Warto ich obserwować

Warto ich obserwować

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sławomir Lachowski
BRE Bank
Wiecznie drugi, dopiął swego i samodzielnie pokieruje dużym bankiem. Przez wiele lat był wiceprezesem lokalnego Powszechnego Banku Gospodarczego w Łodzi, potem PKO BP, by od 2001 roku jako wiceprezes BRE Banku zarządzać jego dwoma projektami detalicznymi - MultiBankiem i mBankiem. Nie zawiódł - mBank z prawie milionem klientów jest liderem polskiej e-bankowości, MultiBank z 190 tys. klientów uchodzi za jedną z najbardziej innowacyjnych instytucji finansowych.
Oczekiwania Commerzbanku (ma 72 proc. akcji BRE Banku) wobec nowego prezesa są jednak ogromne. Wojciech Kostrzewa ustąpił ze stanowiska dość nagle, zostawiając trupy w szafie. Prezes Lachowski będzie musiał wyczyścić portfel banku z nietrafionych inwestycji strategicznych w spółki nieruchomościowe, zależne oraz z aktywów przejętych w wyniku restrukturyzacji należności kredytowych. Musi się także pozbyć PTE Skarbiec-Emerytura, którego wartość księgowa - 540 mln zł - odbiega od wartości rynkowej.
Lachowski nie ukrywa, że kierowany przez niego bank ogłosi stratę na poziomie netto w IV kwartale, nie ujawnia jednak, czy spółka będzie na minusie w perspektywie całego 2004 roku. Analitycy obawiają się, że tak właśnie będzie. Wówczas nowy prezes stanąłby przed jeszcze jednym zadaniem - odzyskaniem zaufania akcjonariuszy.
Lachowski zapowiedział, że jego celem jest osiągnięcie wysokiej zyskowności banku - co najmniej takiej jak w rekordowym 2001 roku - w 2007 roku. Czy do tej pory niemieccy akcjonariusze nie stracą cierpliwości i nie sprzedadzą biznesu BPH, o czym rynek mówi od dawna? Wszystko będzie zależało od fuzji Commerzbanku i HVB.

Paweł Olechnowicz
Grupa Lotos
PaweŁ Olechnowicz zaczął ten rok niezdecydowanie. Co prawda wywindował wyniki grupy do 393 mln zł zysku netto i zaczął budować grupę kapitałową z firmami naftowym z południa, ale musiał przełknąć dwie gorzkie pigułki. Nie został prezesem Orlenu, choć był na liście kandydatów, a koncepcja silnej Grupy Lotos sypie się. Glimar, jedna z firm wchodzących w jej skład, zgłosiła wniosek o upadłość, co poważnie komplikuje Olechnowiczowi sytuację. Mimo to wraz z Naftą Polską zapowiada ratowanie Glimaru. Olechnowicz jest wytrawnym graczem i przyczajony czeka na okazję, by zabłysnąć. A okazję będzie miał już w tym roku, jeśli spółka wejdzie na giełdę. Zapowiedział, że do 2010 roku gdańska spółka będzie mieć 28 proc. całego krajowego rynku paliw i 10 proc. rynku detalicznego. Teraz jest to 6,5 proc.

Zbigniew Sosnowski
Kross Przasnysz
Kariera od pucybuta do milionera Zbigniewa Sosnowskiego, pochodzącego z Przasnysza, jest w punkcie zwrotnym. Po osiągnięciu pozycji największego producenta rowerów w kraju (800 tys. sztuk), ogłoszeniu planów wejścia na giełdę w tym roku, zdobywaniu z sukcesami zachodnich rynków na wizerunku Sosnowskiego pojawiają się pęknięcia. Szef polskiego Decathlonu twierdzi wprost, że Kross nie radzi sobie z realizacją zamówień, ma kłopoty z utrzymaniem jakości sprzętu i terminowością dostaw. Wychodzą na jaw braki kompetencji menedżerskich zarządu.
Firma ma też spore zadłużenie w bankach. W tym roku 10 mln euro, które chce pozyskać ze sprzedaży 30 proc. swoich akcji, zamierza przeznaczyć na marketing związany z marką i zagraniczną ekspansją.
Jako posiadacz wciąż 70 proc. akcji Sosnowski może mieć kłopoty nie tylko z samodzielnym zbudowaniem strategii firmy na przyszłość (mniejszościowi właściciele nie będą mieli wiele do powiedzenia), ale również z zapewnieniem sobie wiarygodności u inwestorów.

