Andrzej Gołota kontra Michael Gerald Tyson
W czerwcu tego roku w Glasgow, kilkanaście minut po trwającej zaledwie 38 sekund walce z Lou Savarese’em, Michael Gerald Tyson wykrzyczał w kierunku milionów telewidzów, że wyrwie serca i zje dzieci Lennoksa Lewisa. Trzy miesiące później w Los Angeles, podczas konferencji prasowej przed walką z Andrzejem Gołotą, były mistrz świata w wadze ciężkiej zapowiedział, że wyśle Polaczka do kraju w worku na trupy. I dodał, że zamierza go poświęcić jako ofiarę dla czarnych braci w Detroit. W odpowiedzi Gołota nazwał Tysona niedouczonym chamem, z którym nie zostawiłby w pokoju żony i dzieci.
20 października w The Palace, hali mieszczącej 20 tys. widzów, obaj pięściarze będą mogli udowodnić, że mocni są nie tylko w słowach. Wezmą udział w jednej z najbardziej oczekiwanych - niekoniecznie ze względów sportowych - walk pięściarskich ostatnich lat. Stawką dla Gołoty jest możliwość zostania bohaterem bogatej białej Ameryki, mającej już dość kogoś, kto sam określa się czarnuchem z getta, dla Tysona zaś - odzyskanie szansy na walkę o tytuł mistrza świata. Obaj walczyć będą o dziesiątki milionów dolarów.
Ameryka już dawno (przynajmniej od czasu, gdy Muhammad Ali nazwał Joe’ego Fraziera posłusznym czarnuchem białych panów) przyzwyczaiła się do buńczucznych okrzyków i fingowanych bijatyk bokserów na konferencjach prasowych i nigdy nie brała ich poważnie. Teraz jest inaczej, bo sam Bill Clinton po niesławnej walce Tysona z Evanderem Holyfieldem nazwał Tysona człowiekiem, który budzi trwogę każdego Amerykanina, a ostatnie dyskusje na temat pięściarza toczą się już nie w gronie dziennikarzy sportowych, ale psychiatrów. Wszystko za sprawą kondycji psychicznej boksera, który od dwóch lat leczony jest zoloftem (środkiem regulującym wahania nastrojów). Bez leków, zdaniem specjalistów, sportowiec staje się nie tylko reklamową Bestią, ale wymagającym leczenia psychopatą. Według publikowanych raportów, Mike Tyson przyjmuje zoloft co najmniej od dwóch lat, z dwu-, trzytygodniowymi przerwami na walki. Być może dlatego podczas pojedynku z Fransem Bothą próbował złamać rywalowi ramię, dwukrotnie trafił po gongu i wreszcie w ostatniej rundzie uderzył sędziego Johna Coyle’a, chcąc jeszcze raz dosięgnąć już pokonanego przeciwnika. Kiedy dodamy do tego scenę z więzienia, gdzie pozbawiony zoloftu były mistrz świata wszechwag rzucił telewizorem w strażnika, otrzymamy obraz człowieka, którego niekoniecznie chcielibyśmy spotkać w ciemnej ulicy. Wizerunek ten Tyson jeszcze umocnił podczas wspomnianej konferencji w Los Angeles, mówiąc w pewnym momencie do bladych jak ściana dziennikarzy: "Wy wiecie, że tylko zoloft powstrzymuje mnie od zabicia was wszystkich".
Czy Mike Tyson będzie podczas walki z Andrzejem Gołotą pod wpływem leków? Pytanie jest retoryczne, gdyż doradca pięściarza Shelly Finkel wyraźnie stwierdził, że to nikogo nie powinno obchodzić. I dodał, że na tego typu pytania dziennikarze nie doczekają się odpowiedzi. Wydawało się, że tak łatwo Finkelowi i Tysonowi nie pójdzie, kiedy decydująca o wydaniu licencji bokserskiej Komisja Sportowa Stanu Michigan zastanawiała się nad przesłuchaniem boksera. Sprawa szybko jednak ucichła, gdy okazało się, że komisja pełni tylko funkcję doradczą Departamentu Konsumenta i Przemysłu, dbającego przede wszystkim o finanse stanu, a ten warunek pojedynek Tysona z Gołotą spełnia.
