Ani obecność w Unii, ani dobra koniunktura nie są wystarczającym powodem do konsolidacji Dariusz Styczek
Bardzo niewiele fuzji czy przejęć kończy się sukcesem - uważa Janusz Filipiak, prezes i główny właściciel informatycznego ComArchu. To, zdaniem Filipiaka, kosztowna, trudna i rzadko przynosząca korzyści zabawa. Dlatego sceptycznie podchodzi do takiego sposobu rozbudowy firmy. I ma w tej powściągliwości coraz więcej naśladowców. W tym roku zamiast spodziewanego ruchu jak w wiosennym ulu na rynku fuzji i przejęć panuje senna atmosfera. Zagraniczni inwestorzy, na których aktywność Polska najbardziej liczyła, zwlekają z decyzjami. Chodzi przede wszystkim o średnie niemieckie, włoskie i hiszpańskie firmy rodzinne z branży odzieżowej, przetwórstwa spożywczego czy sieci usługowe, np. pralnie.
Dlaczego nic się nie dzieje? Inwestorów bardziej niż wskaźniki makroekonomiczne interesują notowania na warszawskiej giełdzie. A tam indeksy biją kolejne rekordy, spółki osiągają swoje maksima cenowe, a niemal każdy debiut kończy się strzałami korków od szampana. - Wszyscy oczekują poważnej korekty na giełdzie i przeceny przewartościowanych spółek - ocenia Adam Łaganowski z Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. Taka sytuacja nie sprzyja przejęciom i fuzjom - twierdzą zgodnie analitycy.
Co symptomatyczne, spośród spółek, które zadebiutowały w ostatnich miesiącach na rynku, jedynie Złomrex i WSiP zapowiedziały, że pieniądze pozyskane od inwestorów przeznaczą na konsolidację.
Kto pociągnie za sznurki?
Optymiści twierdzą jednak, że szklanka jest do połowy pełna - innymi słowy istnieją przesłanki do ożywienia procesów M&A (mergers and acquisitions). Jakie? Nastroje tych, których nie dotyczy spodziewana bessa na giełdzie, są coraz lepsze, co zachęca do wydawania pieniędzy na skokowe powiększanie mocy produkcyjnych i udziałów w rynku. Tym bardziej że po dobrym ubiegłym roku wiele firm dysponuje gotówką.
Cały czas istnieją też strukturalne powody do konsolidacji. Większość branż jest bardzo rozdrobniona. Katarzyna Stefaniak z zespołu fuzji i przejęć Deloitte jednym tchem wymienia bankowość, telekomunikację, sektor IT, handel, producentów materiałów budowlanych i dystrybutorów stali. Prezesi spółek z tych branż będą w tym roku z pewnością narażeni na kołatanie serca przed podjęciem decyzji, kogo, za ile i w jakim celu kupić... albo nie zostać sprzedanym.
Bankowość to ulubieniec analityków, jeśli chodzi o zalecenia konsolidacji. I mają rację. W kraju tej wielkości i o takim potencjale gospodarczym jak Polska nie ma miejsca na zyskowną działalność dla blisko 60 komercyjnych banków. Józef Wancer, prezes Banku BPH SA, już w końcu ubiegłego roku na śniadaniu prasowym BusinessWeeka z przekonaniem zapowiadał na ten rok wielki ruch w zakresie fuzji i przejęć, ale wyłącznie jako efekt transakcji paneuropejskich. Tych jednak nie ma, a w samej Polsce dzieje się niewiele. W zeszłym roku aktywny był jedynie Getin Holding, który przejął upadający łódzki Bank Przemysłowy i niezły Górnośląski Bank Gospodarczy. Wciąż w sferze zapowiedzi pozostaje fuzja Banku BPH i BRE Banku jako pokłosia połączenia ich niemieckich akcjonariuszy - HypoVereinsbanku i Commerzbanku. Być może rozmowy między akcjonariuszami się toczą, ale w Polsce prezesi Józef Wancer i Sławomir Lachowski nawet nie myślą o zasiadaniu przy stole rokowań. Już w minionym roku na listę transferową wystawiony został Eurobank, ale prawdopodobna cena, której żądają właściciele (150-180 mln USD), sprawia, że do transakcji jeszcze bardzo daleko.
