Szpalty światłości

Szpalty światłości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Brytyjska prasa stanęła na wysokości zadania. Świat wydaje się prostszy, kiedy ogląda się go z wielkich, niczym portrety Lenina, szpalt "Guardiana". Dzielni korespondenci JKM przełamują stereotypy i obalają mity. Pierwszy z nich padł porażony prądem odkrywczej krytyki. Otóż Polska jest biedna, a Białoruś bogata.
Jonathan Steele uprawia dziennikarstwo biurkowe. Nie ludzie jego sprzymierzeńcem, lecz liczby. Przeczesuje on spisy, tabele, notuje każde eurocenty, przelicza przez hektary i w ten sposób sięga fundamentów. Tym razem pomógł mu Bank Światowy, który podłożył mu swe wyliczenia. Intuicja Steele'a była nieomylna. Szybko rosnące bogactwa Białorusi rosną, jak wystrzelone z procy. Co więcej rosną równo we wszystkich warstwach społecznych. Polska biednieje, na dodatek nierówno, bo jeden biednieje, a drugi się bogaci. Ja na Białorusi byłem i widziałem to inaczej. Nic me doświadczenie jednak w porównaniu do nieubłaganych liczb.

Umysł naszego znawcy jednak pędzi dalej i wskakuje na tory analizy politycznej. Po przejażdżce (tą chyba przeszli wszyscy korespondenci piszący o Polsce) po bezdrożach prawicowego fanatyzmu, ultrakatolicyzmu, zwolenników publicznego wieszania homoseksualistów dochodzimy do wniosku, że Lech Wałęsa był "miły" w porównaniu z Lechem Kaczyńskim, który jest "wredny". Jest tam jeszcze coś o liberałach, ale to, jak w całej Europie, margines.

Aby całej sprawie nadać międzynarodowy szyk, należy ją osadzić w jakimś globalnym konflikcie. Pytanie brzmi więc, jak ten wredny Lech ma się do bardzo niemiłego Rumsfelda? Otóż Lech pokrzyżował mu plany (może nie pokrzyżował, by być poprawnym, tylko poprzestawiał szyki). Zniweczył knuty od dawna plan tworzenia Nowej Europy. A plan zakładał pewnie, że Guardiana nie będzie można czytać na Białorusi. Teraz jednak światło dotarło do Mińska. Europa odetchnęła z ulgą.

Grzegorz Sadowski