Wałęsa ma niewielkie szanse na powtórne zostanie prezydentem; większe - na zostanie przywódcą prawicy
Jest pewne, że Lech Wałęsa nie zamierza dłużej pozostawać w Gdańsku i zadowalać się "polityczną turystyką". Nie chce stać na pomniku otoczony kwiatami, nie nadaje się również - jak sam się przekonał, grając ostatnio niewielką rolę w filmie Henryka Dederki - na aktora. Ponadto jest pewne, że jeżeli teraz nie skorzysta z panującego w AWS zamieszania, już nigdy nie będzie mu dane "skoczyć przez płot". Twierdzi więc, że znów może zostać prezydentem. Mówiąc tak, może chcieć zostać przywódcą obozu prawicy. Na razie został autorem trudnej politycznej krzyżówki.
Pierwsze hasło: startuje albo nie.
- Boję się, żeby po latach nie mówiono, że kiedy było ciężko, Wałęsa się obraził, cieszył się tylko Danuśką i pieniędzmi. Będę startował na prezydenta, mając szansę czy nie mając szansy - zapowiedział ostatnio sam zainteresowany. Jego kontrofensywa rozpoczęła się już w sierpniu ubiegłego roku. Wedle nieoficjalnych informacji, wówczas to po raz pierwszy wysłannicy Lecha Wałęsy spotkali się z przedstawicielami Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego Akcji Wyborczej Solidarność, aby w trudnej sytuacji, w obliczu reorganizacji rządu, zaproponować kandydaturę byłego prezydenta na stanowisko premiera. 13 września ubiegłego roku z propozycją, by "rozważyć przekazanie steru rządu w ręce sprawdzonego polityka o silnej osobowości", wystąpił Jerzy Gwiżdż, przewodniczący Ruchu Solidarni w Wyborach. Obie propozycje pozostały bez odpowiedzi, więc prawie pół roku później Wałęsa osobiście wystosował list do Krzaklewskiego. Reakcja władz akcji na propozycję była, delikatnie mówiąc, chłodna. W Sejmie większość posłów AWS zaśmiewała się, że Wałęsa, niczym Zagłoba, oddaje Niderlandy. Dlatego autor listu stwierdził, że "nasze drogi chyba się rozchodzą" i powrócił do koncepcji startu w wyborach prezydenckich.
Mimo jasnych deklaracji Wałęsy, niektórzy politycy ciągle wierzą, że były prezydent nie będzie kandydował. - Intuicja mi mówi, że oświadczenia, które teraz składa Wałęsa, są tylko częścią większego politycznego planu, mającego na celu wyłonienie jednego kandydata z prawej strony politycznej sceny - docieka Bronisław Komorowski, poseł AWS, polityk SKL. - Wałęsa mówi, że wystartuje, ale Wałęsa nie jest nieroztropny. Jego kandydatura ma sens, gdy pojawi się szansa na wygranie wyborów. A możliwość wygrania daje mu jedynie poparcie wszystkich poważnych sił prawicowych - spekuluje poseł Gwiżdż. Ponieważ szanse na taki scenariusz nie są duże, Gwiżdż postuluje, aby Krzaklewski, upoważniony przez liderów ugrupowań akcji, wytypował kandydata na prezydenta wspólnie z Wałęsą. A jeśli jednak Wałęsa podejmie walkę o powrót do pałacu prezydenckiego?
Drugie hasło: "plusy dodatnie". Pojawiłyby się, gdyby został kandydatem AWS. - Ewentualna klęska Wałęsy w wyborach prezydenckich nie obciąży AWS, natomiast wygrana czy choćby przejście do drugiej tury będzie odbierane jako sukces prawicy - uważa Ryszard Czarnecki, poseł AWS, przewodniczący Rady Naczelnej ZChN. Nawet niechętni Wałęsie przyznają, że jest on o głowę lepszy od swoich konkurentów po prawej stronie i raz już udowodnił, że potrafi mobilizować elektorat. Niektórzy namawiają byłego prezydenta do kandydowania z innych powodów. Wałęsa przegra z kretesem, jego mit w końcu się wypali i dopiero na zgliszczach legendy można będzie budować nową prawicę - twierdzą politycy, którzy zapobiegliwie proszą o zachowanie anonimowości. Inni działacze akcji wiedzą, że ich elektorat jest w dużej mierze prowałęsowski, więc próbują aspiracje Wałęsy wykorzystać do wzmocnienia własnej pozycji. O kandydaturze Wałęsy ciepło wypowiadają się niektórzy liderzy SKL, między innymi Jan Maria Rokita i Jacek Janiszewski, a także część polityków ZChN. - Na bezrybiu i rak ryba, skoro nie ma dobrych kandydatów, Wałęsa jawi się jako alternatywa - uważa Czarnecki. Jego zdaniem, na rzecz Wałęsy działa, paradoksalnie, siła Aleksandra Kwaśniewskiego, która zniechęca do walki Mariana Krzaklewskiego i innych potencjalnych kandydatów prawicy. Ostatnio zaś Maciej Jankowski wysunął propozycję, żeby AWS w ogóle zrezygnowała z walki o urząd prezydenta. Czy start Lecha Wałęsy będzie walką z Aleksandrem Kwaśniewskim o fotel prezydencki, czy z Marianem Krzaklewskim o przywództwo na prawicy?