Można puścić wodze fantazji i prognozować, kto z kim i dlaczego, ale na rynku są same "samce" - jak to obrazowo określają analitycy - czyli banki chcące kupować, a nie sprzedawać. Do grupy tych, które z pewnością chciałyby przejmować, Andrzej Powierża z DI BRE Banku zalicza: BACA, Unicredito Italiano, KBC (udziałowiec Kredyt Banku i Warty), Nordeę, ING BSK (ale nie za wszelką cenę). Po stronie sprzedających widzi irlandzką grupę AIB (właściciel BZ WBK), Commerzbank, być może skandynawski SEB (udziałowiec BOŚ). Neutralnie ocenia aspiracje Citibanku i BCP.
W tym roku konsolidacja banków z pewnością zostanie przyhamowana ze względu na wyniki, jakie ten sektor osiągnął w 2004 roku - 7,3 mld zł zysku netto, czyli trzy razy więcej niż w 2003. - Zagraniczni inwestorzy zainwestowali tu zbyt dużo, by pozbywać się udziałów w rynku, który teraz rośnie i staje się zyskowny - uważa Andrzej Powierża. - Nikt nie chce sprzedawać, a zdeterminowanych inwestorów zdecydowanych na zakup mocno przewartościowanych polskich banków nie ma - dodaje.
Jest jeszcze inny - mało dostrzegany powód powściągliwości zagranicznych banków przed M&A - możliwość działania w Polsce jedynie na zasadzie sieci oddziałów, bez licencji bankowej, na co już od ubiegłego roku pozwalają unijne przepisy.
- Przejmowanie innego banku to zbędny wydatek na drogi proces prawny, przebudowę struktur, rebranding itp. Teraz każdy unijny bank może operować z zagranicy, a w Polsce budować jedynie sieć oddziałów - zauważa Łaganowski. Jako przykład realizacji takiego scenariusza podaje Svenska Handelsbanken, który ze spółki z licencją bankową przekształcił się w oddział.
Jeszcze w tym roku może dojść do sfinalizowania paru przejęć w branży towarzystw emerytalnych. Już w ubiegłym roku wystawione zostały na sprzedaż PTE Skarbiec-Emerytura, należący do Grupy BRE Banku, i PTE DOM - własność TUiR Warta. Pierwsze jest zbyt drogie, drugie zbyt małe dla poważnych graczy. Ale do listy z nagłówkiem for sale mogą, zdaniem Marka Jandzińskiego, prezesa PTE DOM, dołączyć jeszcze te OFE, które grają solo, tzn. nie mają wsparcia w rozbudowanej grupie finansowej, np. Sampo i Generali. Zdaniem prezesa PTE DOM, ochota do konsolidacji wśród PTE będzie rosła do 2010 roku, równocześnie ze zmniejszaniem się opłat manipulacyjnych i prowizji za zarządzanie.
Olbrzymi potencjał dla M&A wciąż tkwi w branży informatycznej, mimo że pod względem liczby transakcji już od lat jest w czołówce. Największe firmy chcą kupować (ComArch jest wyjątkiem), ale na deklaracjach zwykle się kończy. Aktywny gracz na razie jest tylko jeden - Ryszard Krauze i Prokom Software, który już przejął Spin, Telmax, ABG, Comp, Incenti i czeskie PVT. Do gry może się też włączyć ComputerLand i MCI Management, który na ten rok zapowiedział kupno ośmiu start-upów z branży nowych technologii. Właścicielami pozostałych liczących się spó-łek informatycznych są wyłącznie osoby prywatne, zazwyczaj niechętne do fuzyjnego dzielenia się własnością i władzą, a zbyt słabe do przejmowania konkurentów. W zeszłym roku M&A w sektorze IT stanowiły zaledwie 4 proc. wartości wszystkich polskich transakcji wycenianych według KPMG Corporate Finance i Dealogic na 2,7 mld USD (dane od stycznia do listopada 2004 roku).
