Andrzej Ananicz zanim został szefem Agencji Wywiadu w rządzie Marka Belki, był m.in. ambasadorem Polski w Turcji oraz zastępcą szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy. Nominacja Ananicza na szefa AW budziła wiele kontrowersji. Nie zgadzali się na nią m.in. posłowie SLD. Głównym zarzutem, jaki wówczas stawiano Ananiczowi, było to, że jest aktywnym politykiem o wyrazistych prawicowych poglądach.
Nominacja ta była wówczas zaskoczeniem także dla Wassermanna, ówczesnego członka sejmowej komisji ds. służb specjalnych. "Ta kandydatura mnie zaskakuje. Premier Belka tworzy rząd SLD, a do +wrażliwych+ ministerstw zaprasza ludzi nie z tego układu. Tłumaczy, że chodzi o fachowców, ale myślę, ze jest to wygodny pretekst w przypadku niepowodzenia na trudnych funkcjach. Można wtedy powiedzieć: +to nie nasi+" - powiedział wówczas Wassermann.
"Chcielibyśmy wiedzieć, jaki jest związek pana Ananicza ze sprawą inwigilacji prawicy, ułaskawieniami w Kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy. To bardzo ważne, żeby wiedzieć, czy nie wchodzimy w nurt, który musi budzić nasz niepokój" - dodał Wassermann.
W poniedziałek w radiowej Trójce Wassermann zapowiedział również, że zamierza "porządnie kontrolować" płka Zbigniewa Nowka, szefa Urzędu Ochrony Państwa w rządzie Jerzego Buzka, który w rządzie Marcinkiewicza ma pełnić obowiązki zastępcy szefa Agencji Wywiadu.
Zbigniew Nowek był szefem UOP od lutego 1998 r. do października 2001 r. Ostatnio Nowek był ekspertem sejmowych komisji ds. służb specjalnych i komisji śledczej ds. PKN Orlen. Lewica domagała się usunięcia go z komisji, podobnie zresztą jak Wassermanna. W związku z postawionymi mu jesienią ubiegłego roku w "Przeglądzie" i "Nie" zarzutami o wynoszenie tajnych materiałów z komisji, Nowek pozwał oba te tygodniki do sądu i zażądał przeprosin oraz zadośćuczynienia. Oba procesy trwają, a warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przecieków do prasy informacji tajnych komisji śledczej PKN Orlen.
W poniedziałek Wassermann mówił w Trójce, że Nowek jest człowiekiem, który ma wiedzę i duże sukcesy procesowe. "Były też i przypadłości - nie ukrywam tego. Głośno o tym mówiłem. Byłem np. za tym, by odwołać go z funkcji szefa UOP. Teraz Nowek dostał szansę w zupełnie innym, kontrolnym oprzyrządowaniu" - podkreślił Wassermann.
Zgodnie z prawem, zanim premier powoła nowego szefa AW i jego zastępców, kandydatury muszą zaopiniować: prezydent RP, rządowe kolegium ds. służb specjalnych oraz sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Opinie te nie są wiążące dla premiera.
Wassermann podkreślił w poniedziałek w radiowej Trójce, że reforma Wojskowych Służb Informacyjnych, zakładająca m.in. lustrację wszystkich funkcjonariuszy, musi być przeprowadzona. Ale nie można - według Wassermanna - wprowadzać jej zbyt pochopnie. Nie pozwalają na to m.in. "zobowiązania sojusznicze Polski". "Reforma ta nie jest więc kwestią tygodnia, czy miesiąca. Oni (żołnierze biorący udział w tych akcjach) muszą być bezpieczni. I będą bezpieczni, a reforma musi być przeprowadzona" - podkreślił.
Na pytanie, czy nie obawia się, że funkcjonariusze WSI, którzy selekcji nie przejdą staną się łakomym kąskiem dla obcych wywiadów, czy mafii, odpowiedział: "Państwo nie powinno tych ludzi tracić z pola widzenia. Powinno obserwować co się z nimi dzieje. Powinno im nawet dawać szansę współuczestniczenia w dalszym życiu tych służb, ale w innej roli" - dodał Wassermann.
ks, pap