Wieczory kawalerskie stały się jednym z najbardziej widocznych przejawów gwałtownej seksualizacji naszego życia
Jeszcze kilka lat temu wieczór kawalerski to trochę towarzyskich wspomnień miłosnych, trochę patetycznych porad i wszystko skąpane w sprośnych dowcipach. Dziś to niemal synonim orgii. Całonocne zabawy w towarzystwie striptizerki czy prostytutki. I jest jeszcze jedna różnica - dziś podobnie jak panowie bawią się panny młode. - No cóż, równe prawa i równe obowiązki, to też równe potrzeby i rozrywki - mówi dr Kazimierz Szczerba, seksuolog i psycholog.
Dziś - jak przed laty - młode dziewczyny zaczynają zabawę w domu. Obdarowują przyszłą mężatkę prezentami, piją alkohol i plotkują, ale na tym kończą się podobieństwa. Rozochocone alkoholem i erotycznymi przypowiastkami coraz częściej przenoszą się do nocnych klubów. Czasem na miejscu płacą półnagim tancerzom za erotyczne popisy, a czasem wracają do domu i tu zamawiają "wielozadaniowego" stripdancera.
Wieczory kawalerskie bez "pań umilających wieczór" lub striptizerek (będących zazwyczaj prostytutkami z agencji towarzyskich) to już dziś rzadkość. Coraz częściej wszystko kończy się jak w sztuce "Wieczór kawalerski" angielskiego dramatopisarza Robina Hawdona, gdzie pan młody zdradził narzeczoną, by potem przez wiele miesięcy mieć poczucie winy. - Podczas wieczoru kawalerowie starają się robić wszystko, czego już wkrótce rzekomo robić im nie będzie wolno. Jeszcze bardziej zdecydowani są ich goście. Ja i moi konkurenci tylko to wykorzystujemy - przyznaje właściciel jednej z największych warszawskich agencji towarzyskich. Agencje coraz częściej ogłaszają się w prasie codziennej: "piękne dziewczyny specjalnie dla kawalerów", "atrakcyjni panowie uprzyjemnią wieczór panieński", "męski striptiz dla panien", "profesjonalna organizacja wieczorów kawalerskich". Na miejscu okazuje się zwykle, że rozmówca oferuje błyskawiczne wysłanie taksówką dowolnej liczby blondynek, brunetek i rudych, z dużym lub małym biustem, które zatańczą, rozbiorą się, zaśpiewają, zrobią masaż erotyczny lub "po raz ostatni spełnią najskrytsze marzenia kawalera".
- Zniknęły tabu dotyczące pewnych zachowań związanych z okresem przedmałżeńskim - uważa dr Maria Beisert, seksuolog. - Mamy też do czynienia z modą na przekraczanie kolejnych barier seksualnych. W wypadku wieczoru kawalerskiego jest to szczególnie widoczne, gdyż upowszechniły się zjawiska dawniej uznawane za szczyt nieprzyzwoitości.
Bohaterowie pierwszych stron gazet twierdzą, że wieczór kawalerski to tylko dobra, huczna zabawa w gronie najbliższych. - Organizatorem mojej zabawy kawalerskiej był tradycyjnie świadek. Było wspaniale, do dziś w męskim gronie wspominamy tę noc - opowiada Piotr Kraśko, prezenter TVP, od niedawna żonaty. Justyna Steczkowska, która wyszła za mąż kilka miesięcy temu, panieńskiej zabawy nie miała. - Mam nadzieję, że kiedyś trafię na taki wieczór, zorganizowany dla którejś z moich przyjaciółek - mówi piosenkarka. Pytanie: "Jak bawiłeś się podczas wieczoru kawalerskiego?" coraz częściej nastręcza jednak kłopotów wielu młodym ludziom. Odpowiadając, patrzą w dół, a nie w oczy partnerowi. - Obecnej żonie mogłem odpowiedzieć tylko: było w porządku, trochę się pośmialiśmy, trochę wypiliśmy - mówi 24-letni bohater jednego z wieczorów kawalerskich. - Przecież jej nie opowiem, że tańczyła przede mną kompletnie naga tancerka, a już po powrocie do domu dwóch kolegów zadzwoniło do agencji po prostytutki. - Kilka zdawkowych zdań o dobrej zabawie na szczęście wystarczyło, mój narzeczony nie był dociekliwy - zwierza się jego rówieśnica, bohaterka innego z wieczorów. - Zauważyłam jednak, że on też nie był zbyt rozmowny. Jeśli bawił się tak jak ja, wolę o tym nie wiedzieć. Czy przeżyty zbyt hucznie wieczór kawalerski może mieć negatywny wpływ na pożycie małżeńskie nowej pary? - Tak może się zdarzyć. Ale nie wolno uogólniać - zastrzega dr Szczerba. - Jeśli mężczyzna miał bogatą biografię seksualną przed ślubem i już zdradzał narzeczoną, to kolejna zdrada, ta podczas wieczoru kawalerskiego, nie wywrze na nim dużego wrażenia. Jeśli jednak był wierny, może nosić skazę do końca życia. Huczny wieczór kawalerski może się dlań okazać ryzykowną i niebezpieczną grą, chyba nie wartą świeczki. - Zdrada na wieczorze kawalerskim może spowodować, że już po ślubie jedno z dwojga małżonków zacznie oddzielać sprawy seksu i bliskości. Nie będzie potrafiło połączyć tych spraw, co na pewno nie będzie pomocne w tworzeniu udanego związku - dodaje dr Beisert. Rewolucja seksualna stała się faktem, doświadczamy jej coraz gwałtowniej. - Poligamia to syndrom naszych czasów - uważa niemiecki psycholog, dr Franklin Oberlaender. To brzmi już jak rozgrzeszenie.