Pożyjemy, zobaczymy
Jest w Polsce grupa branż, która dopiero stoi w przedsionku procesów konsolidacyjnych. Są to firmy ubezpieczeniowe, telekomunikacyjne, energetyczne, medialne. - Jeszcze bardziej niż banki konsolidacji potrzebują firmy ubezpieczeń majątkowych - przekonuje Piotr Samojlik z CA IB. - Te z końcówki pierwszej dziesiątki ubezpieczycieli (Cigna, Generali, Nationwide, Skandia, Europa) z 2-3-procentowym udziałem w rynku nie mają czego tu szukać. Powinny mieć co najmniej po 6 proc. - alarmuje Samojlik. Wskazuje jednak na jedną poważną przeszkodę dla M&A. - Wiele z tych firm powstało za polski kapitał w sposób chałupniczy. W latach 90. weszli do nich zagraniczni inwestorzy, którzy na te chałupnicze struktury i kulturę biznesową nałożyli swoją. Teraz nowy właściciel musiałby to wszystko po raz kolejny łączyć ze swoim pomysłem. A to jest trudne, kosztowne i czasochłonne - wyjaśnia stojące przed sektorem problemy.
Katarzyna Stefaniak z Deloitte wśród branż, w których na konsolidacyjne przyspieszenie trzeba poczekać, dodaje telefonię stacjonarną, "bo małe firmy lokalne są słabe, a ich atrakcyjność zależy od dochodowości abonentów". Do tej grupy zaliczyć można np. Telefonię Radomską, Open-Net (Bielsko-Biała, Katowice, Nowy Sącz), Elterix (Gdańsk). Z drugiej jednak strony wyraźne sygnały zainteresowania polskimi telekomami wysyła ‰esků Telecom, którego interesują spółki o przychodach powyżej 250 mln USD. Według Krzysztofa Goluby z BDM PKO BP, ten warunek spełnia Netia, poza tym jako jedna z nielicznych ma szansę na koncesję telefonii komórkowej.
Mimo zawirowań politycznych branża paliwowa nie zasypia gruszek w popiele. Tak trzeba chyba ocenić posunięcia Orlenu, którego zarząd wypuszcza próbne balony, ogłaszając zainteresowanie konsolidacją ciężkiej chemii. PKN chce wydać na chemiczne zakupy 3 mld zł (m.in. ZA Tarnów, ZA Kędzierzyn). Zarząd zapomina jednak, że ważniejsze jest wzmacnianie swojej pozycji przed ewentualną fuzją z OMV lub MOL. Takim ruchem byłaby dzierżawa pól naftowych.
Poczekają na nowych właścicieli
Eksperci WGI wskazują na spory potencjał dla fuzji i przejęć wśród giełdowych nuworyszy. Wiele ze spółek, które debiutowały w ostatnich miesiącach, takich jak Śrubex, PBG, CCC, nie ma ani stabilnego inwestora branżowego, ani nawet poważnych akcjonariuszy finansowych, np. funduszy private equity. Tu jednak w grę mogą wchodzić inwestorzy finansowi, bo krajowych branżowych konkurentów firmy te nie mają. - Aż się prosi, by zainwestować w Jelfę, silną w niszy maści leczniczych, z dużym eksportem na Wschód, ale bez większościowego udziałowca - uważa Łaganowski. Największym akcjonariuszem jest od stycznia bieżącego roku Agencja Rozwoju Przemysłu (posiada 25 proc. akcji przekazanych przez Skarb Państwa).
Aktywna na rynku M&A stara się być w sektorze farmaceutycznym Polpharma, należąca do Jerzego Staraka. W zeszłym roku spółka próbowała przejąć rosyjską firmę, ale bez powodzenia. W tym roku zarząd znów zerka na Wschód. Analitycy nie wykluczają jednak, że Polpharma może się też stać upolowanym zającem.
Indywidualni inwestorzy giełdowi, tacy jak Michał Sołowow czy Roman Karkosik, w tym roku mogą znów zaskoczyć. Gołym okiem widać dążenie biznesmena z Kielc do dalszego powiększania swoich udziałów w Dworach SA (obecnie ma już 18,77 proc. akcji spółki). Trzeba pamiętać, ze Karkosik jest graczem nieobliczalnym.
