Zapewnił, że Wassermann nie zwracał się w całej sprawie do Prokuratury Krajowej, która podjęła decyzję o analizie sprawy po artykułach w prasie sugerujących, że w śledztwie mogło dojść do nieprawidłowości. "Będziemy zawsze reagować na sygnały o możliwych nieprawidłowościach" - dodał Kaczmarek.
Jak podała "Gazeta Wyborcza", akta głośnego sporu między Wassermannem a sześcioma fachowcami, którzy wykańczali mu dom, zostały w listopadzie zabrane z prowadzącej śledztwo od trzech lat prokuratury w Nowej Hucie. Najpierw trafiły do prokuratury apelacyjnej, a stamtąd do Ministerstwa Sprawiedliwości.
W śledztwie zarzuty postawiono sześciu budowlańcom, elektrykom i hydraulikom, którzy w 2003 r. wykonywali roboty w domu Wassermanna. Ówczesny poseł PiS nie chciał zapłacić wykonawcom, argumentując m.in., że wadliwe podłączenie wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny i jego samego.
Według "GW", Wassermann krytykował działania prokuratora, chcącego początkowo sprawę umorzyć. Nie zgadzał się też z pierwszymi opiniami eksperta, który nie widział aż tak poważnych zagrożeń w domu posła.
Sam Wassermann w oświadczeniu przesłanym w środę PAP zarzucił nierzetelność dziennikarzom "Gazety Wyborczej" i "Super Expressu", piszącym o sprawie. Jak uznał, "kontynuowana jest akcja dyskredytacji" jego osoby przez te media, które "celowo pomijają istotne dowody oraz fakty".
Poinformował też, że "dla pełnego naświetlenia wydarzeń ignorowanych bądź przekręcanych w publikacjach prasowych, wszelkie dokumenty dotyczące sprawy będą na bieżąco zamieszczane na stronie internetowej http://zbigniew-wassermann.sejm.pl". Są tam już m.in. opinie rzeczoznawcy budowlanego i protokół prokuratury Kraków Nowa- Huta.
W sobotę w sądzie w Krakowie ma dojść do posiedzenia mediacyjnego w procesie, który Wassermann wytoczył teściowej wykonawcy remontu za to, że w liście do TVP zarzuciła mu nieuczciwość.
ss, pap