Samoobrona ma pogląd, a Platforma nie

Samoobrona ma pogląd, a Platforma nie

Dodano:   /  Zmieniono: 
BusinessWeek spytał partie, jak ich reprezentanci będą głosowali w Europarlamencie w sprawach najistotniejszych dla polskiej gospodarki.
Największe partie nie bardzo wiedzą, czym w sferze gospodarczej mogliby zajmować się ich przedstawiciele w Parlamencie Europejskim. Dobrze, że przynajmniej w sprawie harmonizacji podatków są jednomyślnie "przeciw". Ale na przykład w kwestii liberalizacji rynków polscy przedsiębiorcy nie powinni liczyć na wsparcie naszych deputowanych - wynika z naszego eurotestu.
Jak pokazały prawybory we Wrześni, wybory europejskie dla wielu Polaków są tematem mało ważnym (frekwencja 12 proc.). Parlament Europejski jest daleko, a sprawy tam poruszane nie dotyczą ich bezpośrednio. Z tego powodu Polacy raczej nie rozumieją ich znaczenia - ocenia socjolog prof. Wojciech Łukowski. Jak się okazuje, również dla polityków nie jest to najważniejsza sprawa.
Trzy tygodnie przed wyborami usiłowaliśmy poznać szczegóły programów najważniejszych ugrupowań walczących o mandaty w Parlamencie Europejskim. Przygotowaliśmy zestaw zagadnień dotyczących Unii Europejskiej i spraw gospodarczych, które mogą być rozstrzygane przez eurodeputowanych. Tylko jedno ugrupowanie odpowiedziało konkretnie na wszystkie nasze pytania. Tą partią jest... Samoobrona.
Pierwsze problemy pojawiły się, gdy rozpoczęliśmy poszukiwania partyjnych ekspertów w czterech największych partiach (PO, PiS, SLD oraz Samoobronie). W Prawie i Sprawiedliwości oraz w SLD od razu wskazano nam osoby (Kazimierz Ujazdowski i Marek Dyduch), które należy pytać o sprawy związanie z przyszłymi decyzjami "europosłów". Obydwaj chętnie zgodzili się na udział w naszym teście. Kłopoty pojawiły się, gdy przyszedł czas na Platformę Obywatelską. - W sprawach programu do Parlamentu Europejskiego warto porozmawiać z Januszem Lewandowskim albo Pawłem Piskorskim... nie, proszę w pierwszej kolejności zadzwonić do Jacka Saryusza-Wolskiego - zdecydował po chwili namysłu Maciej Grabowski, rzecznik Platformy Obywatelskiej.
Jeszcze trudniej było znaleźć eksperta w Samoobronie. - U nas nie ma nikogo, kto pisze program wyborczy do Parlamentu Europejskiego - zasępił się Janusz Maksymiuk, dyrektor biura partii. - Może pan porozmawia z Andrzejem Lepperem albo z Ryszardem Czarneckim?
Jacek Saryusz-Wolski z PO, były sekretarz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, nie bardzo miał ochotę przewidywać, jak zachowają się jego koledzy w europarlamencie. W końcu odpowiedział na sześć z 15 pytań. Czarnecki, który cały tydzień był w Nysie, nie miał takich obiekcji jak jego były kolega z UKIE.
Partyjni eksperci pytani o sprawy gospodarcze najchętniej odpowiadali bardzo ogólnymi stwierdzeniami. Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch długo się rozwodził nad każdym zagadnieniem. Jednak z jego wypowiedzi niewiele wynikało. - W tej sprawie trudno podjąć decyzję, bo musielibyśmy poznać szczegóły rozwiązania. Na to pytanie przedstawię własną opinię, bo tego jeszcze nie przedyskutowaliśmy w SLD - zastrzegał, kończąc odpowiedź na większość pytań.
Kazimierz Ujazdowski również mówił bardzo ogólnie. Na tym tle niespodziewanie dobrze wypadła Samoobrona.
Ryszard Czarnecki jako jedyny z czterech pytanych polityków zdawał sobie sprawę m.in. z tego, że propozycja budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-2013 nie jest korzystna dla Polski. - Jesteśmy sceptyczni zwłaszcza wobec przeznaczenia minimalnych nakładów na naukę, badania, IT, dla krajów nowej Unii - podkreślił.
Pozostali politycy w ogóle o tym nie wspomnieli. Projekt budżetu był według nich do zaakceptowania. Kiedy im uprzytomnialiśmy, że większość funduszy na naukę trafi do państw najwyżej rozwiniętych, bagatelizowali ten fakt. - Te pieniądze wrócą do nas, bo przecież wszystkie znane koncerny mają w Polsce przedstawicielstwa. Będą więc szkolili pracowników - przekonywał Marek Dyduch. - Pojawia się pytanie o strukturę budżetu, ale co do istoty wysokości budżetu Komisja Europejska jest sojusznikiem Polski - przekonywał Ujazdowski.
Nasi posłowie prawdopodobnie nie wypracowaliby wspólnego stanowiska. Są podzieleni nawet w propozycji ograniczenia dopłat bezpośrednich dla rolników. Przeciw takim propozycjom wspólnie głosowałyby Samoobrona oraz PiS.
SLD nie jest w stanie przewidzieć swojego zachowania. - Pan wymaga ode mnie decyzji, które jeszcze nie zostały przedyskutowane. Musimy znać szczegóły, bo należy walczyć o szanse polskiego rolnictwa na rynku europejskim - twierdzi Dyduch. PO na to pytanie nie odpowiedziała.
Jeszcze więcej rozbieżności pojawiłoby się, gdyby Parlament Europejski miał rozstrzygać o dopuszczeniu bez ograniczeń taryfowych żywności z krajów rozwijających się. Niespodziewanie Samoobrona gotowa jest zgodzić się na kompromisy, w tym dopuszczenie na wspólny rynek ryżu i owoców spoza Europy. Nie zgadza się jednak na import zboża z tych krajów.
Prawo i Sprawiedliwość nie dopuszcza żadnych wyjątków. - Jako Polska i jako Unia Europejska mamy prawo chronić interesy rolnictwa europejskiego. Będziemy przeciwni liberalizacji
- podkreśla Kazimierz Ujazdowski. Decyzja SLD jest zupełnie inna. - Głosowalibyśmy "za". Jeśli mamy poprzeć rozwój krajów Trzeciego Świata, to trzeba im umożliwić dojście do rynku europejskiego - przekonuje sekretarz generalny SLD. Platforma i na to pytanie nie odpowiedziała.