Zdaniem Piotra Samojlika, na aktywność na polu fuzji i przejęć mogą sobie pozwolić firmy o przychodach w wysokości co najmniej paruset milionów złotych. Mniejsze firmy nie mają ani pieniędzy, ani menedżerskiego know-how, by rozwijać się przez przejęcia. Poza tym samo przygotowanie i przeprowadzenie transakcji jest zbyt kosztowne, nawet dla firm średniej wielkości. M&A są wyjściem tylko wtedy, gdy rozwój organiczny jest droższy lub gdy akcjonariusze nie mają cierpliwości.
W tym roku impulsami do aktywności polskich firm na polu M&A będzie wolna gotówka w kasie, naciski analityków i rynku oraz względy monopolistyczne - okazja do zawładnięcia rynkiem na przykład przez przejęcie kluczowego konkurenta. W grę wchodzić też będzie obrona przed wrogim przejęciem. Zdarza się, że samo ogłoszenie przez firmę zamiaru fuzji chroni spółkę przed rolą zwierzyny.
Akcjonariusze chyba jeszcze nie zapomnieli niedawnych czasów dekoniunktury i są ostrożni w powiększaniu biznesu. Obwąchują zwierzynę, ale jeszcze nie są na tyle głodni, żeby zacząć za nią gonić.
Kto kogo w 2005 r.
Źródło: BusinessWeek
prognoza businessweeka
Do konsolidacji dojdzie za parę lat
- telekomunikacja lokalna
- media (stacje radiowe, gazety lokalne)
- energetyka/paliwa
- ubezpieczenia, PTE, TFI
- pośrednictwo finansowe
Jak było, jak może być
Branżowa struktura transakcji M&A w latach 2004 i 2005 wg wartości w mln USD
Źródło: KPMG/Dealogic oraz prognoza BusinessWeeka
Dlaczego nic się nie dzieje? Inwestorów bardziej niż wskaźniki makroekonomiczne interesują notowania na warszawskiej giełdzie. A tam indeksy biją kolejne rekordy, spółki osiągają swoje maksima cenowe, a niemal każdy debiut kończy się strzałami korków od szampana. - Wszyscy oczekują poważnej korekty na giełdzie i przeceny przewartościowanych spółek - ocenia Adam Łaganowski z Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. Taka sytuacja nie sprzyja przejęciom i fuzjom - twierdzą zgodnie analitycy.
Co symptomatyczne, spośród spółek, które zadebiutowały w ostatnich miesiącach na rynku, jedynie Złomrex i WSiP zapowiedziały, że pieniądze pozyskane od inwestorów przeznaczą na konsolidację.
Kto pociągnie za sznurki?
Optymiści twierdzą jednak, że szklanka jest do połowy pełna - innymi słowy istnieją przesłanki do ożywienia procesów M&A (mergers and acquisitions). Jakie? Nastroje tych, których nie dotyczy spodziewana bessa na giełdzie, są coraz lepsze, co zachęca do wydawania pieniędzy na skokowe powiększanie mocy produkcyjnych i udziałów w rynku. Tym bardziej że po dobrym ubiegłym roku wiele firm dysponuje gotówką.
Cały czas istnieją też strukturalne powody do konsolidacji. Większość branż jest bardzo rozdrobniona. Katarzyna Stefaniak z zespołu fuzji i przejęć Deloitte jednym tchem wymienia bankowość, telekomunikację, sektor IT, handel, producentów materiałów budowlanych i dystrybutorów stali. Prezesi spółek z tych branż będą w tym roku z pewnością narażeni na kołatanie serca przed podjęciem decyzji, kogo, za ile i w jakim celu kupić... albo nie zostać sprzedanym.