Trzecie hasło: "plusy ujemne". - Ciągle mam nadzieję, że uda się wyłonić wspólnego kandydata koalicji AWS i UW na prezydenta, a Lech Wałęsa nie zostanie zaakceptowany przez Unię Wolności - mówi Mirosław Styczeń, poseł AWS, prezes SKL. Najlepszym wspólnym kandydatem byłby Tadeusz Mazowiecki - uważają liderzy unii. Z kolei liderzy akcji chcieliby, aby kandydat był wspólny, lecz uważają, że powinien być nim ktoś z większego ugrupowania, czyli - tak się akurat składa - z AWS. W odróżnieniu od swych liderów, niektórzy politycy akcji zastanawiają się, jak zniechęcić do kandydowania Mariana Krzaklewskiego, którego przegrana może mieć dramatyczne konsekwencje dla AWS. Sam Krzaklewski nie rezygnuje, gdyż oczywiste jest, że inny reprezentant AWS w wyborach, osiągnąwszy przyzwoity wynik, mógłby łatwo przejąć ster władzy. Zwłaszcza Wałęsa. Dlatego oficjalnie przewodniczący AWS i "Solidarności" deklaruje gotowość do rozmów z Wałęsą, jednak w "Tygodniku Solidarność", czasopiśmie związku, redaktor naczelny Andrzej Gelberg wystarczająco wyraziście rysuje postać Lecha Wałęsy: "Mistrz destrukcji, twórca teorii balansu lewej i prawej nogi, autor koncepcji zderzaków".
Czwarte hasło: wygrywanie słabości. - Były prezydent traktuje AWS jak masę upadłościową i stara się jak najwięcej zyskać po jej ewentualnym rozpadzie. Wybory prezydenckie dają mu szansę przejęcia części elektoratu prawicy i stworzenia własnego klubu parlamentarnego po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych - uważa dr Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, to Wałęsa będzie największym beneficjentem ewentualnej klęski akcji, gdyż mógłby powtórzyć sukces Jana Olszewskiego z minionych wyborów prezydenckich. Olszewski zdobył wówczas zaledwie 7 proc. głosów, ale jego ugrupowanie - Ruch Odbudowy Polski - zyskało w sondażach natychmiast kilkanaście procent. Wielu posłów akcji uważa, że znaczenie byłego prezydenta jest odwrotnie proporcjonalne do siły AWS: im słabsza akcja, tym większe szanse Wałęsy.
Piąte hasło: elektryzowanie społeczeństwa. Sam Wałęsa bagatelizuje problem uzyskania poparcia partii prawicowych. Jeździ po Polsce i tam zdaje się "ładować akumulatory". Na wiecu w Elblągu mówił, że najlepiej byłoby, gdyby wystartowało trzech polityków prawicy.
