Gdyby prezydent Aleksander Kwaśniewski chciał obdzielić posadami wszystkich, którzy pomogli mu ponownie wygrać wybory prezydenckie, musiałby rządzić jeszcze przez pięć kadencji albo co roku podwajać liczbę stanowisk w swojej kancelarii
Kadry Aleksandra Kwaśniewskiego na drugą kadencję
O tym, co i z kim prezydent będzie chciał zdziałać przez następne pięć lat, zadecyduje przede wszystkim porozumienie (lub jego brak) z Leszkiem Millerem, liderem SLD i murowanym kandydatem na przyszłego premiera. Jeśli prezydent będzie chciał współtworzyć nowe centrum sceny politycznej, a nawet zostać jego liderem - z liberałami z SLD, Unią Wolności, częścią Unii Pracy i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego oraz środowiskami popierającymi Andrzeja Olechowskiego - czeka go spór, a nawet konfrontacja z Leszkiem Millerem.
Ściśle tajne
Obsada stanowisk w kancelarii i jej struktura zależą więc od strategii, której część prezydent ujawni na początku przyszłego roku. - Wizja jest dopracowywana, ale to tajemnica - mówi Dariusz Szymczycha, rzecznik prasowy sztabu wyborczego Kwaśniewskiego. Po szczegóły strategii Szymczycha odsyła do książki Aleksandra Kwaśniewskiego "Dom wszystkich - Polska".
- Są wstępne propozycje, postulaty, pewne przymiarki, ale obawiałabym się je wyjawić, by nie usłyszeć zarzutu, że to, co powiedziałam, nie jest zgodne z przedstawionymi przez prezydenta propozycjami - tłumaczy Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta RP. Przyznaje tylko, że zmiany w kancelarii na pewno będą. - Pierwszego stycznia 2001 r. urzędnikom kończą się kontrakty, będą więc zawierane nowe umowy. Wcześniej trzeba sprawdzić dorobek ludzi, ocenić ich działalność - dodaje.
W nowym rozdaniu nie chodzi o kosmetyczne zmiany, lecz o fundamentalną przemianę politycznego znaczenia i usytuowania kancelarii - mówią jej pracownicy. W rozmowach z kilkoma urzędnikami udało nam się dowiedzieć, że na początku drugiej kadencji ważne posady mają otrzymać politycy UP, przede wszystkim prof. Tomasz Nałęcz. Jest on najpoważniejszym kandydatem na szefa kancelarii. Stanowiska dla innych polityków UP zależą od współpracy partii Marka Pola z SLD (patronem sojuszu tych ugrupowań był sam prezydent). Jeśli będzie dobra, część polityków UP otrzyma posady w administracji.
Gdyby polityk Unii Pracy objął stanowisko szefa kancelarii, w przyszłym rządzie ministrem sprawiedliwości najpewniej zostanie Ryszard Kalisz, szef kampanii i sztabu wyborczego Kwaśniewskiego. W takiej sytuacji resortu sprawiedliwości nie mógłby objąć Włodzimierz Cimoszewicz, prezydent będzie więc ponoć zabiegał, by został on szefem MSZ. Pomysł ten nie podoba się Leszkowi Millerowi. Nie może on zapomnieć Cimoszewiczowi, że kiedy trwało dochodzenie w sprawie tzw. moskiewskiej pożyczki, ten proponował, by Miller nie składał przysięgi poselskiej. Lider SLD wolałby poza tym sam być ojcem ewentualnego historycznego porozumienia z UW, dlatego gotów jest zaoferować resort spraw zagra-nicznych politykowi unii. Alek-sander Kwaśniewski chciałby też, by ministrem finansów w przyszłym rządzie był prof. Marek Belka, doradca prezydenta ds. ekonomicznych. Leszek Miller widziałby jednak na tym stanowisku Marka Borowskiego, wicemarszałka Sejmu. Prezydent dla Borowskiego przewiduje zaś stanowisko ministra gospodarki i wicepremiera.
Kadrowa karuzela
Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa kancelarii, miałaby być rekomendowana do pracy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym lub Najwyższej Izbie Kontroli. Z kancelarii odeszłaby Barbara Labuda, dla której przygotowywana jest posada w dyplomacji. Nowe stanowiska otrzymają zapewne Andrzej Majkowski (w dyplomacji) i Marek Dukaczewski - w MON lub etat oficera łącznikowego w polskiej misji Brukseli. Szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego pozostanie natomiast Marek Siwiec. Dotychczasową posadę ma też zachować inny bliski współpracownik prezydenta, Marek Ungier. W kancelarii zniknie wakat na stanowisku rzecznika prasowego prezydenta. Zostanie nim Dariusz Szymczycha, który już urzęduje w biurze prasowym, pełniąc funkcję nieformalnego szefa.
Nasi rozmówcy z kancelarii prezydenta mówią, że przymiarki ich szefa do obsady stanowisk poza pałacem zirytowały Leszka Millera. Obawia się on poza tym, że Kwaśniewski będzie chciał w drugiej kadencji podporządkować sobie tzw. resorty prezydenckie - MON, MSZ i MSWiA, czyli przywrócić stan z czasów prezydentury Lecha Wałęsy, choć nowa konstytucja głowie państwa takich prerogatyw nie pozostawiła.