Bankowość to ulubieniec analityków, jeśli chodzi o zalecenia konsolidacji. I mają rację. W kraju tej wielkości i o takim potencjale gospodarczym jak Polska nie ma miejsca na zyskowną działalność dla blisko 60 komercyjnych banków. Józef Wancer, prezes Banku BPH SA, już w końcu ubiegłego roku na śniadaniu prasowym BusinessWeeka z przekonaniem zapowiadał na ten rok wielki ruch w zakresie fuzji i przejęć, ale wyłącznie jako efekt transakcji paneuropejskich. Tych jednak nie ma, a w samej Polsce dzieje się niewiele. W zeszłym roku aktywny był jedynie Getin Holding, który przejął upadający łódzki Bank Przemysłowy i niezły Górnośląski Bank Gospodarczy. Wciąż w sferze zapowiedzi pozostaje fuzja Banku BPH i BRE Banku jako pokłosia połączenia ich niemieckich akcjonariuszy - HypoVereinsbanku i Commerzbanku. Być może rozmowy między akcjonariuszami się toczą, ale w Polsce prezesi Józef Wancer i Sławomir Lachowski nawet nie myślą o zasiadaniu przy stole rokowań. Już w minionym roku na listę transferową wystawiony został Eurobank, ale prawdopodobna cena, której żądają właściciele (150-180 mln USD), sprawia, że do transakcji jeszcze bardzo daleko.
Można puścić wodze fantazji i prognozować, kto z kim i dlaczego, ale na rynku są same "samce" - jak to obrazowo określają analitycy - czyli banki chcące kupować, a nie sprzedawać. Do grupy tych, które z pewnością chciałyby przejmować, Andrzej Powierża z DI BRE Banku zalicza: BACA, Unicredito Italiano, KBC (udziałowiec Kredyt Banku i Warty), Nordeę, ING BSK (ale nie za wszelką cenę). Po stronie sprzedających widzi irlandzką grupę AIB (właściciel BZ WBK), Commerzbank, być może skandynawski SEB (udziałowiec BOŚ). Neutralnie ocenia aspiracje Citibanku i BCP.
W tym roku konsolidacja banków z pewnością zostanie przyhamowana ze względu na wyniki, jakie ten sektor osiągnął w 2004 roku - 7,3 mld zł zysku netto, czyli trzy razy więcej niż w 2003. - Zagraniczni inwestorzy zainwestowali tu zbyt dużo, by pozbywać się udziałów w rynku, który teraz rośnie i staje się zyskowny - uważa Andrzej Powierża. - Nikt nie chce sprzedawać, a zdeterminowanych inwestorów zdecydowanych na zakup mocno przewartościowanych polskich banków nie ma - dodaje.
Jest jeszcze inny - mało dostrzegany powód powściągliwości zagranicznych banków przed M&A - możliwość działania w Polsce jedynie na zasadzie sieci oddziałów, bez licencji bankowej, na co już od ubiegłego roku pozwalają unijne przepisy.
- Przejmowanie innego banku to zbędny wydatek na drogi proces prawny, przebudowę struktur, rebranding itp. Teraz każdy unijny bank może operować z zagranicy, a w Polsce budować jedynie sieć oddziałów - zauważa Łaganowski. Jako przykład realizacji takiego scenariusza podaje Svenska Handelsbanken, który ze spółki z licencją bankową przekształcił się w oddział.
Jeszcze w tym roku może dojść do sfinalizowania paru przejęć w branży towarzystw emerytalnych. Już w ubiegłym roku wystawione zostały na sprzedaż PTE Skarbiec-Emerytura, należący do Grupy BRE Banku, i PTE DOM - własność TUiR Warta. Pierwsze jest zbyt drogie, drugie zbyt małe dla poważnych graczy. Ale do listy z nagłówkiem for sale mogą, zdaniem Marka Jandzińskiego, prezesa PTE DOM, dołączyć jeszcze te OFE, które grają solo, tzn. nie mają wsparcia w rozbudowanej grupie finansowej, np. Sampo i Generali. Zdaniem prezesa PTE DOM, ochota do konsolidacji wśród PTE będzie rosła do 2010 roku, równocześnie ze zmniejszaniem się opłat manipulacyjnych i prowizji za zarządzanie.