- Razem dostaniemy 60 proc. głosów i będzie druga tura. Jeśli wystartuję tylko ja czy sam Krzaklewski, to wyjdzie 30 proc. I co? I nie ma drugiej tury, jest poniżenie dla narodu, poniżenie dla demokracji - przekonywał. - Pierwsza tura wyborów mogłaby być rodzajem prawyborów na prawicy, o ile skutkiem tej koncepcji nie będzie wygrana Kwaśniewskiego w pierwszej turze - mówi poseł Komorowski. Wielu może się spodobać hasło: "Czas zrobić porządek ze wszystkim". Może być jednak i tak, że tym razem wyborcy odrzucą legendarnego elektryka z Gdańska. - Każde pojawienie się na scenie politycznej Wałęsy zwiększa poziom kłótliwości, agresji, często nawet nie z jego winy, ale tak już jest. A wszystkie badania pokazują, że ludzie tego nie lubią - przypomina prof. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. - Nie wykluczam, że Wałęsa ma szanse. Jego kandydatura nie jest tak beznadziejna, jak się dzisiaj wydaje, sytuacja na prawicy jest niestabilna i wiele się może zdarzyć - stwierdza jednak Jacek Kucharczyk, dyrektor programowy w Instytucie Spraw Publicznych. - Jego notowania są nieustannie niskie, a zwycięstwo w wyborach prezydenckich nierealne. Ludzie już chcą wyjść z trudnych czasów transformacji, a Wałęsa się z nimi kojarzy. Nie można iść do wyborów z hasłem: "Za Wałęsy było lepiej" - kontruje prof. Rychard. - Sceptycznie odnoszę się do szans Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich, ale nie ma na razie realnego konkurenta po prawej stronie ani w AWS, ani w związku. Wałęsa przerasta wszystkich o głowę - uważa Donald Tusk, wicemarszałek Senatu, polityk UW. Jego zdaniem, trudno przypuszczać, aby Wałęsa w swoich planach politycznych uwzględniał tylko wątpliwy w skutkach start w wyborach prezydenckich, prawdopodobnie myśli także o wyborach parlamentarnych. - Z drugiej strony, Wałęsa niechętnie haruje na rzecz organizacji - dodaje Tusk.
- O tym, jaki będzie powrót Wałęsy, zadecyduje jakość jego otoczenia - twierdzi prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog. A zdaniem obserwatorów, otaczają Wałęsę politycy z drugiej i trzeciej ligi. Notowania jego partii, Chrześcijańskiej Demokracji III Rzeczypospolitej, nie przekraczają granicy błędu statystycznego. Zamiast wypracowywania koncepcji, strategii, organizowania kongresów i sesji, działalność partii - jak w nieoficjalnych rozmowach twierdzą jej politycy - ogranicza się "do zakupów biletów lotniczych dla Lecha" i organizowania konferencji, na których wszyscy mówią, że w kraju jest źle i że trzeba ratować i działać.
Nie wiadomo, czy plusy dodatnie się znoszą z ujemnymi, czy też sumują. Dla polityków prawicy, a przede wszystkim dla Mariana Krzaklewskiego, krzyżówka ułożona przez Wałęsę może się okazać nader trudna do rozwiązania. A nagroda za rozwiązanie też nie jawi się jako szczególnie frapująca.
Pierwsze hasło: startuje albo nie.
- Boję się, żeby po latach nie mówiono, że kiedy było ciężko, Wałęsa się obraził, cieszył się tylko Danuśką i pieniędzmi. Będę startował na prezydenta, mając szansę czy nie mając szansy - zapowiedział ostatnio sam zainteresowany. Jego kontrofensywa rozpoczęła się już w sierpniu ubiegłego roku. Wedle nieoficjalnych informacji, wówczas to po raz pierwszy wysłannicy Lecha Wałęsy spotkali się z przedstawicielami Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego Akcji Wyborczej Solidarność, aby w trudnej sytuacji, w obliczu reorganizacji rządu, zaproponować kandydaturę byłego prezydenta na stanowisko premiera. 13 września ubiegłego roku z propozycją, by "rozważyć przekazanie steru rządu w ręce sprawdzonego polityka o silnej osobowości", wystąpił Jerzy Gwiżdż, przewodniczący Ruchu Solidarni w Wyborach. Obie propozycje pozostały bez odpowiedzi, więc prawie pół roku później Wałęsa osobiście wystosował list do Krzaklewskiego. Reakcja władz akcji na propozycję była, delikatnie mówiąc, chłodna. W Sejmie większość posłów AWS zaśmiewała się, że Wałęsa, niczym Zagłoba, oddaje Niderlandy. Dlatego autor listu stwierdził, że "nasze drogi chyba się rozchodzą" i powrócił do koncepcji startu w wyborach prezydenckich.
