konkurencjach panie robią postępy dwa razy szybciej. Amerykańscy naukowcy dowiedli, że średnia prędkość mężczyzn biegających na dystansach powyżej 200 metrów zwiększa się co dziesięć lat mniej więcej o 7 metrów na minutę. Kobiety tymczasem przyspieszają o 14-19 metrów, a w biegach maratońskich poprawiają swe wyniki ponadczterokrotnie szybciej niż panowie.
- W wielu klubach pięściarskich nie ma tylu pań, by walczyły wyłącznie między sobą. Trenują więc z mężczyznami, co pozwala im nabrać pewności siebie - wyznał na łamach "Liberation" Claude Valadier, działacz federacji boksu francuskiego. Panie nie wkładają kasków, bo - jak twierdzą - psują fryzurę, nie korzystają z ochraniaczy na piersi, gdyż - przekonują - są mniej wygodne niż gorsety. Mają już własny styl. - Kiedy boksują, są bardziej gwałtowne, częściej zadają nieczyste ciosy, podchodzą do sportu z większymi emocjami - stwierdziła Cathy Perrotel, była mistrzyni, obecnie instruktor boksu.
Mężnieją nie tylko sportsmenki. Kobiety są coraz wyższe, przybrały w barkach, różnica w obwodzie między talią a biodrami się zmniejsza. Być może to kolejny sygnał, że wkrótce płeć w sporcie przestanie mieć decydujące znaczenie. Prawdopodobnie niektórzy działacze odetchną wówczas z ulgą, gdyż z rozpoznawaniem jej mają bez przerwy kłopoty. Zdyskwalifikowanej w 1967 r. biegaczce Ewie Kłobukowskiej odebrano rekord świata na 100 metrów. Z niedoskonałych testów, którym poddano polską sprinterkę, Międzynarodowy Komitet Olimpijski wycofał się w 1990 r., ale do dziś sprawa Kłobukowskiej nie została oficjalnie wyjaśniona.
Gdy MKOl po raz pierwszy ogłosił, że będzie przeprowadzał takie kontrole, wiele zawodniczek niespodziewanie zakończyło karierę. Pojawiły się też głosy, że badania te są nie tylko niehumanitarne, ale także niezgodne z prawem i kodeksem lekarskim (są obowiązkowe, a ich wyniki zazwyczaj trudno zachować w tajemnicy). Przeciwko testom płci występowali między innymi Norwegowie oraz Francuzi; ci ostatni - przed igrzyskami w Albertville.
Czy rekordy kobiet i mężczyzn będą kiedyś tak zbliżone, że testy płci odejdą w niepamięć? Choć nie brakuje naukowców gotowych przysiąc, że następczyni Marion Jones pobije na bieżni przyszłego Maurice’a Greene’a, zdecydowana większość twierdzi, że jest to mało prawdopodobne. - Gdybym zobaczył taki wyścig w telewizji, byłbym niemal pewien, że to fotomontaż - dodaje Dariusz Błachnio. - O wciąż nie zagrożonej pozycji mężczyzn w większości dyscyplin sportowych decydują korzystniejsze proporcje masy mięśniowej do ogólnej masy ciała. Nawet najbardziej morderczy trening nie wyposaży pań w testosteron - męski hormon płciowy odpowiedzialny za rozwój mięśni. Amerykanka Colette Dowling - pisarka i specjalistka od psychospołecznych problemów kobiet - w swych obserwacjach sportowców poszła zdecydowanie dalej. W najnowszej książce "The Frailty Myth" (Mit słabości), analizując wyniki badań fizjologicznych, biologicznych i psychologicznych, dowodzi, że panie nie tylko mogą z powodzeniem rywalizować z mężczyznami, ale są wręcz do tej walki predysponowane. Dowling apeluje o porzucenie tradycyjnego poglądu, że to słaba płeć. Przekonuje, że to właśnie podtrzymywany wizerunek wątłej kobiety uniemożliwia sportową walkę z mężczyznami. Przyczyn różnic w osiągnięciach na stadionach autorka nie doszukuje się w masach mięśniowych, ale w kulturze i stereotypach. Zanim jednak panie to zrozumieją, otrząsną się ze swej słabości i prześcigną mężczyzn na igrzyskach olimpijskich, Dowling proponuje, by ich wyniki porównywać w odniesieniu do wzrostu i wagi. Czy oznacza to, że czasy uzyskiwane przez Cathy Freeman są bardziej wartościowe niż rezultaty słynnego sprintera zza oceanu Michaela Johnsona, gdyż Aborygenka jest niższa i drobniejsza?
Więcej możesz przeczytać w 41/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.