Walka odbędzie się w wynajętym za sześć milionów dolarów The Palace of Auburn Hills, który może pomieścić dwadzieścia tysięcy widzów. W grę wchodziło nawet zorganizowanie spotkania w stutysięcznej hali futbolowej Pontiac Silverdome. Bilety na pewno byłyby wtedy tańsze, ale nie padłby pierwszy rekord walki, który stanowią właśnie ceny kart wstępu. Najdroższe kosztować będą 2,5 tys. USD, co jest rekordem nie tylko w wypadku walk bokserskich, ale wszystkich wydarzeń sportowych w USA. Na przykład najdroższe bilety na pojedynek Lennoksa Lewisa z Davidem Tuą w Las Vegas (11 listopada), którego stawką są dwa tytuły mistrza świata, są o tysiąc dolarów tańsze.
Nie przypadkiem nazwisko Tysona jest w ostatnich latach częściej wymieniane w związku ze sprawami kryminalnymi i olbrzymimi sumami niż ze sportem. Kiedy w 1996 r., po wyjściu z więzienia za gwałt na 18-letniej uczestniczce konkursu piękności, bokser zorientował się, że nie tylko gdzieś przepadł jego obliczany na 124 mln USD majątek, ale jeszcze ma do zapłacenia 12 mln USD fiskusowi, telewizyjna stacja Showtime postawiła wszystko na jedną kartę. Zaproponowała pięściarzowi układ: my wykupimy twoje długi, spłacimy posiadłość w Las Vegas, a ty zerwiesz kontrakt z HBO i będziesz walczył tylko dla nas. Tyson zgodził się, gdy otrzymał gwarancję, że za każdą walkę dostanie nie mniej niż 10 mln USD. Jay Larkin, szef sportowy Showtime, zdecydował się na ryzyko, które polegało nie na tym, że Tyson będzie przegrywał (podstawiono mu bowiem słabeuszy), ale na tym, iż popełni kolejne przestępstwo i wyląduje za kratkami, zostawiając Showtime z kilkunastoma milionami długu.
To ironia losu, że właśnie niezrównoważenie psychiczne boksera stało się szansą dla Gołoty. Nie chcąc już czekać na nieuchronną wpadkę Tysona, Showtime i Finkel zgodzili się przyjąć propozycję walki z nieprzewidywalnym Polakiem, pięściarzem znacznie lepszym od poprzednich rywali Iron Mike’a. "Walka musi się sprzedać, bo 20 października na ring wyjdą najczarniejsze charaktery wagi ciężkiej. Tykające bomby z zepsutym zapłonem. Któraś z nich musi wybuchnąć i dlatego przekaz pay-per-view za 49,95 USD wykupią także ci, którzy nie interesują się boksem" - uważa Jay Larkin. Szef sportowy Showtime mówi o czarnych charakterach, ale w porównaniu z Tysonem Gołota wygląda na łagodnego, mimo że ma za sobą bijatykę we Włocławku, pogryzienie na ringu rywala oraz ciosy zadawane poniżej pasa. Mike natomiast był aresztowany po raz pierwszy w wieku dwunastu lat (za kradzież torebki), a do osiągnięcia pełnoletności trzykrotnie wyrzucano go ze szkoły. Za kratki trafił 31 razy, co jest rekordową liczbą nawet jak na okolice Nowego Jorku. Zanim pozbawiono go wolności za gwałt na Desiree Washington, był czterokrotnie oskarżany o przestępstwa seksualne. Ostatni raz trafił do więzienia w czerwcu 1999 r. po napaści na dwójkę uczestników niegroźnego, spowodowanego przez żonę Tysona wypadku.
Przestępcza przeszłość nie przeszkadza jednak bokserowi w odbieraniu wielomilionowych czeków bez względu na to, jaką klasę prezentowali jego rywale. Tyson co prawda nie zarabia już 30 mln USD za walkę, jak w 1997 r. podczas rewanżowego pojedynku z Evanderem Holyfieldem, ale ludzie ciągle chcą z bezpiecznej odległości oglądać Bestię. Za pojedynek z Gołotą Tyson ma zagwarantowane 10 mln USD plus wpływy z przekazu płatnej telewizji. Gołota zaś zarobi pieniądze swojego życia i największe honorarium wypłacone polskiemu sportowcowi. Ma zagwarantowane 3,5 mln USD oraz do 50 proc. wpływów z pay-per-view, jeśli sprzedanych zostanie ponad 800 tys. abonamentów. Larkin ma nadzieję, że znacznie większa liczba klientów zdecyduje się na obejrzenie walki, co zapewniałoby naszemu pięściarzowi 8-10 mln USD.
