Jak SLD przygotowuje się do przejęcia Ministerstwa Spraw Zagranicznych
W Kancelarii Prezydenta i Ministerstwie Spraw Zagranicznych od kilku tygodni organizowane są poufne spotkania pracowników dyplomacji związanych z SLD. Na Mazurach odbyła się sesja wyjazdowa, podczas której przygotowano dokument wyznaczający kierunek zmian w MSZ po wyborczym zwycięstwie SLD. Załącznikiem do tego dokumentu jest lista nowych, a właściwie nowychstarych dyplomatów, którzy mają objąć stanowiska w kierownictwie MSZ i na zagranicznych placówkach.
Posadami w dyplomacji sojusz chce nagrodzić także kilku swoich zasłużonych działaczy, którzy raczej nie otrzymają stanowisk w rządzie. W tym kontekście wymienia się m.in. Izabelę Sierakowską, Mieczysława Czerniawskiego, Marka Mazurkiewicza, Ryszarda Jarzembowskiego.
Nowa dyplomatyczna "dru-żyna" SLD jest zatem już gotowa. Co ciekawe, na każde stanowisko - oprócz pewniaków - jest nawet kilku rezerwowych. Numer jeden na liście to były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Po prawdopodobnej wyborczej wiktorii to właśnie on ma zostać szefem MSZ. Tego podobno życzy sobie prezydent Aleksander Kwaśniewski. O tej kandydaturze najczęściej mówi się na spotkaniach odbywających się w Kancelarii Prezydenta.
W prezydenckim pałacu bierze się również pod uwagę kandydaturę Jerzego Koźmińskiego, byłego ambasadora RP w Waszyngtonie. Nie jest jednak wykluczone, że SLD i prezydent zaakceptują prof. Bronisława Geremka, który kierował już dyplomacją w rządzie Jerzego Buzka. Miałby to być ukłon w stronę Unii Wolności i zaproszenie tej partii do zawarcia "historycznego kompromisu" z SLD.
Dowiedzieliśmy się, że Leszek Miller, szef sojuszu, byłby gotów zaakceptować tę kandydaturę, jeśli unia uzyska w przyszłorocznych wyborach co najmniej dziesięcioprocentowe poparcie. Warunkiem objęcia przez prof. Geremka posady szefa MSZ byłoby jednak mianowanie SLD-owskiego dyrektora generalnego ministerstwa, który skupiłby w swych rękach faktyczną władzę i decydowałby o obsadzie poszczególnych stanowisk. Kandydatury są już gotowe. Do niedawna najwięcej szans dawano Jackowi Granatowi, sprawdzonemu już na tym stanowisku za kadencji Dariusza Rosatiego. Obecny konsul w Lipsku ma jednak poważne kłopoty ze zdrowiem i nie wiadomo, czy podołałby obowiązkom. Jest jednak rezerwowy - Zdzisław Rapacki, dyrektor biura zagranicznego w Kancelarii Prezydenta.
Aż kilkunastu chętnych szykuje się do objęcia stanowisk wiceministrów. Listę otwierają prof. Tadeusz Iwiński, poseł SLD, Maciej Górski, obecny ambasador w Rzymie (dawny tenisowy partner prezydenta Kwaśniewskiego), oraz Janusz Niesyto, wieloletni działacz organizacji młodzieżowych, obecnie szef protokołu MSZ. "Pewniakami" do objęcia w przyszłym roku najważniejszych stanowisk w centrali MSZ są także Zbigniew Matuszewski, zastępca Rapackiego w Kancelarii Prezydenta, oraz Janusz Jesionek, który niedawno wrócił do MSZ z Cypru, gdzie był szefem biura radcy handlowego. Kandydatem na ważne dyrektorskie stanowisko jest również Waldemar Lipka-Chudzik, doradca prezydenta. Za kadencji Dariusza Rosatiego był on konsulem generalnym w Wilnie, a w latach 80. wicedyrektorem jednego z departamentów MSW.
Przy obsadzaniu stanowisk ambasadorów SLD nie planuje nagłej wymiany większości kadry. Szybkie nominacje dostałoby najprawdopodobniej tylko kilka już wspomnianych, szczególnie zasłużonych dla sojuszu osób. Tak się jednak szczęśliwie składa, że w najbliższych dwóch latach kończą się kadencje kilkunastu ambasadorów. Żeby dać stanowiska swoim ludziom, nie trzeba więc będzie nikogo odwoływać. A na liście najbardziej zasłużonych "swoich" można znaleźć nazwiska m.in. Danuty Waniek, posłanki SLD, byłej wiceminister obrony, Ewy Spychalskiej, byłej ambasador w Mińsku, obecnie doradzającej prezydentowi, posła Macieja Manickiego, byłego wiceministra pracy, Andrzeja Kwiatkowskiego, zwolnionego niedawno z telewizji publicznej, a także Barbary Labudy z Kancelarii Prezydenta. Przygotowania do zmiany warty w dyplomacji już się zresztą zaczęły. Może o tym świadczyć odmowa nominowania Agnieszki Magdziak-Miszewskiej na stanowisko ambasadora w Moskwie oraz niepowołanie Jerzego Marka Nowakowskiego na placówkę w Wilnie.