O tym, co i z kim prezydent będzie chciał zdziałać przez następne pięć lat, zadecyduje przede wszystkim porozumienie (lub jego brak) z Leszkiem Millerem, liderem SLD i murowanym kandydatem na przyszłego premiera. Jeśli prezydent będzie chciał współtworzyć nowe centrum sceny politycznej, a nawet zostać jego liderem - z liberałami z SLD, Unią Wolności, częścią Unii Pracy i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego oraz środowiskami popierającymi Andrzeja Olechowskiego - czeka go spór, a nawet konfrontacja z Leszkiem Millerem.
Ściśle tajne
Obsada stanowisk w kancelarii i jej struktura zależą więc od strategii, której część prezydent ujawni na początku przyszłego roku. - Wizja jest dopracowywana, ale to tajemnica - mówi Dariusz Szymczycha, rzecznik prasowy sztabu wyborczego Kwaśniewskiego. Po szczegóły strategii Szymczycha odsyła do książki Aleksandra Kwaśniewskiego "Dom wszystkich - Polska".
- Są wstępne propozycje, postulaty, pewne przymiarki, ale obawiałabym się je wyjawić, by nie usłyszeć zarzutu, że to, co powiedziałam, nie jest zgodne z przedstawionymi przez prezydenta propozycjami - tłumaczy Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa Kancelarii Prezydenta RP. Przyznaje tylko, że zmiany w kancelarii na pewno będą. - Pierwszego stycznia 2001 r. urzędnikom kończą się kontrakty, będą więc zawierane nowe umowy. Wcześniej trzeba sprawdzić dorobek ludzi, ocenić ich działalność - dodaje.
W nowym rozdaniu nie chodzi o kosmetyczne zmiany, lecz o fundamentalną przemianę politycznego znaczenia i usytuowania kancelarii - mówią jej pracownicy. W rozmowach z kilkoma urzędnikami udało nam się dowiedzieć, że na początku drugiej kadencji ważne posady mają otrzymać politycy UP, przede wszystkim prof. Tomasz Nałęcz. Jest on najpoważniejszym kandydatem na szefa kancelarii. Stanowiska dla innych polityków UP zależą od współpracy partii Marka Pola z SLD (patronem sojuszu tych ugrupowań był sam prezydent). Jeśli będzie dobra, część polityków UP otrzyma posady w administracji.
Gdyby polityk Unii Pracy objął stanowisko szefa kancelarii, w przyszłym rządzie ministrem sprawiedliwości najpewniej zostanie Ryszard Kalisz, szef kampanii i sztabu wyborczego Kwaśniewskiego. W takiej sytuacji resortu sprawiedliwości nie mógłby objąć Włodzimierz Cimoszewicz, prezydent będzie więc ponoć zabiegał, by został on szefem MSZ. Pomysł ten nie podoba się Leszkowi Millerowi. Nie może on zapomnieć Cimoszewiczowi, że kiedy trwało dochodzenie w sprawie tzw. moskiewskiej pożyczki, ten proponował, by Miller nie składał przysięgi poselskiej. Lider SLD wolałby poza tym sam być ojcem ewentualnego historycznego porozumienia z UW, dlatego gotów jest zaoferować resort spraw zagra-nicznych politykowi unii. Alek-sander Kwaśniewski chciałby też, by ministrem finansów w przyszłym rządzie był prof. Marek Belka, doradca prezydenta ds. ekonomicznych. Leszek Miller widziałby jednak na tym stanowisku Marka Borowskiego, wicemarszałka Sejmu. Prezydent dla Borowskiego przewiduje zaś stanowisko ministra gospodarki i wicepremiera.
Kadrowa karuzela
Jolanta Szymanek-Deresz, szefowa kancelarii, miałaby być rekomendowana do pracy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym lub Najwyższej Izbie Kontroli. Z kancelarii odeszłaby Barbara Labuda, dla której przygotowywana jest posada w dyplomacji. Nowe stanowiska otrzymają zapewne Andrzej Majkowski (w dyplomacji) i Marek Dukaczewski - w MON lub etat oficera łącznikowego w polskiej misji Brukseli. Szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego pozostanie natomiast Marek Siwiec. Dotychczasową posadę ma też zachować inny bliski współpracownik prezydenta, Marek Ungier. W kancelarii zniknie wakat na stanowisku rzecznika prasowego prezydenta. Zostanie nim Dariusz Szymczycha, który już urzęduje w biurze prasowym, pełniąc funkcję nieformalnego szefa.
Nasi rozmówcy z kancelarii prezydenta mówią, że przymiarki ich szefa do obsady stanowisk poza pałacem zirytowały Leszka Millera. Obawia się on poza tym, że Kwaśniewski będzie chciał w drugiej kadencji podporządkować sobie tzw. resorty prezydenckie - MON, MSZ i MSWiA, czyli przywrócić stan z czasów prezydentury Lecha Wałęsy, choć nowa konstytucja głowie państwa takich prerogatyw nie pozostawiła.
Więcej możesz przeczytać w 44/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.