Igor Chalupec
PKN Orlen SA
Po rezygnacji z wiceprezesury w Banku PKO SA uchodził za jednego z trzech najlepszych polskich menedżerów do wzięcia. Ale zanim późną jesienią 2004 roku został prezesem PKN Orlen, zaliczył urzędniczy epizod. Był wiceministrem finansów odpowiedzialnym za rynek kapitałowy.
Ster w Orlenie objął ze względu na apolityczność i nieposzlakowaną opinię. Te atuty na długo jednak nie wystarczą. Firmie potrzebna jest nowa strategia. Miała być gotowa w styczniu, do tej pory nie jest ogłoszona.
Chalupec mówi wprost: na razie trzeba zapomnieć o fuzjach z MOL czy …MV, bo Orlen jest od tych spółek dwa razy mniejszy, najpierw więc musi się to zmienić. Nie spieszno mu również do dalszej prywatyzacji firmy, 27 proc. akcji, które ma teraz skarb państwa, uważa za wystarczające do kontrolowania Orlenu przez państwo i wygodne dla niego jako prezesa. Prawdziwym wyzwaniem dla Chalupca będzie wznowienie rozmów z prezesem Olechnowiczem o aliansie kapitałowym i poszukiwanie na świecie własnych złóż ropy.
O wyniki finansowe prezes nie musi się martwić, rok 2004 zamknie rekordowym 2,1 mld zł zysku netto, a ten rok może być również dobry, z przewidywanym zyskiem 1,7 mld zł. Drugie tyle pochodzić będzie ze sprzedaży udziałów w Polkomtelu. Zadaniem Chalupca jest w tym roku niepopsucie wyników i powiększenie wartości firmy.

Jan Krzysztof Bielecki
Bank Pekao SA
ChociaŻ był premierem rządu, nigdy nie uchodził za wybitnego polityka. Dyrektorski stołek w EBOiR też był raczej intratną posadą niż wyzwaniem dla bankowca, kiedy więc we wrześniu 2003 roku Bielecki zajął gabinet po Marii Wiśniewskiej zdziwili się i politycy, i bankowcy.
Na wyniki 2003 roku Bielecki nie mógł za bardzo wpływać, ale za rok ubiegły ocenę wystawią mu akcjonariusze i analitycy. Za wyniki może otrzymać cenzurkę wzorowego ucznia. Po III kw. zeszłego roku zysk netto już przekroczył miliard złotych; w 2003 roku było to 919 mln zł.
- Naszym celem do 2006 roku jest zejście we wskaźniku koszty do dochodów z 55 do 50. Chcemy też podnieść wskaźnik ROE (rentowność kapitału własnego) z 18,7 do 20 proc. - zapowiada prezes. Gorzej jest jednak z oceną kompetencji i rynkowej ekspansji. Tajemnicą poliszynela jest to, że na działalność operacyjną banku Bielecki specjalnie wpływu nie ma - rządzą ludzie Unicerdito Italiano (była to jedna z przyczyn odejścia z banku Marii Wiśniewskiej). Poza tym Pekao SA w porównaniu z zeszłoroczną ekspansją Banku BPH może mieć kompleksy. Grozi mu utrata pozycji wicelidera polskiej bankowości. Na żadnym ważnym dziś dla banków polu - kredytów hipotecznych, kart kredytowych czy pożyczek detalicznych - Bank Pekao nie poczynił wyraźnego postępu. Przełamanie stagnacji to być albo nie być dla prezesa Bieleckiego.

Ryszard Krauze
Prokom Software
Z punktu widzenia wyników finansowych miniony rok nie był najlepszy dla gdyńskiej spółki. Po trzech kwartałach 2004 roku przychody firmy osiągnęły 971 mln zł, czyli zaledwie poziom z 2003 roku, przy czym spółka poniosła stratę netto w tym okresie w wysokości 11, 4 mln zł. Wyniki nie mogą imponować, gdy wzrost sektora IT w Polsce szacowany jest na mniej więcej 15 proc.
Prezes Krauze nie wygląda jednak na załamanego i zapowiada, że 2005 rok będzie należał do Prokomu, co znajdzie wyraz w poprawie notowań giełdowych spółki. Nie najlepsze wyniki w ubiegłym roku tłumaczy opóźnieniami w realizacji kontraktów (offset, PZU) oraz zmianami w grupie kapitałowej.
Czy Prokom pokaże swą siłę w tym roku? Nie wiadomo. Jedno jest pewne. Mimo że swoimi posunięciami prezes często wzbudza kontrowersje - np. próbując zmienić statut spółki tak, aby zachować w niej przywileje mimo obniżenia swego zaangażowania kapitałowego - Krauze nadal stanowi największą wartość gdyńskiego integratora. Umiejętności lobbingowe szefa przekładają się na wyniki spółki. Dowiódł już, że potrafi sobie radzić w każdych okolicznościach, a rozbudowa grupy, która ma ją prowadzić do szukania przychodów z innych sektorów niż publiczny (dziś sektor publiczny to około jednej trzeciej przychodów grupy kapitałowej), to dobre zabezpieczenia na nieprzychylne polityczne wiatry.