Zdjęcie dna oka i odcisk linii papilarnych zastąpią dowód osobisty
Im głębiej wchodzimy w świat urządzeń elektronicznych, tym częściej spotykamy się z prośbą o potwierdzenie prawa dostępu do informacji. Skorzystanie z komputera, sieci, korporacyjnej bazy danych, otwarcie drzwi do strzeżonych pomieszczeń w miejscu pracy możliwe są dopiero po podaniu kombinacji cyfr lub liter. Oprócz tego musimy zapamiętać kod karty kredytowej, PIN telefonu komórkowego i tak dalej. Być może już niedługo większość z tych haseł będziemy mogli spokojnie zapomnieć. Wystarczy, że dotkniemy urządzenia lub spojrzymy w wizjer, a wrota do strzeżonych tajemnic staną przed nami otworem.
Technikami komputerowymi umożliwiającymi identyfikację osoby na podstawie budowy ciała zajmuje się biometria. Ponieważ człowiek jest niepowtarzalny, rozpoznanie przez te systemy jest niemal bezbłędne. Najczęściej analizowane są linie papilarne, kształt dłoni oraz kolory tęczówki.
Skaner do odczytu linii papilarnych może być umieszczony na przykład przy drzwiach, w klawiaturze czy myszy. Niestety, wprawdzie urządzenia te ułatwiają wykonywanie obowiązków, ale kojarzą się z policyjną kartoteką. Skanery montowane przy wejściu do pomieszczenia służą do weryfikacji większej liczby osób i rejestrują przy okazji czas pracy personelu. Czytnik geometrii dłoni rozpoznaje osobę w niecałą sekundę. Najnowsze jego wersje odróżniają stałe cechy jej budowy od zmiennych (skaleczenia czy chorobowe zmiany skóry). Najbardziej wyrafinowane są systemy weryfikacji polegające na analizie tęczówki. Szanse, że pojawi się osoba o takiej samej źrenicy, są bliskie zera.
Czy przestępcy nie mogą jednak okaleczyć ofiary, aby dostać się na przykład do jej konta bankowego? - Systemy skanujące linie papilarne są bardzo czułe i rozpoznają obcięty palec - mówi Robert Paderecki, dyrektor firmy Mate Cybernet Technology, jednego z dystrybutorów systemów biometrycznych. - Nowe rozwiązania są lepsze od hasła czy numeru PIN, gdyż kod przydzielany jest przez naturę. Dobrze jest jednak łączyć weryfikację biometryczną z klasyczną - zastrzega Andrzej Ruciński, dyrektor techniczny i członek zarządu firmy Unizeto. - Głównym atutem nowych systemów jest niemal stuprocentowa nieomylność - twierdzi Wiesław Szyszka z zespołu zabezpieczeń Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA. - Równie ważne, zwłaszcza w wypadku naszych klientów, jest to, że metody te są praktyczne - podkreśla Szyszka. - Popularność biometrii w Polsce wynika z przyjmowania przez korporacje amerykańskich i zachodnioeuropejskich standardów - mówi Andrzej Liminowicz, wiceprezes i członek zarządu firmy ochroniarskiej Solid Security.
Z jakimi kosztami musi się liczyć firma, decydując się na zainstalowanie tych systemów kontroli? - Najtańsze rozwiązania - klawiatura ze skanerem linii papilarnych - to wydatek około tysiąca złotych - mówi Robert Paderecki.
- Czytniki montowane przy drzwiach kosztują około trzech tysięcy złotych. Najdroższe są systemy rozpoznające geometrię dłoni - trzeba za nie zapłacić od 10 do 15 tys. zł. Warto jednak podkreślić, że pozwalają one na identyfikację ponad trzydziestu tysięcy osób.
Czy zatem biometryczny sposób weryfikacji ma same zalety? Paradoksalnie niepowtarzalność danych biologicznych jest także słabą stroną opierających się na nich systemów. Kiedy haker wykradnie nam kod cyfrowy, możemy z łatwością wybrać nowy. Cóż jednak zrobić, gdy włamywacz przechwyci plik z informacjami na temat kształtu linii papilarnych czy wzoru tęczówki? Pozostaje jedynie strzeżenie tego typu danych jak oka w głowie.
Technikami komputerowymi umożliwiającymi identyfikację osoby na podstawie budowy ciała zajmuje się biometria. Ponieważ człowiek jest niepowtarzalny, rozpoznanie przez te systemy jest niemal bezbłędne. Najczęściej analizowane są linie papilarne, kształt dłoni oraz kolory tęczówki.
Skaner do odczytu linii papilarnych może być umieszczony na przykład przy drzwiach, w klawiaturze czy myszy. Niestety, wprawdzie urządzenia te ułatwiają wykonywanie obowiązków, ale kojarzą się z policyjną kartoteką. Skanery montowane przy wejściu do pomieszczenia służą do weryfikacji większej liczby osób i rejestrują przy okazji czas pracy personelu. Czytnik geometrii dłoni rozpoznaje osobę w niecałą sekundę. Najnowsze jego wersje odróżniają stałe cechy jej budowy od zmiennych (skaleczenia czy chorobowe zmiany skóry). Najbardziej wyrafinowane są systemy weryfikacji polegające na analizie tęczówki. Szanse, że pojawi się osoba o takiej samej źrenicy, są bliskie zera.
Czy przestępcy nie mogą jednak okaleczyć ofiary, aby dostać się na przykład do jej konta bankowego? - Systemy skanujące linie papilarne są bardzo czułe i rozpoznają obcięty palec - mówi Robert Paderecki, dyrektor firmy Mate Cybernet Technology, jednego z dystrybutorów systemów biometrycznych. - Nowe rozwiązania są lepsze od hasła czy numeru PIN, gdyż kod przydzielany jest przez naturę. Dobrze jest jednak łączyć weryfikację biometryczną z klasyczną - zastrzega Andrzej Ruciński, dyrektor techniczny i członek zarządu firmy Unizeto. - Głównym atutem nowych systemów jest niemal stuprocentowa nieomylność - twierdzi Wiesław Szyszka z zespołu zabezpieczeń Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA. - Równie ważne, zwłaszcza w wypadku naszych klientów, jest to, że metody te są praktyczne - podkreśla Szyszka. - Popularność biometrii w Polsce wynika z przyjmowania przez korporacje amerykańskich i zachodnioeuropejskich standardów - mówi Andrzej Liminowicz, wiceprezes i członek zarządu firmy ochroniarskiej Solid Security.
Z jakimi kosztami musi się liczyć firma, decydując się na zainstalowanie tych systemów kontroli? - Najtańsze rozwiązania - klawiatura ze skanerem linii papilarnych - to wydatek około tysiąca złotych - mówi Robert Paderecki.
- Czytniki montowane przy drzwiach kosztują około trzech tysięcy złotych. Najdroższe są systemy rozpoznające geometrię dłoni - trzeba za nie zapłacić od 10 do 15 tys. zł. Warto jednak podkreślić, że pozwalają one na identyfikację ponad trzydziestu tysięcy osób.
Czy zatem biometryczny sposób weryfikacji ma same zalety? Paradoksalnie niepowtarzalność danych biologicznych jest także słabą stroną opierających się na nich systemów. Kiedy haker wykradnie nam kod cyfrowy, możemy z łatwością wybrać nowy. Cóż jednak zrobić, gdy włamywacz przechwyci plik z informacjami na temat kształtu linii papilarnych czy wzoru tęczówki? Pozostaje jedynie strzeżenie tego typu danych jak oka w głowie.
Więcej możesz przeczytać w 45/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.