Pytanie o to, kto wygra, wydaje się więc wręcz nie na miejscu. Bukmacherzy z Las Vegas są wyjątkowo ostrożni. Dają Tysonowi szanse na zwycięstwo w stosunku zaledwie 3:1 (za każde sto dolarów postawione na Polaka można wygrać trzysta). W przeprowadzonej w ostatnich dniach sondzie internetowej 60 proc. respondentów było przekonanych o zwycięstwie Amerykanina przez nokaut, a 25 proc. dawało taką szansę Gołocie. Niektórzy spodziewali się też obustronnej dyskwalifikacji oraz czegoś zaskakującego i wartego 49,95 USD. Zwykłe widowisko sportowe byłoby dla nich olbrzymim rozczarowaniem.
20 października w The Palace, hali mieszczącej 20 tys. widzów, obaj pięściarze będą mogli udowodnić, że mocni są nie tylko w słowach. Wezmą udział w jednej z najbardziej oczekiwanych - niekoniecznie ze względów sportowych - walk pięściarskich ostatnich lat. Stawką dla Gołoty jest możliwość zostania bohaterem bogatej białej Ameryki, mającej już dość kogoś, kto sam określa się czarnuchem z getta, dla Tysona zaś - odzyskanie szansy na walkę o tytuł mistrza świata. Obaj walczyć będą o dziesiątki milionów dolarów.
Ameryka już dawno (przynajmniej od czasu, gdy Muhammad Ali nazwał Joe’ego Fraziera posłusznym czarnuchem białych panów) przyzwyczaiła się do buńczucznych okrzyków i fingowanych bijatyk bokserów na konferencjach prasowych i nigdy nie brała ich poważnie. Teraz jest inaczej, bo sam Bill Clinton po niesławnej walce Tysona z Evanderem Holyfieldem nazwał Tysona człowiekiem, który budzi trwogę każdego Amerykanina, a ostatnie dyskusje na temat pięściarza toczą się już nie w gronie dziennikarzy sportowych, ale psychiatrów. Wszystko za sprawą kondycji psychicznej boksera, który od dwóch lat leczony jest zoloftem (środkiem regulującym wahania nastrojów). Bez leków, zdaniem specjalistów, sportowiec staje się nie tylko reklamową Bestią, ale wymagającym leczenia psychopatą. Według publikowanych raportów, Mike Tyson przyjmuje zoloft co najmniej od dwóch lat, z dwu-, trzytygodniowymi przerwami na walki. Być może dlatego podczas pojedynku z Fransem Bothą próbował złamać rywalowi ramię, dwukrotnie trafił po gongu i wreszcie w ostatniej rundzie uderzył sędziego Johna Coyle’a, chcąc jeszcze raz dosięgnąć już pokonanego przeciwnika. Kiedy dodamy do tego scenę z więzienia, gdzie pozbawiony zoloftu były mistrz świata wszechwag rzucił telewizorem w strażnika, otrzymamy obraz człowieka, którego niekoniecznie chcielibyśmy spotkać w ciemnej ulicy. Wizerunek ten Tyson jeszcze umocnił podczas wspomnianej konferencji w Los Angeles, mówiąc w pewnym momencie do bladych jak ściana dziennikarzy: "Wy wiecie, że tylko zoloft powstrzymuje mnie od zabicia was wszystkich".
Czy Mike Tyson będzie podczas walki z Andrzejem Gołotą pod wpływem leków? Pytanie jest retoryczne, gdyż doradca pięściarza Shelly Finkel wyraźnie stwierdził, że to nikogo nie powinno obchodzić. I dodał, że na tego typu pytania dziennikarze nie doczekają się odpowiedzi. Wydawało się, że tak łatwo Finkelowi i Tysonowi nie pójdzie, kiedy decydująca o wydaniu licencji bokserskiej Komisja Sportowa Stanu Michigan zastanawiała się nad przesłuchaniem boksera. Sprawa szybko jednak ucichła, gdy okazało się, że komisja pełni tylko funkcję doradczą Departamentu Konsumenta i Przemysłu, dbającego przede wszystkim o finanse stanu, a ten warunek pojedynek Tysona z Gołotą spełnia.
Walka odbędzie się w wynajętym za sześć milionów dolarów The Palace of Auburn Hills, który może pomieścić dwadzieścia tysięcy widzów. W grę wchodziło nawet zorganizowanie spotkania w stutysięcznej hali futbolowej Pontiac Silverdome. Bilety na pewno byłyby wtedy tańsze, ale nie padłby pierwszy rekord walki, który stanowią właśnie ceny kart wstępu. Najdroższe kosztować będą 2,5 tys. USD, co jest rekordem nie tylko w wypadku walk bokserskich, ale wszystkich wydarzeń sportowych w USA. Na przykład najdroższe bilety na pojedynek Lennoksa Lewisa z Davidem Tuą w Las Vegas (11 listopada), którego stawką są dwa tytuły mistrza świata, są o tysiąc dolarów tańsze.
