Skąd się wziął kapitał założycielski Art-B?
Obserwowaliśmy ich.
Wiedzieliśmy, że wyjeżdżają za granicę (samochodem), a walizki wypełnione kilkudziesięcioma milionami dolarów czekają na Okęciu. Ale baliśmy się ich zatrzymać bez nakazu prokuratorskiego - tak okoliczności wyjazdu z Polski Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, szefów Art-B, opisuje oficer UOP, który prowadził wtedy dochodzenie.
- Chcieliśmy ich zatrzymać w ostatniej chwili, więc poprosiliśmy prokuratora Kazimierza Radomskiego, by był gotów do wystawienia nakazu zatrzymania. Kiedy nadszedł odpowiedni moment od prokuratora usłyszeliśmy , że nie ma czasu, bo właśnie idzie na urlop. Kazimierz Radomski mówi, że nie pamięta tej sytuacji.
Okoliczności wywozu z Polski pieniędzy Art-B są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest to, skąd się wziął kapitał założycielski spółki. Kilka lat temu Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski twierdzili, że pierwsze pieniądze zarobili dzięki częstym wyjazdom handlowym do Niemiec. Na sprowadzanym towarze mieli nawet stuprocentowe "przebicie". Opowiadali też o ogromnych dochodach z tytułu pośrednictwa. Na początku lat 90. krążyła też plotka, że kapitał założycielski Art-B - sztabki złota niemal po brzegi wypełniające bagażnik mercedesa - zgromadzili zaprzyjaźnieni z Bagsikiem i Gąsiorowskim Romowie. Jedynym pewnym faktem jest tylko to, że gdy spółka powstawała (w maju 1989 r.), jej kapitał założycielski wynosił 10 tys. zł, zaś zysk z pierwszego roku działalności oszacowano na 1,2 tys. zł. Już w następnym roku firma dysponowała 30 mln zł i kontrolowała kilkaset firm.
Pieniądze PZPR
Ten cud był możliwy dzięki odpowiednim ludziom i wnoszonemu przez nich wianu. Jednym z nich był Wiktor Adamczyk, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Dzierżyńskiego, od 1978 r. funkcjonariusz MSW (negatywnie zweryfikowany w 1990 r.). To on został zastępcą dyrektora generalnego Art-B (dyrektorem generalnym był wówczas Zbigniew Sajkowski, były wiceminister oświaty, a także zastępca Aleksandra Kwaśniewskiego w Urzędzie Kultury Fizycznej i Turystyki), a później wiceprezesem spółki. W 1988 r. Adamczyk podpisał - w imieniu Wydziału Zagranicznego KC PZPR - porozumienie z PKO BP w sprawie utworzenia kont dewizowych partii w renomowanych bankach zachodnich - zgromadzono na nich co najmniej 14 mln franków szwajcarskich i około miliona dolarów. Pieniądze te wróciły następnie do X oddziału PKO BP w Warszawie, gdzie Adamczyk był zastępcą dyrektora od 15 lutego do 31 listopada 1990 r. To wtedy pieniądze z kont dewizowych byłej PZPR rozdysponowano co do grosza. Do dziś nie wiadomo, gdzie się podziały. Czy trafiły m.in. do spółki Bagsika i Gąsiorowskiego? Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie Art-B twierdzi w każdym razie, że gdy Wiktor Adamczyk pracował w X oddziale PKO BP, umożliwił Bagsikowi i Gąsiorowskiemu realizację oscylatora.
Bagsik, Sekuła, Kolikowski, Peciak
Ważnymi postaciami w interesach Art-B byli od początku Ireneusz Sekuła, wicepremier w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a za rządów SLD prezes Głównego Urzędu Ceł, Andrzej Kolikowski, pseudonim Pershing, szef gangu pruszkowskiego, oraz Wiesław Peciak, jeden z egzekutorów długów Art-B. Pierwszy dysponował wpływami w świecie polityki, pozostali - pieniędzmi. To Peciak, obecnie właściciel Zakładów Futrzarskich w Kurowie, których prezesem był do niedawna Bogusław Bagsik, przechowywał w domowym sejfie niektóre dokumenty Art-B. W zakładach w Kurowie znaleziono natomiast dokumentację firmy Polnippon, należącej do Sekuły. Kolikowski zeznał w sądzie, że to Bagsik poznał go z Peciakiem. Kiedy Peciakowi skradziono mercedesa, Ireneusz Sekuła (jako szef GUC) polecił zablokować granice. W sejfie Peciaka znajdowało się też pokwitowanie pożyczki w wysokości miliona dolarów, udzielonej Sekule przez Art-B.
