Rezolucja wprowadza także embargo gospodarcze wobec Syrii, gdyby kraj ten nie zgodził się na udostępnienie wszystkich dokumentów i przesłuchanie wszystkich podejrzanych i świadków w sprawie zabójstwa, także prezydenta Baszira Asada.
Prowadzący dochodzenie niemiecki prokurator Detlev Mehlis miałby także prawo do wydania nakazu aresztowania podejrzanych o zamach przedstawicieli syryjskiego rządu. Zdaniem krytyków byłaby to zbyt duża ingerencja w wewnętrzne sprawy Syrii.
Ambasador Chin przy ONZ Wang Guangya powiedział, że rezolucja idzie za daleko i jest "trudna do zaakceptowania" dla jego kraju. Sankcje "będą dla nas trudnym problemem" - dodał.
Dobitniej wypowiedział się przebywający w Nowym Jorku rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. "Rosja zrobi wszystko, co konieczne, żeby zapobiec nałożeniu sankcji na Syrię" - oświadczył.
Nie jest jednak na razie jasne, czy Rosja i Chiny - stali członkowie Rady Bezpieczeństwa - zdecydują się skorzystać z prawa weta przy głosowaniu nad rezolucją. Głosowanie wstępnie przewiduje się na poniedziałek.
Ambasador USA przy ONZ John Bolton twierdzi, że rezolucja ma duże szanse na uchwalenie. Podkreśla jednocześnie, że Waszyngton nie dopuści do "jakiegokolwiek osłabienia niedwuznacznego przesłania, że Syria musi współpracować".
W ONZ komentuje się, że Stany Zjednoczone - główny sponsor rezolucji - starają się wywrzeć na Syrię podobny nacisk jak poprzednio na Irak pod rządami Saddama Husajna.
Irak został zaatakowany w marcu 2003 r. m.in. z powodu - jak to uzasadniał rząd USA - niewypełniania postanowień rezolucji ONZ o wyrzeczeniu się broni masowego rażenia.
ss, pap