Stańczyk wyjaśniła, że wiceprezesa NFZ zatrzymano w ramach szerszego śledztwa ABW w sprawie korupcji w związku z działalnością NFZ. Sprawa Michała K. dotyczy nakłaniania przez niego byłego dyrektora biura spółki Jelfa w Warszawie Pawła R., do opłacenia ze środków Jelfy przyjęcia imieninowego Michała K. - w wysokości 680 zł.
Według Stańczyk, Paweł R. poświadczył w tym celu nieprawdę opisując faktury jako opłaty za spotkania promocyjne z lekarzami warszawskich szpitali. Oprócz Michała K. i Pawła R. ABW zatrzymała także Stanisława M., który razem z K. miał nakłaniać R. do oszustwa. Wszystkim ABW postawiła formalne zarzuty. Ponadto, według ABW, Michał K. nakłaniał świadka - pracownika restauracji, do składania fałszywych zeznań w całej sprawie.
Stańczyk dodał, że w szerszym śledztwie ABW na razie udało się zebrać materiał dowodowy co do tych przestępstw; badane są także "inne okoliczności".
Prezes Funduszu Jerzy Miller oświadczył na konferencji prasowej, że nie ma żadnych przesłanek, by twierdzić, iż zatrzymany w środę przez ABW wiceprezes NFZ ds. medycznych Michał K. utrzymywał kontakty służbowe z firmą Jelfa S.A.
Poinformował, że ABW w połowie czerwca pytała w piśmie przesłanym do NFZ czy K. w kontaktach służbowych prowadził jakąkolwiek współpracę z Jelfą SA. "ABW dostała na początku lipca odpowiedź jednoznaczną - ani Michał K., ani Narodowy Fundusz Zdrowia nie ma odnotowanych żadnych dokumentów, które byłyby wymienione pomiędzy Jelfą SA a Narodowym Funduszem Zdrowia" - powiedział.
Miller przyznał, że zapytał K. wówczas o to, czy utrzymuje on kontakty z Jelfą SA. "Najpierw K. był wyraźnie zdumiony moim pytaniem, a potem zaprzeczył" - powiedział Miller.
Również rzeczniczka spółki Jelfa SA Małgorzata Majeran-Kokott w rozmowie z PAP podkreśliła, że nie było żadnych instytucjonalnych relacji pomiędzy tą spółką a Narodowym Funduszem Zdrowia. Jeżeli były jakiekolwiek kontakty między Pawłem R. a NFZ, to tylko na płaszczyźnie personalnej - poinformowała.
"Trudno nam wypowiedzieć się w całej zaistniałej sprawie. Informujemy jednak, że pan Paweł R., od pierwszego lutego tego roku nie jest pracownikiem Jelfa SA i spółka nie odpowiada za jego działania od tego czasu" - podkreśliła.
Prezes NFZ podkreślił, że nie wie, czy i jakie zarzuty zostały przedstawione jego zastępcy ds. medycznych. Zapewnił, że jego zastępca jest bardzo sumiennym i odpowiedzialnym pracownikiem Funduszu, do którego nie ma żadnych zastrzeżeń.
Odmówił spekulowania, co może być powodem zatrzymania jego zastępcy. Podkreślił, że nie wiąże tego faktu z kontrowersjami przy wprowadzeniu rozporządzenia ministra zdrowia o zmianie list leków refundowanych, które zacznie obowiązywać w połowie października. "Uważamy, że zostało wydane z naruszeniem prawa, ale dalecy jesteśmy od wiązania tego z tą sprawą" - powiedział Miller.
Zaznaczył, że minister zdrowia Marek Balicki miał zastrzeżenia do K., ale natury technicznej. "Ta sprawa jest na wokandzie wojewódzkiego sądu administracyjnego. Nie widzę tu żadnego związku" - powiedział Miller. (Kilka miesięcy temu Balicki ukarał K. kwotą 13,6 tys. zł za brak nadzoru nad Funduszem w zakresie kontrolowania realizacji umów z placówkami medycznymi i monitorowania udzielania świadczeń zdrowotnych).
Pytany o sprawę zatrzymania K. przez ABW, szef resortu zdrowia powiedział, że ma jedyny komentarz: "Prezes Miller w tej sytuacji powinien podać się do dymisji".
ks, pap