W 1992 r. Ireneusz Sekuła sprzedał Bagsikowi swoje mieszkanie w alei Róż, a trzy lata później ten odsprzedał je Peciakowi. W lokalu tym bywał też Andrzej Kolikowski. Kiedy policja chciała w 1995 r. przeszukać mieszkanie, okazało się, że mieści się tam kancelaria mecenasa Mirosława Brycha, obrońcy Peciaka, Kolikowskiego i Bagsika. Przypomnijmy, że to w kancelarii Mirosława Brycha SdRP zdeponowała w 1990 r. równowartość 7,5 mln USD z kont byłej PZPR, a następnie zainwestowała w różne przedsięwzięcia. Prokuratora zamierzała udowodnić, że Sekuła dostarczał szefom Art-B informacje dotyczące przewidywanych zmian prawa bankowego, lecz dochodzenie przerwała śmierć byłego szefa GUC. Pershing miał natomiast udziały w niektórych przedsięwzięciach bądź wykładał kapitał na konkretne transakcje. Po ucieczce właścicieli Art-B do Izraela odwiedzał ich tam zarówno Ireneusz Sekuła, jak i Wiesław Peciak oraz Andrzej Kolikowski.
Izraelski łącznik
Zanim Art-B przepoczwarzyła się z małej spółki w giganta, pojawili się w niej tajemniczy obywatele Izraela: Artur Birman, Meir Braindwaiman (kierował spółką Polico Investement Ltd., będącą izraelską firmą-córką Art-B) oraz Valery Amiel (mówił publicznie, że chciał przeszczepić do Art-B zachodnie standardy zarządzania). Kontrwywiad UOP ustalił wówczas, że wszyscy oni byli powiązani z izraelskim wywiadem. - Wiemy, że agenci Mosadu, szukali dojść do różnych biznesmenów. Tak trafili do Art-B. Wiele wskazuje na to, że w tę spółkę zainwestowali spore pieniądze - przyznaje emerytowany oficer zarządu śledczego UOP.
Jedna z hipotez śledztwa zakładała, że plan wykorzystania oscylatora do pomnożenia kapitałów Art-B został przywieziony właśnie przez Izraelczyków.
- Związki właścicieli Art-B z izraelskim wywiadem wydają się bezsporne. Przecież bez zgody Mosadu w Izraelu nic nie można załatwić, a co dopiero błyskawicznie uzyskać obywatelstwo czy zgodę na zakup kontrolnego pakietu akcji PAZ, spółki zarządzającej największymi polami naftowymi w tym kraju - mówi oficer operacyjny UOP.
Interesujący wydaje się także południowoamerykański wątek interesów Art-B. O swoich związkach z tą spółką opowiadał na przykład zatrzymany kilka lat temu na Okęciu Carlos Vargas Solis, konsul Kostaryki, przy którym znaleziono 12 kg heroiny pochodzącej z Kolumbii. Podczas pobytu w Polsce Solis jeździł - w tajemnicy przed swoimi zwierzchnikami - do Indii i Pakistanu. Solisa rekomendował właścicielom Art-B Murillo Duran, jego poprzednik na stanowisku konsula. Duran był jednocześnie pełnomocnikiem Art-B. Podczas przesłuchania Solis przyznał, że szefowie Art-B pomogli mu w karierze dyplomatycznej: przyspieszyli złożenie listów uwierzytelniających prezydentowi Jaruzelskiemu. W rewanżu Solis proponował Bagsikowi stanowisko konsula honorowego swego kraju. Wiele wskazuje na to, że Solis i Duran byli cichymi udziałowcami Art-B.
Skazani na sukces
Mając takich przyjaciół oraz dysponując ich wpływami i pieniędzmi, Art-B musiała odnieść sukces. Co z tej fortuny zostało jej założycielom? Policjanci badający wspólne interesy Bogusława Bagsika i Wiesława Peciaka uważają, że ten pierwszy wciąż dysponuje kapitałem w wysokości 30-40 mln USD. Dwa razy tyle może posiadać przebywający w Izraelu Andrzej Gąsiorowski. Tego, ile na interesach z Art-B zarobili Sekuła i Pershing, a także ile dzięki nim zyskała spółka, możemy się nie dowiedzieć nigdy, gdyż obaj nie żyją.
- Nikt z pozycji państwa nie rozpracował do końca sprawy Art-B. Dlaczego? - zastanawia się Konstanty Miodowicz, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, były szef kontrwywiadu UOP. - Naszym zadaniem jest udowodnienie konkretnych przestępstw - odpiera zarzuty prokurator Marek Łopuszański. Oskarża on Bogusława Bagsika o przekupstwo, zagarnięcie 400 mln zł na szkodę NBP, przywłaszczenie 120 mln zł i działanie na szkodę spółki.
