Zoom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ranking konkurencyjności
Polska czerwona latarnia

Polska w najnowszym rankingu konkurencyjności instytutu IMD z Lozanny zajęła 57. miejsce na 60 sklasyfikowanych państw i regionów. W Europie oznaczało to zaszczytne ostatnie miejsce. Ranking uwzględnia aż 314 kryteriów, część mierzalnych i opisanych konkretnymi liczbami, część jakościowych, skwantyfikowanych na podstawie odpowiedzi z ankiety menedżerskiej.
Prawidłowością dla Polski jest to, że liczby lokują nas wyżej niż opinie menedżerów, niezwykle krytycznych wobec rządu czy warunków prowadzenia interesów w Polsce. Nasz kraj bardzo dobrze wypada, jeśli chodzi o tempo wzrostu eksportu i niską stawkę podatku CIT. Fatalnie, jeśli chodzi o bezrobocie, ocenę rządu i polityki gospodarczej.
Niespodziewanie bardzo nis-kie pozycje (60. lub 59.) Polska zajmuje w wielu kategoriach efektywności w gospodarce (niska wiarygodność menedżerów, niska motywacja pracowników, słaby marketing, zły nadzór korporacyjny, fatalne stosunki pracy etc.).
Czołówkę rankingu jak zwykle stanowią USA i Kanada, Hongkong i Singapur oraz kraje skandynawskie. Z Europy Wschodniej najwyżej jest Estonia (26. miejsce), a duży postęp zrobiły w ubiegłym roku Czechy i Węgry.
Ranking tak komentuje dr. Bogdan Radomski ze Szkoły Głównej Handlowej, która jest polskim partnerem IMD: "Ankiety wypełniło 80 menedżerów średniego szczebla zarządzania z Warszawy (przeważały firmy usługowe) i Śląska (firmy produkcyjne). Ich pesymistyczne opinie przede wszystkim mają związek z niepewnością co do rozwoju sytuacji politycznej. Najwięcej wątpliwości budzą perspektywy zwiększania obciążeń małych i średnich firm".
To zrozumiałe, ale z drugiej strony dzięki narzekaniom menedżerów w świat idzie beznadziejna opinia o Polsce, gorsza, niż powinna być.



Liczba dnia
200 tys. - tyle w I kwartale br. wykryto programów próbujących wykorzystać luki w zabezpieczeniach komputerów przed atakami wirusów.



Optimus na mieliźnie
Od kiedy Roman Kluska rozstał się z Optimusem, firma znajduje się w locie nurkowym. Jedną z przyczyn jest to, że nie ma szczęścia do osób, które nią kierują. Obecnie traci resztki zaufania inwestorów, których nie przekonuje strategia ekspansji na rynek rozwiązań mobilnych. Co prawda firmie w 2004 roku udało się sprzedać trzy razy więcej notebooków niż rok wcześniej, problem jednak w tym, że to oznacza w sumie nieco ponad 2 tys. sztuk, tj. zaledwie około 1,5 proc. całego rynku. Nie wydaje się, aby firmie udało się dołączyć do grona najlepszych w tym roku. Przestał w to wierzyć sam Optimus, godząc się na to, że będzie dystrybuować w swej sieci notebooki jednego z konkurentów, Acera.
Zarząd robi jednak dobrą minę do złej gry, przekonując o wychodzeniu na prostą, choć brzmi to dziwnie. Ostatni kwartał spółka zamknęła z 0,54 mln zł straty netto i odnotowała 108 tys. straty na poziomie operacyjnym. Zarząd twierdzi, że to zgodne z przewidywaniami. MJ



Wiadomości z antyku
Do przemyślenia

- Im mniej godni wysokich urzędów są ci, którzy je piastują, tym pewniej się czują i tym mocniej się nadymają głupotą i bezczelnością
Demokryt

- Nie mów, że tak robią inni, raczej pomyśl, czy powinni
Demostenes

- Zepsute państwo mnoży ustawy
Tacyt

wybrał prof. Michał Wojciechowski



Trzy pytania
Idziemy do przodu
Prezes Netii Wojciech Mądalski o nastrojach po wygraniu przetargu na UMTS

Co to oznacza dla Netii?
Dla Netii zwycięstwo w przetargu jest szansą na dalszy dynamiczny rozwój. Dzięki temu klient Netii będzie mógł zaspokoić wszystkie swoje potrzeby telekomunikacyjne w jednym miejscu (tzn. świadczone przez Netię jako jedynego usługodawcę). Docelowo spółka chce się rozwijać jako operator świadczący usługi konwergentne.