Mimo jasnych deklaracji Wałęsy, niektórzy politycy ciągle wierzą, że były prezydent nie będzie kandydował. - Intuicja mi mówi, że oświadczenia, które teraz składa Wałęsa, są tylko częścią większego politycznego planu, mającego na celu wyłonienie jednego kandydata z prawej strony politycznej sceny - docieka Bronisław Komorowski, poseł AWS, polityk SKL. - Wałęsa mówi, że wystartuje, ale Wałęsa nie jest nieroztropny. Jego kandydatura ma sens, gdy pojawi się szansa na wygranie wyborów. A możliwość wygrania daje mu jedynie poparcie wszystkich poważnych sił prawicowych - spekuluje poseł Gwiżdż. Ponieważ szanse na taki scenariusz nie są duże, Gwiżdż postuluje, aby Krzaklewski, upoważniony przez liderów ugrupowań akcji, wytypował kandydata na prezydenta wspólnie z Wałęsą. A jeśli jednak Wałęsa podejmie walkę o powrót do pałacu prezydenckiego?
Drugie hasło: "plusy dodatnie". Pojawiłyby się, gdyby został kandydatem AWS. - Ewentualna klęska Wałęsy w wyborach prezydenckich nie obciąży AWS, natomiast wygrana czy choćby przejście do drugiej tury będzie odbierane jako sukces prawicy - uważa Ryszard Czarnecki, poseł AWS, przewodniczący Rady Naczelnej ZChN. Nawet niechętni Wałęsie przyznają, że jest on o głowę lepszy od swoich konkurentów po prawej stronie i raz już udowodnił, że potrafi mobilizować elektorat. Niektórzy namawiają byłego prezydenta do kandydowania z innych powodów. Wałęsa przegra z kretesem, jego mit w końcu się wypali i dopiero na zgliszczach legendy można będzie budować nową prawicę - twierdzą politycy, którzy zapobiegliwie proszą o zachowanie anonimowości. Inni działacze akcji wiedzą, że ich elektorat jest w dużej mierze prowałęsowski, więc próbują aspiracje Wałęsy wykorzystać do wzmocnienia własnej pozycji. O kandydaturze Wałęsy ciepło wypowiadają się niektórzy liderzy SKL, między innymi Jan Maria Rokita i Jacek Janiszewski, a także część polityków ZChN. - Na bezrybiu i rak ryba, skoro nie ma dobrych kandydatów, Wałęsa jawi się jako alternatywa - uważa Czarnecki. Jego zdaniem, na rzecz Wałęsy działa, paradoksalnie, siła Aleksandra Kwaśniewskiego, która zniechęca do walki Mariana Krzaklewskiego i innych potencjalnych kandydatów prawicy. Ostatnio zaś Maciej Jankowski wysunął propozycję, żeby AWS w ogóle zrezygnowała z walki o urząd prezydenta. Czy start Lecha Wałęsy będzie walką z Aleksandrem Kwaśniewskim o fotel prezydencki, czy z Marianem Krzaklewskim o przywództwo na prawicy?
Trzecie hasło: "plusy ujemne". - Ciągle mam nadzieję, że uda się wyłonić wspólnego kandydata koalicji AWS i UW na prezydenta, a Lech Wałęsa nie zostanie zaakceptowany przez Unię Wolności - mówi Mirosław Styczeń, poseł AWS, prezes SKL. Najlepszym wspólnym kandydatem byłby Tadeusz Mazowiecki - uważają liderzy unii. Z kolei liderzy akcji chcieliby, aby kandydat był wspólny, lecz uważają, że powinien być nim ktoś z większego ugrupowania, czyli - tak się akurat składa - z AWS. W odróżnieniu od swych liderów, niektórzy politycy akcji zastanawiają się, jak zniechęcić do kandydowania Mariana Krzaklewskiego, którego przegrana może mieć dramatyczne konsekwencje dla AWS. Sam Krzaklewski nie rezygnuje, gdyż oczywiste jest, że inny reprezentant AWS w wyborach, osiągnąwszy przyzwoity wynik, mógłby łatwo przejąć ster władzy. Zwłaszcza Wałęsa. Dlatego oficjalnie przewodniczący AWS i "Solidarności" deklaruje gotowość do rozmów z Wałęsą, jednak w "Tygodniku Solidarność", czasopiśmie związku, redaktor naczelny Andrzej Gelberg wystarczająco wyraziście rysuje postać Lecha Wałęsy: "Mistrz destrukcji, twórca teorii balansu lewej i prawej nogi, autor koncepcji zderzaków".