Wiedzieliśmy, że wyjeżdżają za granicę (samochodem), a walizki wypełnione kilkudziesięcioma milionami dolarów czekają na Okęciu. Ale baliśmy się ich zatrzymać bez nakazu prokuratorskiego - tak okoliczności wyjazdu z Polski Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, szefów Art-B, opisuje oficer UOP, który prowadził wtedy dochodzenie.
- Chcieliśmy ich zatrzymać w ostatniej chwili, więc poprosiliśmy prokuratora Kazimierza Radomskiego, by był gotów do wystawienia nakazu zatrzymania. Kiedy nadszedł odpowiedni moment od prokuratora usłyszeliśmy , że nie ma czasu, bo właśnie idzie na urlop. Kazimierz Radomski mówi, że nie pamięta tej sytuacji.
Okoliczności wywozu z Polski pieniędzy Art-B są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest to, skąd się wziął kapitał założycielski spółki. Kilka lat temu Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski twierdzili, że pierwsze pieniądze zarobili dzięki częstym wyjazdom handlowym do Niemiec. Na sprowadzanym towarze mieli nawet stuprocentowe "przebicie". Opowiadali też o ogromnych dochodach z tytułu pośrednictwa. Na początku lat 90. krążyła też plotka, że kapitał założycielski Art-B - sztabki złota niemal po brzegi wypełniające bagażnik mercedesa - zgromadzili zaprzyjaźnieni z Bagsikiem i Gąsiorowskim Romowie. Jedynym pewnym faktem jest tylko to, że gdy spółka powstawała (w maju 1989 r.), jej kapitał założycielski wynosił 10 tys. zł, zaś zysk z pierwszego roku działalności oszacowano na 1,2 tys. zł. Już w następnym roku firma dysponowała 30 mln zł i kontrolowała kilkaset firm.
Pieniądze PZPR
Ten cud był możliwy dzięki odpowiednim ludziom i wnoszonemu przez nich wianu. Jednym z nich był Wiktor Adamczyk, absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Dzierżyńskiego, od 1978 r. funkcjonariusz MSW (negatywnie zweryfikowany w 1990 r.). To on został zastępcą dyrektora generalnego Art-B (dyrektorem generalnym był wówczas Zbigniew Sajkowski, były wiceminister oświaty, a także zastępca Aleksandra Kwaśniewskiego w Urzędzie Kultury Fizycznej i Turystyki), a później wiceprezesem spółki. W 1988 r. Adamczyk podpisał - w imieniu Wydziału Zagranicznego KC PZPR - porozumienie z PKO BP w sprawie utworzenia kont dewizowych partii w renomowanych bankach zachodnich - zgromadzono na nich co najmniej 14 mln franków szwajcarskich i około miliona dolarów. Pieniądze te wróciły następnie do X oddziału PKO BP w Warszawie, gdzie Adamczyk był zastępcą dyrektora od 15 lutego do 31 listopada 1990 r. To wtedy pieniądze z kont dewizowych byłej PZPR rozdysponowano co do grosza. Do dziś nie wiadomo, gdzie się podziały. Czy trafiły m.in. do spółki Bagsika i Gąsiorowskiego? Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie Art-B twierdzi w każdym razie, że gdy Wiktor Adamczyk pracował w X oddziale PKO BP, umożliwił Bagsikowi i Gąsiorowskiemu realizację oscylatora.
Bagsik, Sekuła, Kolikowski, Peciak
Ważnymi postaciami w interesach Art-B byli od początku Ireneusz Sekuła, wicepremier w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a za rządów SLD prezes Głównego Urzędu Ceł, Andrzej Kolikowski, pseudonim Pershing, szef gangu pruszkowskiego, oraz Wiesław Peciak, jeden z egzekutorów długów Art-B. Pierwszy dysponował wpływami w świecie polityki, pozostali - pieniędzmi. To Peciak, obecnie właściciel Zakładów Futrzarskich w Kurowie, których prezesem był do niedawna Bogusław Bagsik, przechowywał w domowym sejfie niektóre dokumenty Art-B. W zakładach w Kurowie znaleziono natomiast dokumentację firmy Polnippon, należącej do Sekuły. Kolikowski zeznał w sądzie, że to Bagsik poznał go z Peciakiem. Kiedy Peciakowi skradziono mercedesa, Ireneusz Sekuła (jako szef GUC) polecił zablokować granice. W sejfie Peciaka znajdowało się też pokwitowanie pożyczki w wysokości miliona dolarów, udzielonej Sekule przez Art-B.