Olbrzymi potencjał dla M&A wciąż tkwi w branży informatycznej, mimo że pod względem liczby transakcji już od lat jest w czołówce. Największe firmy chcą kupować (ComArch jest wyjątkiem), ale na deklaracjach zwykle się kończy. Aktywny gracz na razie jest tylko jeden - Ryszard Krauze i Prokom Software, który już przejął Spin, Telmax, ABG, Comp, Incenti i czeskie PVT. Do gry może się też włączyć ComputerLand i MCI Management, który na ten rok zapowiedział kupno ośmiu start-upów z branży nowych technologii. Właścicielami pozostałych liczących się spó-łek informatycznych są wyłącznie osoby prywatne, zazwyczaj niechętne do fuzyjnego dzielenia się własnością i władzą, a zbyt słabe do przejmowania konkurentów. W zeszłym roku M&A w sektorze IT stanowiły zaledwie 4 proc. wartości wszystkich polskich transakcji wycenianych według KPMG Corporate Finance i Dealogic na 2,7 mld USD (dane od stycznia do listopada 2004 roku).
Pożyjemy, zobaczymy
Jest w Polsce grupa branż, która dopiero stoi w przedsionku procesów konsolidacyjnych. Są to firmy ubezpieczeniowe, telekomunikacyjne, energetyczne, medialne. - Jeszcze bardziej niż banki konsolidacji potrzebują firmy ubezpieczeń majątkowych - przekonuje Piotr Samojlik z CA IB. - Te z końcówki pierwszej dziesiątki ubezpieczycieli (Cigna, Generali, Nationwide, Skandia, Europa) z 2-3-procentowym udziałem w rynku nie mają czego tu szukać. Powinny mieć co najmniej po 6 proc. - alarmuje Samojlik. Wskazuje jednak na jedną poważną przeszkodę dla M&A. - Wiele z tych firm powstało za polski kapitał w sposób chałupniczy. W latach 90. weszli do nich zagraniczni inwestorzy, którzy na te chałupnicze struktury i kulturę biznesową nałożyli swoją. Teraz nowy właściciel musiałby to wszystko po raz kolejny łączyć ze swoim pomysłem. A to jest trudne, kosztowne i czasochłonne - wyjaśnia stojące przed sektorem problemy.
Katarzyna Stefaniak z Deloitte wśród branż, w których na konsolidacyjne przyspieszenie trzeba poczekać, dodaje telefonię stacjonarną, "bo małe firmy lokalne są słabe, a ich atrakcyjność zależy od dochodowości abonentów". Do tej grupy zaliczyć można np. Telefonię Radomską, Open-Net (Bielsko-Biała, Katowice, Nowy Sącz), Elterix (Gdańsk). Z drugiej jednak strony wyraźne sygnały zainteresowania polskimi telekomami wysyła ‰esků Telecom, którego interesują spółki o przychodach powyżej 250 mln USD. Według Krzysztofa Goluby z BDM PKO BP, ten warunek spełnia Netia, poza tym jako jedna z nielicznych ma szansę na koncesję telefonii komórkowej.
Mimo zawirowań politycznych branża paliwowa nie zasypia gruszek w popiele. Tak trzeba chyba ocenić posunięcia Orlenu, którego zarząd wypuszcza próbne balony, ogłaszając zainteresowanie konsolidacją ciężkiej chemii. PKN chce wydać na chemiczne zakupy 3 mld zł (m.in. ZA Tarnów, ZA Kędzierzyn). Zarząd zapomina jednak, że ważniejsze jest wzmacnianie swojej pozycji przed ewentualną fuzją z OMV lub MOL. Takim ruchem byłaby dzierżawa pól naftowych.
Poczekają na nowych właścicieli
Eksperci WGI wskazują na spory potencjał dla fuzji i przejęć wśród giełdowych nuworyszy. Wiele ze spółek, które debiutowały w ostatnich miesiącach, takich jak Śrubex, PBG, CCC, nie ma ani stabilnego inwestora branżowego, ani nawet poważnych akcjonariuszy finansowych, np. funduszy private equity. Tu jednak w grę mogą wchodzić inwestorzy finansowi, bo krajowych branżowych konkurentów firmy te nie mają. - Aż się prosi, by zainwestować w Jelfę, silną w niszy maści leczniczych, z dużym eksportem na Wschód, ale bez większościowego udziałowca - uważa Łaganowski. Największym akcjonariuszem jest od stycznia bieżącego roku Agencja Rozwoju Przemysłu (posiada 25 proc. akcji przekazanych przez Skarb Państwa).
