Poseł Tomasz Dudziński, który zasiada w koleżeńskim sądzie dyscyplinarnym PiS, powiedział, że sąd zmienił karę wymierzoną Jackowi Kurskiemu - z wydalenia z partii na naganę.
Kurski, były sztabowiec prezydenta-elekta Lecha Kaczyńskiego, został w październiku usunięty z partii za wypowiedź o dziadku kandydata PO na prezydenta Donalda Tuska. W wywiadzie dla tygodnika "Angora" Kurski powiedział m.in., że "poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu". Poseł przeprosił wtedy Tuska, jednak, jak podkreślił, nie za oszczerstwo, tylko za "osobistą pomyłkę".
Po wypowiedzi Kurskiego, "Fakty" TVN oraz "Wiadomości" TVP dotarły do dokumentów, z których wynikało, że dziadek Tuska jesienią 1944 roku został wcielony do jednostki zapasowej niemieckiego wojska. Sam Tusk zapewnił, że nie wiedział o tym.
Dudziński powiedział, że sąd partyjny kierował się m.in. tym, że Kurski "użył jednego słowa za dużo" mówiąc, iż dziadek Donalda Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu, co nie było prawdą.
"Wzięliśmy pod uwagę po pierwsze to, co było prawdą, że jednak dziadek Tuska był w Wehrmachcie. Po drugie to, jak się zachowywał sztab Platformy. Zachowanie tego sztabu do końca kampanii pokazywało - co Jacek Kurski dowodził nam na pierwszej rozprawie i tu przyznaliśmy mu rację - że cała afera została rozdmuchana przez sztab Platformy. Z incydentalnej wypowiedzi - jakby wręcz oczekiwano, że Jacek coś takiego palnie, a jest znany czasami z niewyparzonego języka i coś takiego powiedział - sztab Platformy zrobił wydarzenie medialne" - stwierdził Dudziński.
Podkreślił jednak, że polityk nie powinien publicznie wygłaszać niesprawdzonych rzeczy, które mogą mieć wpływ na kształt debaty publicznej i dlatego Kurskiemu wymierzona została jednak nagana.
Polityk PO Jacek Protasiewicz, który kierował sztabem wyborczym Tuska powiedział PAP, komentując decyzję sądu koleżeńskiego PiS, że "cała Polska widziała, jak było i kto do polskiej polityki wprowadził obrzydliwe metody grzebania w życiorysach przodków".
"Decyzja o przywróceniu Jacka Kurskiego do Prawa i Sprawiedliwości odsłania porażającą prawdę o rewolucji moralnej zapoczątkowanej przez PiS. Ma ona twarze Andrzeja Leppera i Jacka Kurskiego" - ocenił Protasiewicz.
Polityk PO podkreślił, że prawie cała jego rodzina była "w pierwszej +Solidarności+ i ciężko jej zrozumieć, jak - używając takich metod i opierając się na takich ludziach - można powoływać się na idee Polski solidarnej".
Kurski powiedział natomiast, że werdykt sądu koleżeńskiego PiS odbiera jako przywrócenie mu "elementarnych cech, bez których polityk nie może funkcjonować - czci i honoru".
Podkreślił, że od 13 października, czyli od momentu usunięcia z PiS, "żył w potwornym stresie". "Zawalił mi się świat" - ocenił. Jak tłumaczył, "znalazł się w sytuacji nie do zniesienia dla polityka".
Jak powiedział, dla niego kampania wyborcza zakończyła się dopiero dziś - w momencie, gdy przywrócono go do partii. Jak dodał, dopiero teraz może w pełni cieszyć się z "dwu fantastycznych zwycięstw" - zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych oraz triumfu Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.
W październiku, w uzasadnieniu pierwszego werdyktu sądu dyscyplinarnego, który usunął posła z PiS podano, że Kurski "posłużył się metodą niezgodną z zasadami, jakimi kieruje się partia PiS". "Takie postępowanie w rywalizacji politycznej jest w ocenie sądu szczególnie naganne i musi zostać surowo napiętnowane" - podkreślono wówczas.
Na pytanie, czy tym razem sąd nie oceniał metody, jaką posłużył się Kurski, Dudziński odpowiedział, że sąd to oceniał i dlatego "wina nie została wymazana", lecz Kurski dostał naganę.
Decyzja o przywróceniu Jacka Kurskiego do PiS, zdaniem sekretarza PO Grzegorza Schetyny potwierdza tezę, że był on konstruktorem negatywnej kampanii PiS. Według marszałka Sejmu Marka Jurka (PiS), sprawa nie wymaga szerszego komentarza. Julia Pitera (PO) uważa, że przywrócenie Kurskiego jest "zdumiewające".
"To smutna informacja, której się, niestety, spodziewaliśmy. Już wtedy, gdy Jacek Kurski spektakularnie został wyrzucony z PiS-u, wydawało się, że jest to gra, która ma pokazać, że jest on czymś obcym w PiS-ie" - powiedział Schetyna we wtorek w radiowej Trójce.
Dodał, że Platforma Obywatelska oczekuje od liderów Prawa i Sprawiedliwości odniesienia się do decyzji sądu. "Chcielibyśmy wiedzieć, czy potwierdzą to o czym mówili przez całą kampanię wyborczą - że dla Jacka Kurskiego i dla ludzi, którzy posługują się takimi metodami w polityce nie ma miejsca w PiS-ie. Chciałbym usłyszeć jeszcze raz takie zapewnienie" - powiedział.
"Jeżeli się ono pojawi, to tak jak wcześniej, będziemy powtarzać - jesteśmy otwarci na rozmowy. (...) Jeżeli się nie pojawi, rzeczy będą działy się dalej, będziemy świadkami festiwalu propozycji i tańca, czy próby podjęcia tańca Samoobrony z PiS-em" - dodał.
Zdaniem marszałka Sejmu Marka Jurka (PiS), Kurski poniósł karę. "Został ukarany naganą, a wcześniej wykluczeniem z partii. Został przywrócony przez sąd koleżeński i tyle. Ja tu nie widzę powodu do szerszych komentarzy" - powiedział we wtorek Jurek w Radiu Zet.
Jego zdaniem, wypowiedź Kurskiego o dziadku Donalda Tuska była "głęboko niestosowna". "Powiedziałem mu to prywatnie, że nie powtarza się plotek, tym bardziej plotek tak bolesnych, informacji niesprawdzonych. Ten błąd był rzeczą głęboko niewłaściwą" - podkreślił.
W opinii Julii Pitery (PO), przywrócenie Kurskiego jest "zdumiewające". "Albo rzeczywiście było to tylko fikcyjne zawieszenie na użytek kampanii; albo jest to wewnętrzne przekonanie, że jednak Kurski niczego nie zrobił, co jest groźne" - powiedziała we wtorek w radiu RMF FM.
"Albo jest to sygnał dla członków, dla całego otoczenia PiS-u, całej grupy politycznej, która w tej chwili funkcjonuje wokół PiS- u, że +możecie się spodziewać, że partia was obroni+" - dodała.
ks, ss, pap