W 1992 r. Ireneusz Sekuła sprzedał Bagsikowi swoje mieszkanie w alei Róż, a trzy lata później ten odsprzedał je Peciakowi. W lokalu tym bywał też Andrzej Kolikowski. Kiedy policja chciała w 1995 r. przeszukać mieszkanie, okazało się, że mieści się tam kancelaria mecenasa Mirosława Brycha, obrońcy Peciaka, Kolikowskiego i Bagsika. Przypomnijmy, że to w kancelarii Mirosława Brycha SdRP zdeponowała w 1990 r. równowartość 7,5 mln USD z kont byłej PZPR, a następnie zainwestowała w różne przedsięwzięcia. Prokuratora zamierzała udowodnić, że Sekuła dostarczał szefom Art-B informacje dotyczące przewidywanych zmian prawa bankowego, lecz dochodzenie przerwała śmierć byłego szefa GUC. Pershing miał natomiast udziały w niektórych przedsięwzięciach bądź wykładał kapitał na konkretne transakcje. Po ucieczce właścicieli Art-B do Izraela odwiedzał ich tam zarówno Ireneusz Sekuła, jak i Wiesław Peciak oraz Andrzej Kolikowski.
Izraelski łącznik
Zanim Art-B przepoczwarzyła się z małej spółki w giganta, pojawili się w niej tajemniczy obywatele Izraela: Artur Birman, Meir Braindwaiman (kierował spółką Polico Investement Ltd., będącą izraelską firmą-córką Art-B) oraz Valery Amiel (mówił publicznie, że chciał przeszczepić do Art-B zachodnie standardy zarządzania). Kontrwywiad UOP ustalił wówczas, że wszyscy oni byli powiązani z izraelskim wywiadem. - Wiemy, że agenci Mosadu, szukali dojść do różnych biznesmenów. Tak trafili do Art-B. Wiele wskazuje na to, że w tę spółkę zainwestowali spore pieniądze - przyznaje emerytowany oficer zarządu śledczego UOP.
Jedna z hipotez śledztwa zakładała, że plan wykorzystania oscylatora do pomnożenia kapitałów Art-B został przywieziony właśnie przez Izraelczyków.
- Związki właścicieli Art-B z izraelskim wywiadem wydają się bezsporne. Przecież bez zgody Mosadu w Izraelu nic nie można załatwić, a co dopiero błyskawicznie uzyskać obywatelstwo czy zgodę na zakup kontrolnego pakietu akcji PAZ, spółki zarządzającej największymi polami naftowymi w tym kraju - mówi oficer operacyjny UOP.
Interesujący wydaje się także południowoamerykański wątek interesów Art-B. O swoich związkach z tą spółką opowiadał na przykład zatrzymany kilka lat temu na Okęciu Carlos Vargas Solis, konsul Kostaryki, przy którym znaleziono 12 kg heroiny pochodzącej z Kolumbii. Podczas pobytu w Polsce Solis jeździł - w tajemnicy przed swoimi zwierzchnikami - do Indii i Pakistanu. Solisa rekomendował właścicielom Art-B Murillo Duran, jego poprzednik na stanowisku konsula. Duran był jednocześnie pełnomocnikiem Art-B. Podczas przesłuchania Solis przyznał, że szefowie Art-B pomogli mu w karierze dyplomatycznej: przyspieszyli złożenie listów uwierzytelniających prezydentowi Jaruzelskiemu. W rewanżu Solis proponował Bagsikowi stanowisko konsula honorowego swego kraju. Wiele wskazuje na to, że Solis i Duran byli cichymi udziałowcami Art-B.
Skazani na sukces
Mając takich przyjaciół oraz dysponując ich wpływami i pieniędzmi, Art-B musiała odnieść sukces. Co z tej fortuny zostało jej założycielom? Policjanci badający wspólne interesy Bogusława Bagsika i Wiesława Peciaka uważają, że ten pierwszy wciąż dysponuje kapitałem w wysokości 30-40 mln USD. Dwa razy tyle może posiadać przebywający w Izraelu Andrzej Gąsiorowski. Tego, ile na interesach z Art-B zarobili Sekuła i Pershing, a także ile dzięki nim zyskała spółka, możemy się nie dowiedzieć nigdy, gdyż obaj nie żyją.
- Nikt z pozycji państwa nie rozpracował do końca sprawy Art-B. Dlaczego? - zastanawia się Konstanty Miodowicz, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, były szef kontrwywiadu UOP. - Naszym zadaniem jest udowodnienie konkretnych przestępstw - odpiera zarzuty prokurator Marek Łopuszański. Oskarża on Bogusława Bagsika o przekupstwo, zagarnięcie 400 mln zł na szkodę NBP, przywłaszczenie 120 mln zł i działanie na szkodę spółki.
Więcej możesz przeczytać w 42/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.