Aktywna na rynku M&A stara się być w sektorze farmaceutycznym Polpharma, należąca do Jerzego Staraka. W zeszłym roku spółka próbowała przejąć rosyjską firmę, ale bez powodzenia. W tym roku zarząd znów zerka na Wschód. Analitycy nie wykluczają jednak, że Polpharma może się też stać upolowanym zającem.
Indywidualni inwestorzy giełdowi, tacy jak Michał Sołowow czy Roman Karkosik, w tym roku mogą znów zaskoczyć. Gołym okiem widać dążenie biznesmena z Kielc do dalszego powiększania swoich udziałów w Dworach SA (obecnie ma już 18,77 proc. akcji spółki). Trzeba pamiętać, ze Karkosik jest graczem nieobliczalnym.
Zdaniem Piotra Samojlika, na aktywność na polu fuzji i przejęć mogą sobie pozwolić firmy o przychodach w wysokości co najmniej paruset milionów złotych. Mniejsze firmy nie mają ani pieniędzy, ani menedżerskiego know-how, by rozwijać się przez przejęcia. Poza tym samo przygotowanie i przeprowadzenie transakcji jest zbyt kosztowne, nawet dla firm średniej wielkości. M&A są wyjściem tylko wtedy, gdy rozwój organiczny jest droższy lub gdy akcjonariusze nie mają cierpliwości.
W tym roku impulsami do aktywności polskich firm na polu M&A będzie wolna gotówka w kasie, naciski analityków i rynku oraz względy monopolistyczne - okazja do zawładnięcia rynkiem na przykład przez przejęcie kluczowego konkurenta. W grę wchodzić też będzie obrona przed wrogim przejęciem. Zdarza się, że samo ogłoszenie przez firmę zamiaru fuzji chroni spółkę przed rolą zwierzyny.
Akcjonariusze chyba jeszcze nie zapomnieli niedawnych czasów dekoniunktury i są ostrożni w powiększaniu biznesu. Obwąchują zwierzynę, ale jeszcze nie są na tyle głodni, żeby zacząć za nią gonić.
Kto kogo w 2005 r.
przejmujący | przejmowany | status transakcji |
Złomrex | Huta Andrzej, Walcownia Rur "Jedność" Huta Batory, Zakład Metalurgiczny HSW | plany na 2005 r. |
Vectra | Śląska Telewizja Kablowa | przejęcie zrealizowane (marzec) |
Opoczno | Dvarcioniu Keramika | przejęcie zrealizowane (marzec) |
Telmax | Spin | fuzja zakończona (marzec) |
Carrefour | Hypernova | przejęcie zakończone (marzec) |
Cesky Telecom | Netia | plany przejęcia na 2005 r. |
Update | Process4E | przejęcie zrealizowane (marzec) |
Software AG | WSiP Wydawnictwa Naukowo-Techniczne | plany na 2005 r. |
Źródło: BusinessWeek
prognoza businessweeka
Do konsolidacji dojdzie za parę lat
- telekomunikacja lokalna
- media (stacje radiowe, gazety lokalne)
- energetyka/paliwa
- ubezpieczenia, PTE, TFI
- pośrednictwo finansowe
Jak było, jak może być
Branżowa struktura transakcji M&A w latach 2004 i 2005 wg wartości w mln USD
2004 rok | 2005 rok | |
nieruchomości | 837 | handel detaliczny |
finanse i ubezpieczenia | 702 | finanse i ubezpieczenia |
telekomunikacja | 378 | usługi konsumpcyjne |
sektor spożywczy, tekstylny i meblarski | 216 | sektor FMCG i produkcji materiałów budowlanych |
produkcja przemysłowa | 162 | dystrybucja stali |
Źródło: KPMG/Dealogic oraz prognoza BusinessWeeka