Dziś - jak przed laty - młode dziewczyny zaczynają zabawę w domu. Obdarowują przyszłą mężatkę prezentami, piją alkohol i plotkują, ale na tym kończą się podobieństwa. Rozochocone alkoholem i erotycznymi przypowiastkami coraz częściej przenoszą się do nocnych klubów. Czasem na miejscu płacą półnagim tancerzom za erotyczne popisy, a czasem wracają do domu i tu zamawiają "wielozadaniowego" stripdancera.
Wieczory kawalerskie bez "pań umilających wieczór" lub striptizerek (będących zazwyczaj prostytutkami z agencji towarzyskich) to już dziś rzadkość. Coraz częściej wszystko kończy się jak w sztuce "Wieczór kawalerski" angielskiego dramatopisarza Robina Hawdona, gdzie pan młody zdradził narzeczoną, by potem przez wiele miesięcy mieć poczucie winy. - Podczas wieczoru kawalerowie starają się robić wszystko, czego już wkrótce rzekomo robić im nie będzie wolno. Jeszcze bardziej zdecydowani są ich goście. Ja i moi konkurenci tylko to wykorzystujemy - przyznaje właściciel jednej z największych warszawskich agencji towarzyskich. Agencje coraz częściej ogłaszają się w prasie codziennej: "piękne dziewczyny specjalnie dla kawalerów", "atrakcyjni panowie uprzyjemnią wieczór panieński", "męski striptiz dla panien", "profesjonalna organizacja wieczorów kawalerskich". Na miejscu okazuje się zwykle, że rozmówca oferuje błyskawiczne wysłanie taksówką dowolnej liczby blondynek, brunetek i rudych, z dużym lub małym biustem, które zatańczą, rozbiorą się, zaśpiewają, zrobią masaż erotyczny lub "po raz ostatni spełnią najskrytsze marzenia kawalera".
- Zniknęły tabu dotyczące pewnych zachowań związanych z okresem przedmałżeńskim - uważa dr Maria Beisert, seksuolog. - Mamy też do czynienia z modą na przekraczanie kolejnych barier seksualnych. W wypadku wieczoru kawalerskiego jest to szczególnie widoczne, gdyż upowszechniły się zjawiska dawniej uznawane za szczyt nieprzyzwoitości.
Bohaterowie pierwszych stron gazet twierdzą, że wieczór kawalerski to tylko dobra, huczna zabawa w gronie najbliższych. - Organizatorem mojej zabawy kawalerskiej był tradycyjnie świadek. Było wspaniale, do dziś w męskim gronie wspominamy tę noc - opowiada Piotr Kraśko, prezenter TVP, od niedawna żonaty. Justyna Steczkowska, która wyszła za mąż kilka miesięcy temu, panieńskiej zabawy nie miała. - Mam nadzieję, że kiedyś trafię na taki wieczór, zorganizowany dla którejś z moich przyjaciółek - mówi piosenkarka. Pytanie: "Jak bawiłeś się podczas wieczoru kawalerskiego?" coraz częściej nastręcza jednak kłopotów wielu młodym ludziom. Odpowiadając, patrzą w dół, a nie w oczy partnerowi. - Obecnej żonie mogłem odpowiedzieć tylko: było w porządku, trochę się pośmialiśmy, trochę wypiliśmy - mówi 24-letni bohater jednego z wieczorów kawalerskich. - Przecież jej nie opowiem, że tańczyła przede mną kompletnie naga tancerka, a już po powrocie do domu dwóch kolegów zadzwoniło do agencji po prostytutki. - Kilka zdawkowych zdań o dobrej zabawie na szczęście wystarczyło, mój narzeczony nie był dociekliwy - zwierza się jego rówieśnica, bohaterka innego z wieczorów. - Zauważyłam jednak, że on też nie był zbyt rozmowny. Jeśli bawił się tak jak ja, wolę o tym nie wiedzieć. Czy przeżyty zbyt hucznie wieczór kawalerski może mieć negatywny wpływ na pożycie małżeńskie nowej pary? - Tak może się zdarzyć. Ale nie wolno uogólniać - zastrzega dr Szczerba. - Jeśli mężczyzna miał bogatą biografię seksualną przed ślubem i już zdradzał narzeczoną, to kolejna zdrada, ta podczas wieczoru kawalerskiego, nie wywrze na nim dużego wrażenia. Jeśli jednak był wierny, może nosić skazę do końca życia. Huczny wieczór kawalerski może się dlań okazać ryzykowną i niebezpieczną grą, chyba nie wartą świeczki. - Zdrada na wieczorze kawalerskim może spowodować, że już po ślubie jedno z dwojga małżonków zacznie oddzielać sprawy seksu i bliskości. Nie będzie potrafiło połączyć tych spraw, co na pewno nie będzie pomocne w tworzeniu udanego związku - dodaje dr Beisert. Rewolucja seksualna stała się faktem, doświadczamy jej coraz gwałtowniej. - Poligamia to syndrom naszych czasów - uważa niemiecki psycholog, dr Franklin Oberlaender. To brzmi już jak rozgrzeszenie.
Więcej możesz przeczytać w 42/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.