Meller podkreślił, że Polska zawsze ścigała takich eksporterów, więc rzecz w tym, by robić to "bardziej szczegółowo, dokładnie", aby nie dochodziło do przypadków fałszerstw. Poinformował, że rozmawiał już w tej sprawie z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofem Jurgielem, który "wysyła stosowną odpowiedź do swojego rosyjskiego odpowiednika".
Meller przypomniał, że usłyszał w Moskwie, iż zakaz w sprawie importu jest tymczasowy, dlatego - jak dodał - ma nadzieję, że po spełnieniu postawionego przez Rosję warunku i zapewnieniu jej, że polskie władze "pilnują tego, czego pilnować powinny", eksport do tego kraju ruszy.
Minister zaznaczył, że byłoby dobrze, gdyby również rosyjskie służby pomagały w wychwytywaniu wszelkich nieprawidłowości związanych z eksportem polskich produktów do Rosji. "Żeby to był wynik współpracy, a nie wzajemnych podejrzeń, nie takich wydarzeń, które się zdarzają znienacka i psują atmosferę" - powiedział Meller.
Minister podkreślił też, że polska prokuratura bada w tej chwili wszystkie sprawy związane z popełnieniem fałszerstw przez eksporterów. Wyraził nadzieję, że eksport ruszy "po takich krokach podjętych przez nas dzisiaj".
Pytany, czy jest pewien, że sprawa zakończy się wznowieniem eksportu, Meller odparł, że dopóki pierwszy transport z Polski nie przekroczy granicy rosyjskiej, może tylko zachęcać ministra Jurgiela, żeby napisał list do swojego rosyjskiego odpowiednika i podjął rozmowy.
W ubiegłą środę rosyjskie ministerstwo rolnictwa poinformowało, że od 10 listopada wstrzymuje eksport z Polski do Rosji mięsa wieprzowego i wołowego, drobiu oraz świeżych mięsnych półproduktów. Strona rosyjska umotywowała swoją decyzję łamaniem przepisów prawnych dotyczących sprowadzania mięsa i jego wyrobów poprzez fałszowanie świadectw eksportowych. Rosjanie zakwestionowali 11 fałszywych świadectw fitosanitarnych i 24 świadectwa weterynaryjne.
ks, pap