Czwarte hasło: wygrywanie słabości. - Były prezydent traktuje AWS jak masę upadłościową i stara się jak najwięcej zyskać po jej ewentualnym rozpadzie. Wybory prezydenckie dają mu szansę przejęcia części elektoratu prawicy i stworzenia własnego klubu parlamentarnego po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych - uważa dr Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, to Wałęsa będzie największym beneficjentem ewentualnej klęski akcji, gdyż mógłby powtórzyć sukces Jana Olszewskiego z minionych wyborów prezydenckich. Olszewski zdobył wówczas zaledwie 7 proc. głosów, ale jego ugrupowanie - Ruch Odbudowy Polski - zyskało w sondażach natychmiast kilkanaście procent. Wielu posłów akcji uważa, że znaczenie byłego prezydenta jest odwrotnie proporcjonalne do siły AWS: im słabsza akcja, tym większe szanse Wałęsy.
Piąte hasło: elektryzowanie społeczeństwa. Sam Wałęsa bagatelizuje problem uzyskania poparcia partii prawicowych. Jeździ po Polsce i tam zdaje się "ładować akumulatory". Na wiecu w Elblągu mówił, że najlepiej byłoby, gdyby wystartowało trzech polityków prawicy.
- Razem dostaniemy 60 proc. głosów i będzie druga tura. Jeśli wystartuję tylko ja czy sam Krzaklewski, to wyjdzie 30 proc. I co? I nie ma drugiej tury, jest poniżenie dla narodu, poniżenie dla demokracji - przekonywał. - Pierwsza tura wyborów mogłaby być rodzajem prawyborów na prawicy, o ile skutkiem tej koncepcji nie będzie wygrana Kwaśniewskiego w pierwszej turze - mówi poseł Komorowski. Wielu może się spodobać hasło: "Czas zrobić porządek ze wszystkim". Może być jednak i tak, że tym razem wyborcy odrzucą legendarnego elektryka z Gdańska. - Każde pojawienie się na scenie politycznej Wałęsy zwiększa poziom kłótliwości, agresji, często nawet nie z jego winy, ale tak już jest. A wszystkie badania pokazują, że ludzie tego nie lubią - przypomina prof. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. - Nie wykluczam, że Wałęsa ma szanse. Jego kandydatura nie jest tak beznadziejna, jak się dzisiaj wydaje, sytuacja na prawicy jest niestabilna i wiele się może zdarzyć - stwierdza jednak Jacek Kucharczyk, dyrektor programowy w Instytucie Spraw Publicznych. - Jego notowania są nieustannie niskie, a zwycięstwo w wyborach prezydenckich nierealne. Ludzie już chcą wyjść z trudnych czasów transformacji, a Wałęsa się z nimi kojarzy. Nie można iść do wyborów z hasłem: "Za Wałęsy było lepiej" - kontruje prof. Rychard. - Sceptycznie odnoszę się do szans Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich, ale nie ma na razie realnego konkurenta po prawej stronie ani w AWS, ani w związku. Wałęsa przerasta wszystkich o głowę - uważa Donald Tusk, wicemarszałek Senatu, polityk UW. Jego zdaniem, trudno przypuszczać, aby Wałęsa w swoich planach politycznych uwzględniał tylko wątpliwy w skutkach start w wyborach prezydenckich, prawdopodobnie myśli także o wyborach parlamentarnych. - Z drugiej strony, Wałęsa niechętnie haruje na rzecz organizacji - dodaje Tusk.
- O tym, jaki będzie powrót Wałęsy, zadecyduje jakość jego otoczenia - twierdzi prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog. A zdaniem obserwatorów, otaczają Wałęsę politycy z drugiej i trzeciej ligi. Notowania jego partii, Chrześcijańskiej Demokracji III Rzeczypospolitej, nie przekraczają granicy błędu statystycznego. Zamiast wypracowywania koncepcji, strategii, organizowania kongresów i sesji, działalność partii - jak w nieoficjalnych rozmowach twierdzą jej politycy - ogranicza się "do zakupów biletów lotniczych dla Lecha" i organizowania konferencji, na których wszyscy mówią, że w kraju jest źle i że trzeba ratować i działać.
Nie wiadomo, czy plusy dodatnie się znoszą z ujemnymi, czy też sumują. Dla polityków prawicy, a przede wszystkim dla Mariana Krzaklewskiego, krzyżówka ułożona przez Wałęsę może się okazać nader trudna do rozwiązania. A nagroda za rozwiązanie też nie jawi się jako szczególnie frapująca.
Więcej możesz przeczytać w 10/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.