Rząd mniejszościowy PiS byłby słaby i niezdolny do przeprowadzenia tych wszystkich reform, które obiecywały PiS i PO. Mówiło się o IV Rzeczpospolitej, a więc o fundamentalnej, jakościowej zmianie. Otóż nie ma mowy o takiej zmianie, jeżeli powstanie rząd mniejszościowy. Koalicja miała przywrócić zaufanie Polaków do polityków i do władzy, a taki rząd, który będzie bardziej administrował niż naprawdę rządził - a rząd mniejszościowy jest skazany na tego typu funkcjonowanie - nie tylko nie przywróci tego zaufania, ale jeszcze pogłębi wyobcowanie świata polityki od zwykłych obywateli.
Gdyby rząd mniejszościowy powstał, to będzie skazany na rozmaite kompromisy z radykalnymi, populistycznymi partiami, jak Samoobrona czy LPR i to też jest niepokojące. Nie ma dużych szans, by taki rząd przetrwał cztery lata. Chociaż w tym wypadku trzeba zdać sobie sprawę, że miałby on oparcie w prezydencie.
Brak koalicji PiS i PO to katastrofalny scenariusz dla obu partii, które wygrały. Odbije się to w przyszłych wyborach: albo znowu SLD zdobędzie znaczącą większość, albo do głosu dojdzie Samoobrona.
Brak kompromisu jest obustronny. Z jednej strony PiS postawił twardo sprawę, że Bronisław Komorowski nie może być marszałkiem, a z drugiej strony Platforma koniecznie chciała Komorowskiego na marszałka, zdając sobie sprawę, że nie jest to możliwe. Żądania PO w przypadku rządu idą za daleko. Słyszę głosy, że ponieważ PiS wygrało wybory prezydenckie, to PO ma dostać więcej w rządzie - to jest jakieś nieporozumienie, bo znaczy, że układy wewnątrzpartyjne mają korygować wyniki demokracji.
Bronisław Wildstein