Nie przypadkiem nazwisko Tysona jest w ostatnich latach częściej wymieniane w związku ze sprawami kryminalnymi i olbrzymimi sumami niż ze sportem. Kiedy w 1996 r., po wyjściu z więzienia za gwałt na 18-letniej uczestniczce konkursu piękności, bokser zorientował się, że nie tylko gdzieś przepadł jego obliczany na 124 mln USD majątek, ale jeszcze ma do zapłacenia 12 mln USD fiskusowi, telewizyjna stacja Showtime postawiła wszystko na jedną kartę. Zaproponowała pięściarzowi układ: my wykupimy twoje długi, spłacimy posiadłość w Las Vegas, a ty zerwiesz kontrakt z HBO i będziesz walczył tylko dla nas. Tyson zgodził się, gdy otrzymał gwarancję, że za każdą walkę dostanie nie mniej niż 10 mln USD. Jay Larkin, szef sportowy Showtime, zdecydował się na ryzyko, które polegało nie na tym, że Tyson będzie przegrywał (podstawiono mu bowiem słabeuszy), ale na tym, iż popełni kolejne przestępstwo i wyląduje za kratkami, zostawiając Showtime z kilkunastoma milionami długu.
To ironia losu, że właśnie niezrównoważenie psychiczne boksera stało się szansą dla Gołoty. Nie chcąc już czekać na nieuchronną wpadkę Tysona, Showtime i Finkel zgodzili się przyjąć propozycję walki z nieprzewidywalnym Polakiem, pięściarzem znacznie lepszym od poprzednich rywali Iron Mike’a. "Walka musi się sprzedać, bo 20 października na ring wyjdą najczarniejsze charaktery wagi ciężkiej. Tykające bomby z zepsutym zapłonem. Któraś z nich musi wybuchnąć i dlatego przekaz pay-per-view za 49,95 USD wykupią także ci, którzy nie interesują się boksem" - uważa Jay Larkin. Szef sportowy Showtime mówi o czarnych charakterach, ale w porównaniu z Tysonem Gołota wygląda na łagodnego, mimo że ma za sobą bijatykę we Włocławku, pogryzienie na ringu rywala oraz ciosy zadawane poniżej pasa. Mike natomiast był aresztowany po raz pierwszy w wieku dwunastu lat (za kradzież torebki), a do osiągnięcia pełnoletności trzykrotnie wyrzucano go ze szkoły. Za kratki trafił 31 razy, co jest rekordową liczbą nawet jak na okolice Nowego Jorku. Zanim pozbawiono go wolności za gwałt na Desiree Washington, był czterokrotnie oskarżany o przestępstwa seksualne. Ostatni raz trafił do więzienia w czerwcu 1999 r. po napaści na dwójkę uczestników niegroźnego, spowodowanego przez żonę Tysona wypadku.
Przestępcza przeszłość nie przeszkadza jednak bokserowi w odbieraniu wielomilionowych czeków bez względu na to, jaką klasę prezentowali jego rywale. Tyson co prawda nie zarabia już 30 mln USD za walkę, jak w 1997 r. podczas rewanżowego pojedynku z Evanderem Holyfieldem, ale ludzie ciągle chcą z bezpiecznej odległości oglądać Bestię. Za pojedynek z Gołotą Tyson ma zagwarantowane 10 mln USD plus wpływy z przekazu płatnej telewizji. Gołota zaś zarobi pieniądze swojego życia i największe honorarium wypłacone polskiemu sportowcowi. Ma zagwarantowane 3,5 mln USD oraz do 50 proc. wpływów z pay-per-view, jeśli sprzedanych zostanie ponad 800 tys. abonamentów. Larkin ma nadzieję, że znacznie większa liczba klientów zdecyduje się na obejrzenie walki, co zapewniałoby naszemu pięściarzowi 8-10 mln USD.
Pytanie o to, kto wygra, wydaje się więc wręcz nie na miejscu. Bukmacherzy z Las Vegas są wyjątkowo ostrożni. Dają Tysonowi szanse na zwycięstwo w stosunku zaledwie 3:1 (za każde sto dolarów postawione na Polaka można wygrać trzysta). W przeprowadzonej w ostatnich dniach sondzie internetowej 60 proc. respondentów było przekonanych o zwycięstwie Amerykanina przez nokaut, a 25 proc. dawało taką szansę Gołocie. Niektórzy spodziewali się też obustronnej dyskwalifikacji oraz czegoś zaskakującego i wartego 49,95 USD. Zwykłe widowisko sportowe byłoby dla nich olbrzymim rozczarowaniem.
Więcej możesz przeczytać w 43/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.