Posadami w dyplomacji sojusz chce nagrodzić także kilku swoich zasłużonych działaczy, którzy raczej nie otrzymają stanowisk w rządzie. W tym kontekście wymienia się m.in. Izabelę Sierakowską, Mieczysława Czerniawskiego, Marka Mazurkiewicza, Ryszarda Jarzembowskiego.
Nowa dyplomatyczna "dru-żyna" SLD jest zatem już gotowa. Co ciekawe, na każde stanowisko - oprócz pewniaków - jest nawet kilku rezerwowych. Numer jeden na liście to były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Po prawdopodobnej wyborczej wiktorii to właśnie on ma zostać szefem MSZ. Tego podobno życzy sobie prezydent Aleksander Kwaśniewski. O tej kandydaturze najczęściej mówi się na spotkaniach odbywających się w Kancelarii Prezydenta.
W prezydenckim pałacu bierze się również pod uwagę kandydaturę Jerzego Koźmińskiego, byłego ambasadora RP w Waszyngtonie. Nie jest jednak wykluczone, że SLD i prezydent zaakceptują prof. Bronisława Geremka, który kierował już dyplomacją w rządzie Jerzego Buzka. Miałby to być ukłon w stronę Unii Wolności i zaproszenie tej partii do zawarcia "historycznego kompromisu" z SLD.
Dowiedzieliśmy się, że Leszek Miller, szef sojuszu, byłby gotów zaakceptować tę kandydaturę, jeśli unia uzyska w przyszłorocznych wyborach co najmniej dziesięcioprocentowe poparcie. Warunkiem objęcia przez prof. Geremka posady szefa MSZ byłoby jednak mianowanie SLD-owskiego dyrektora generalnego ministerstwa, który skupiłby w swych rękach faktyczną władzę i decydowałby o obsadzie poszczególnych stanowisk. Kandydatury są już gotowe. Do niedawna najwięcej szans dawano Jackowi Granatowi, sprawdzonemu już na tym stanowisku za kadencji Dariusza Rosatiego. Obecny konsul w Lipsku ma jednak poważne kłopoty ze zdrowiem i nie wiadomo, czy podołałby obowiązkom. Jest jednak rezerwowy - Zdzisław Rapacki, dyrektor biura zagranicznego w Kancelarii Prezydenta.
Aż kilkunastu chętnych szykuje się do objęcia stanowisk wiceministrów. Listę otwierają prof. Tadeusz Iwiński, poseł SLD, Maciej Górski, obecny ambasador w Rzymie (dawny tenisowy partner prezydenta Kwaśniewskiego), oraz Janusz Niesyto, wieloletni działacz organizacji młodzieżowych, obecnie szef protokołu MSZ. "Pewniakami" do objęcia w przyszłym roku najważniejszych stanowisk w centrali MSZ są także Zbigniew Matuszewski, zastępca Rapackiego w Kancelarii Prezydenta, oraz Janusz Jesionek, który niedawno wrócił do MSZ z Cypru, gdzie był szefem biura radcy handlowego. Kandydatem na ważne dyrektorskie stanowisko jest również Waldemar Lipka-Chudzik, doradca prezydenta. Za kadencji Dariusza Rosatiego był on konsulem generalnym w Wilnie, a w latach 80. wicedyrektorem jednego z departamentów MSW.
Przy obsadzaniu stanowisk ambasadorów SLD nie planuje nagłej wymiany większości kadry. Szybkie nominacje dostałoby najprawdopodobniej tylko kilka już wspomnianych, szczególnie zasłużonych dla sojuszu osób. Tak się jednak szczęśliwie składa, że w najbliższych dwóch latach kończą się kadencje kilkunastu ambasadorów. Żeby dać stanowiska swoim ludziom, nie trzeba więc będzie nikogo odwoływać. A na liście najbardziej zasłużonych "swoich" można znaleźć nazwiska m.in. Danuty Waniek, posłanki SLD, byłej wiceminister obrony, Ewy Spychalskiej, byłej ambasador w Mińsku, obecnie doradzającej prezydentowi, posła Macieja Manickiego, byłego wiceministra pracy, Andrzeja Kwiatkowskiego, zwolnionego niedawno z telewizji publicznej, a także Barbary Labudy z Kancelarii Prezydenta. Przygotowania do zmiany warty w dyplomacji już się zresztą zaczęły. Może o tym świadczyć odmowa nominowania Agnieszki Magdziak-Miszewskiej na stanowisko ambasadora w Moskwie oraz niepowołanie Jerzego Marka Nowakowskiego na placówkę w Wilnie.
Więcej możesz przeczytać w 42/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.