Podczas posiedzenia ambasadorów państw UE w ubiegły czwartek przedstawiciel Polski zajął inne niż pozostałe kraje stanowisko w sprawie budżetu UE na rok 2006. Polska opowiedziała się za zwiększeniem globalnych wydatków Unii w roku 2006 zgodnie ze stanowiskiem Parlamentu Europejskiego do 1,05 proc. dochodu narodowego brutto. Przygotowana przez Brytyjczyków propozycja zakłada wydatki na poziomie 1,01 proc. dochodu narodowego brutto.
Zdaniem Pietrasa Polska opowiadając się za propozycją eurodeputowanych "zyskała w oczach Parlamentu".
Pokazaliśmy - tłumaczy - iż "konsekwentnie" popieramy zwiększenie wydatków Unii, także w negocjacjach na temat wieloletnich planów budżetowych na lata 2007-13.
"Ale pozostaje poczucie małej skuteczności" - powiedział Pietras, bo "pozostaliśmy sami na polu bitwy".
Przyznał, że to Polska ma "dylemat", jak zachować się podczas czwartkowego posiedzenia tzw. Rady Ekofin - ministrów finansów.
Sprawa jest już jednak przesądzona. "Polska nie poparła budżetu 2006, ale mamy kwalifikowaną większość głosów za tym projektem (brytyjskim - PAP). I to oznacza, że go przyjmiemy" - powiedział w poniedziałek rzecznik brytyjskiego przewodnictwa Jonathan Allen.
Premier Kazimierz Marcinkiewicz poinformował tymczasem w poniedziałek rano, że rząd nie podjął decyzji o zawetowaniu unijnego budżetu na 2006 rok. Jak dodał, informacja, że Polska miałaby zawetować budżet UE, "jest informacją dziennikarską, a nie informacją rządową".
"W strukturach rządu nie pojawiła się taka propozycja, o jakiej mówią dziennikarze" - powiedział premier w radiowych "Sygnałach Dnia". Podkreślił, że nigdy nie było takich zamiarów.
ss, pap