Według gazety, to najpewniej ostatnie dni spokoju w polityce. Polowanie na ludzi poprzedniej władzy zacznie się po 23 grudnia, gdy Lech Kaczyński wejdzie do Pałacu Namiestnikowskiego. PiS ma pomysł, by odkurzyć Trybunał Stanu, który w III RP wydał tylko jeden wyrok (w tzw. aferze alkoholowej), ale do rozliczeń nadaje się idealnie.
Koncept PiS podoba się Samoobronie, jej wiceszef Krzyszof Filipek już deklaruje poparcie. A lider LPR Roman Giertych zbiera w Sejmie podpisy pod wnioskiem o Trybunał dla Kwaśniewskiego. Każde poparcie jest na wagę złota, bo żeby wysłać premiera przed Trybunał, potrzeba co najmniej 276 z 460 głosów w Sejmie, a prezydenta - ponad 373 z 560 głosów w Zgromadzeniu Narodowym (które tworzą posłowie i senatorowie).
PiS liczy, że parlamentarzystom innych partii, poza SLD, niezręcznie będzie głosować przeciwko osądzeniu ludzi, którzy złamali prawo. Wszystko to część rozliczeń z III RP i kastą nietykalnych urzędników, którzy sprzeniewierzyli się służbie państwowej.
- I wyraz odpowiedzialności za państwo - dodaje Maks Kraczkowski z zarządu PiS. - Ale nie ma co ukrywać, że ludzie też się mocno tym emocjonują, sam odbieram telefony od działaczy "Solidarności", pytają mnie, co dalej z aferami Orlenu czy Rywina.
Nazwisk kandydatów, których miałby osądzić Trybunał, dostarczają raporty komisji śledczych. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, autor raportu komisji rywinowskiej, ma osobiste powody, by rozliczać do końca. Cała Polska słyszała słowa, które rzucił mu Miller: "Jest pan zerem, panie Ziobro". Takich zniewag łatwo się nie zapomina - uważa "Nowy Dzień".
Roman Nowosielski, sędzia Trybunału Stanu, powiedział gazecie: "Trybunał to potężna instytucja. Od jego wyroków nie przysługuje kasacja ani prawo łaski. Sędziowie orzekają w pięcioosobowych składach (w drugiej instancji skład jest siedmioosobowy). Wybiera się ich w drodze losowania. Przed Trybunał można trafić zarówno za przestępstwa karne, jak i naruszenie - choćby nieumyślne - konstytucji lub ustaw. W pierwszym przypadku grożą sankcje karne (np. więzienie), w drugim - banicja, czyli zakaz sprawowania funkcji państwowych i kandydowania w wyborach. Polityk może stracić mandat, a urzędnik państwowy - stanowisko."
ss, pap