Kiedy możecie rozpocząć świadczenie usług?
Pierwsze kroki związane z budową infrastruktury mogłyby nastąpić na początku drugiej połowy tego roku. Patrząc realistycznie, pierwsze usługi świadczone w oparciu o własną infrastrukturę mogłyby się pojawić na rynku w połowie 2006 r. Należy jednak pamiętać, że w wypadku zawarcia odpowiednich umów z przynajmniej jednym z istniejących operatorów komórkowych usługi Netii mogłyby zacząć być świadczone jeszcze w tym roku w oparciu o należącą do nich sieć.

Wielu obserwatorów rynku wątpi, czy Netia jest na tyle mocna finansowo, aby móc realnie konkurować z istniejącymi operatorami.
Netia jest obecnie w bardzo dobrej kondycji finansowej, ma za sobą restrukturyzację finansową, rośnie na poziomie przychodów, generuje gotówkę, ma zyski, nie ma długów. Wiele razy powtarzaliśmy też, że Netia nie będzie sama budować sieci i ponosić wszystkich nakładów inwestycyjnych związanych z projektem UMTS. Mamy silnych partnerów finansowych, jak również odpowiednie deklaracje dostawców urządzeń telekomunikacyjnych, którzy będą współfinansować projekt. M.J.



Do Sejmu za 100 tysięcy złotych
Korzystna inwestycja
Inwestycja w mandat poselski jest jedną z najkorzystniejszych lokat pieniędzy. Według ekspertów z branży marketingu politycznego, do zdobycia fotela w budynku przy ul. Wiejskiej wystarczy nieco ponad 100 tys. zł. Za to po czterech latach z samych tylko diet poselskich można uzbierać na koncie prawie pół miliona złotych.
Stworzenie idealnego kandydata na parlamentarzystę to - zdaniem zajmujących się tym specjalistów - niemal rutyna. Lwią część wydatków pochłoną odpowiednie stroje. Kandydat musi się prezentować godnie.
W jego szafie powinno się znaleźć kilka garniturów, kilka kompletów koszul szytych na miarę (ok. 600 zł za sztukę). Specjaliści radzą, aby koszule były jasnoniebieskie, bo na nich nie widać "zmęczenia i brudu po męczącym dniu walki o władzę". Polityka toleruje tylko właściwe dodatki. Dlatego kandydat powinien kupić porządny zegarek. Podobno jednak znacznie ważniejsze od marki jest to, aby chronometr był kwadratowy lub prostokątny. Jeśli nosi okulary, również szkła powinny być prostokątne, tego samego kształtu powinna być także sprzączka od paska. Zdaniem ekspertów, kwadrat i prostokąt podkreślają siłę, charakter i moc.
Kandydat ubrany według wskazań politycznych kreatorów wyda minimum 10 tys. zł. Potem czas na sesję zdjęciową. Na nią trzeba będzie wydać przynajmniej 5 tys. zł. Fotki przydadzą się do ulotek i plakatów.
Warto mieć także spójny program wyborczy. Idealny kandydat musi także umieć przekonująco o nim opowiedzieć wyborcom. Warto się również przygotować na ataki innych chętnych na miejsce w Sejmie. Skuteczny trening osobowościowy oraz przygotowanie programu politycznego kosztuje w tej chwili około 50 tys. zł.
Trzeba również się zatroszczyć się o miejsce na liście wyborczej. Jeśli komuś marzy się sala sejmowa, trzeba dogadać się z liderem partyjnym i przekazać ugrupowaniu około 12 tys. zł, czyli dobrowolną wpłatę na kampanię. Tyle mniej więcej wpłacają kandydaci, którzy otrzymują przywilej startowania z pierwszego miejsca.
Na wyborach zyskują nie tylko sklepy odzieżowe, fotografowie czy kreatorzy wizerunku. Pieniądze wpłacone na rzecz komitetów wyborczych trafiają m.in. do firm outdoorowych (wynajęcie jednego billboardu kosztuje średnio 2 tys. zł miesięcznie) oraz TV (przeciętna cena spotu telewizyjnego to ok. 20 tys. zł za emisję oraz 100 tys. zł za produkcję).
Jan Osiecki



