Premier Marcinkiewicz zapewnił, że polski rząd będzie twardo negocjował w tej sprawie. Nie chciał ujawnić, czy wszystkie kraje Grupy Wyszehradzkiej są solidarne w staraniach o korzystny dla nich budżet.
Odpowiedź przyszła jednak od premiera Słowacji Dzurindy i potwierdziła wcześniejsze pogłoski, że kraj ten nie zamierza utrzymywać wspólnego frontu z pozostałymi nowymi członkami UE w sprawie budżetu.
Dzurinda wyraźnie odciął się w piątek od inicjatywy innych nowych państw członkowskich UE, oświadczając, że otrzymał dwa projekty listów premierów Dziesiątki, ale odrzucił oba. "Nie podpisałem ich i nie podpiszę, ponieważ pragnę porozumienia (25), a nie chcę nowych linii podziału" - powiedział Dzurinda w Budapeszcie.
Premier zasygnalizował w stolicy Węgier, że zgodzi się tylko na częściową redukcję rabatu brytyjskiego, jeżeli okaże się to konieczne dla osiągnięcia kompromisu w sprawie budżetu UE na szczycie w Brukseli 15-16 grudnia.
Rabat - przekraczająca 5 mld euro ulga we wpłatach do unijnej kasy, z której Brytyjczycy korzystają od 1984 roku - jest głównym problemem w negocjacjach nad budżetem na lata 2007-2013.
Wypowiedź Blaira w Budapeszcie potwierdziła sugestie piątkowego "Financial Times", że Wielka Brytania w swojej propozycji kompromisu zamierza zaproponować, by wydatki związane ze wsparciem nowych krajów UE nie były uwzględniane przy wyliczaniu wielkości rabatu brytyjskiego.
Premier Marcinkiewicz uznał, że po spotkaniu w Budapeszcie zbliżamy się do propozycji budżetowej, która nie jest doskonała, ale lepsza od tej, która była do tej pory nieoficjalnie prezentowana.
Węgierski premier Gyurcsany podkreślił na konferencji prasowej po spotkaniu w Budapeszcie, że reformy Unii nie można zastąpić prostą korektą budżetową. Jego zdaniem, reformę trzeba rozpatrywać w trzech aspektach: rabatu brytyjskiego, Wspólnej Polityki Rolnej i polityki spójności.
Tymczasem szef największej chadecko-konserwatywnej frakcji w Parlamencie Europejskim (PE), Hans-Gert Poettering uważa, że nowe kraje UE nie powinny zgodzić się na brytyjską propozycję, która przewiduje 10 proc. cięcia w przeznaczonych dla nich funduszach regionalnych.
"Byłoby bardzo szkoda, gdyby słabsze i biedniejsze kraje musiały zapłacić rachunek za brytyjską propozycję budżetu" - oświadczył w piątek Poettering.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski, który przebywał w Austrii z jednodniową pożegnalną wizytą, powiedział w piątek po spotkaniu z austriackim prezydentem Heinzem Fischerem, że ewentualna decyzja o obcięciu funduszy z budżetu Unii na lata 2007-2013 dla nowych członków UE byłaby zła.
"Taka decyzja utrudnia niezbędne procesy modernizacyjne w naszych krajach. Jedną z najważniejszych rzeczy, jaką powinniśmy zrobić w Europie, to zmniejszać różnice w rozwoju gospodarczym, jakie występują między starymi i nowymi krajami Unii" - powiedział Kwaśniewski i podkreślił, że obcięcie funduszy byłoby działaniem przeciwko zasadzie europejskiej solidarności i popsułoby atmosferę w społeczeństwach nowych członków UE.
Zdaniem komisarz ds. polityki regionalnej UE Danuty Huebner, ewentualne obniżenie środków przeznaczonych dla nowych państw członkowskich Wspólnoty w budżecie UE na lata 2007-13 byłoby sprzeczne z deklarowaną dotychczas zasadą solidarności Unii.
"Dotychczas mówiono, że powinno się skupić inwestycje strukturalne właśnie na najbiedniejszych, żeby uruchomić proces doganiania (państw bogatszych - PAP), z którego cała Europa tak naprawdę korzysta" - podkreśliła w piątek Huebner w rozmowie z dziennikarzami podczas III Kongresu Polskiego Forum Strategii Lizbońskiej.
ks, ss, pap