dla Anglii - Michael Owen (43), Frank Lampard (80);
dla Polski - Tomasz Frankowski (45)
Sędziował: Kim Milton Nielsen (Dania).
Żółte kartki: Marcin Baszczyński, Radosław Sobolewski (Polska).
Anglia: Paul Robinson - Luke Young, Rio Ferdinand, John Terry, Jamie Carragher - Shaun Wright-Phillips (67-Peter Crouch), Ledley King, Frank Lampard, Joe Cole (87-Alan Smith) - Wayne Rooney, Michael Owen (84-Jermaine Jenas).
Polska: Artur Boruc - Marcin Baszczyński, Mariusz Jop, Jacek Bąk, Michał Żewłakow - Euzebiusz Smolarek (46-Jacek Krzynówek), Mariusz Lewandowski, Radosław Sobolewski (80-Arkadiusz Radomski), 5-Kamil Kosowski - Maciej Żurawski (39-Tomasz Frankowski), Grzegorz Rasiak.
W pierwszych minutach Anglicy zdecydowanie natarli na polską bramkę. Biało-czerwoni od razu zostali zepchnięci do głębokiej defensywy. Już w pierwszych pięciu minutach gospodarze stworzyli trzy dogodne sytuacje i tylko dzięki braku precyzji nie uzyskali prowadzenia.
Po kwadransie mecz nieco się wyrównał i Polacy zaczęli grać nieco odważniej. Pierwszy celny strzał oddali jednak dopiero w 16. minucie - Kamil Kosowski z rzutu wolnego nie mógł jednak zaskoczyć Paula Robinsona.
W ostatnich minutach pierwszej części spotkania gospodarze znowu osiągnęli przewagę i wielokrotnie niepokoili polską defensywę. Na dodatek w 37. minucie straciliśmy Macieja Żurawskiego, który doznał kontuzji. Za niego wszedł Tomasz Frankowski.
Kiedy wydawało się, że obie drużyny zejdą do szatni przy remisie 0:0, w 43. minucie w zamieszaniu podbramkowym gola dla Anglii zdobył Michael Owen. To jednak nie był koniec emocji. Dwie minuty później pierwsza składna akcja polskiej ekipy również przyniosła bramkę. Kamil Kosowski przedarł się prawą stroną boiska i podał do Frankowskiego, a ten z bliska nie dał szans Robinsonowi. Napastnik Elche jest czwartym piłkarzem reprezentacji Polski, który strzelił bramkę w wyjazdowym spotkaniu z Anglią. Przed nim tej sztuki dokonali Jerzy Sadek, Marek Citko i Jerzy Brzęczek.
Druga połowa także rozpoczęła się od ataków angielskich zawodników i znowu tylko brakowi precyzji Owena i Rooneya Polacy zawdzięczali to, że nie stracili gola.
Później gra się uspokoiła. Polscy piłkarze cofnęli się do defensywy i czyhali tylko na kontry. To sprawiło Anglikom sporo kłopotów, którzy nie mieli za bardzo pomysłu na rozpracowanie polskiej defensywy. W 77. minucie klasą popisał się Artur Boruc, który najpierw obronił uderzenie Owena, po czym wybił piłkę po niefortunnej interwencji jednego z polskich obrońców. Trzy minuty później był już jednak bez szans przy strzale Franka Lamparda, który korzystając z błędu obrońców, z bliska skierował piłkę do siatki.
Taki wynik pozostał do końca spotkania, a więc Polacy "tradycyjnie" już przegrali w wyjazdowym spotkaniu z Anglią, choć byli bardzo blisko wywiezienia z Wysp jednego punktu.
em, pap