Internet
Gniazdko kopnęło
Pierwsza w Polsce usługa dostępu do internetu przez gniazdko elektryczne zakończyła się fiaskiem. Polsko-amerykańska spółka Pattern Communications wycofała się z trwającej od trzech lat współpracy z krakowskim zakładem energetycznym - dziś częścią grupy Enion. Powodem tego kroku były zbyt mała liczba klientów - nigdy nie było ich więcej niż stu. Zdecydowały wysokie ceny - opłata instalacyjna wynosiła 19 zł, miesięczny abonament - nawet 200 złotych. Strona internetowa Pattern Communications jest nieaktywna, a jej szefowie nieosiągalni.
Inne zakłady energetyczne również rezygnują z technologii PLC. Oddział koncernu Energa w Płocku zdecydował się na zaoferowanie internetu w technologii radiowej (tzw. wi-fi). Warszawski Stoen stracił zainteresowanie technologią PLC już przed trzema laty.



Żółta kartka
Kto da więcej?

Podpisując umowy z Autostradą Wielkopolską i Gdańsk Transport Company na budowę autostrad A-1 i A-2, rząd udowodnił, że stać nas na drogie drogi. Teraz tą sama tezę udowadnia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Chodzi o przebudowę "zakopianki", a ściślej odcinka między Myślenicami a Lubniem. Prowadzony przez portugalską firmę Mota Engil Engenharia e Construcao remont odcinka na długości 12,2 km będzie kosztował prawie 300 mln zł. Wychodzi 24,5 mln zł za kilometr. Mniej więcej tyle, ile kosztuje krytykowany za absurdalnie wysoką cenę przygraniczny odcinek autostrady A-2.
Generalna Dyrekcja wysoki koszt budowy tłumaczy przede wszystkim górzystym ukształtowaniem terenu, choć każdy, kto jechał "zakopianką", wie, że ten odcinek wiedzie doliną Raby.
Może to i dobrze, że Tatry są takie małe. Strach pomyśleć, ile w Polsce kosztowałaby autostrada poprowadzona przez góry.



Badanie BusinessWeeka
Wpływowy Kulczyk

Kto jest najbardziej wpływowym człowiekiem w polskim biznesie? Jan Kulczyk. Jego nazwisko zgłosiła jedna trzecia badanych menedżerów z małych i średnich firm. Tyle samo odpowiadając stwierdziło, że nikt im nie przychodzi do głowy.
Daleko za Kulczykiem, którego demoniczne właściwości znane są powszechnie, mimo licznych porażek ostatnich lat i mimo wycofania się de facto z interesów pojawia się Balcerowicz (9 proc.), Henryka Bochniarz (4 proc.), Marek Belka i Aleksander Kwaśniewski. Prezydenta za wpływowego uznaje już tylko 2 procent badanych, podobnie jak Romana Kluskę. Konkurent Bochniarzowej Marek Goliszewski z BCC zebrał 1,3 procent głosów. Pozostali "wpływowi" - Solorz, Krauze, Gudzowaty czy Borowski - zyskali pojedyncze głosy.

Badanie w grupie 200 menedżerów przeprowadził CBM Indicator na zlecenie BusinessWeeka. Współfinansowała je firma Oracle Polska.



Ofensywa iPlaya
Z 11 do 200 tys. utworów poszerzył swą ofertę iPlay, pierwszy polski sklep z muzyką online. Internauci mogą ściągnąć legalnie pliki z muzyką takich wykonawców, jak: Madonna, Britney Spears, Destiny’s Child, Dido, Avril Lavigne, Jennifer Lopez, Morcheeba, Red Hot Chili Peppers, Prince czy R.E.M. Ceny utworów zagranicznych kształtują się w widełkach 3,49-3,99 zł, a polskich 1,49-1,99 zł.
To drożej niż 0,99 USD w amerykańskim iTunes. Dlaczego? Tomasz Szladowski z iPlay wyjaśnia:
- To polityka koncernów muzycznych, które na rynku amerykańskim stosują niższe ceny niż dla Europy. Przekonuje, że w Polsce i tak jest taniej niż w Europie, gdzie za plik z muzyką płaci się 1-1,3 euro. A jeśli ktoś chciałby kupić jednak w amerykańskim iTunes? - Sklep nie ma prawa sprzedawać utworów poza swoim terytorium - wyjaśnia. iPlay na cel bierze swego głównego konkurenta OnetPlejera, który oferuje podobną liczbę utworów po cztery złote sztuka. - 60-70 proc. oferty jest taka sama - mówi Szlagowski, którego firma chce zakasować konkurenta tym, że kupując od razu całą płytę, użytkownik otrzyma nawet do 50 proc. rabatu.