Listy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Druga fala
W BusinessWeeku nr 11 (175) z 26 maja 2005 r. w wywiadzie udzielonym przez Jarosława Kaczyńskiego znalazła się jego następująca wypowiedź: "(...) wysoka pozycja [Rady Polityki Pieniężnej] to efekt wpływu lobby bankowego, którego reprezentantem był Leszek Balcerowicz. To on wymusił pewne zapisy dotyczące tego ciała".
Stwierdzam, że pierwsza teza jest insynuacją, a druga nieprawdą.
Z poważaniem,
Leszek Balcerowicz

Jak zwiększyć zatrudnienie
Chciałbym odnieść się do artykułu Katarzyny Zajdel-Kurowskiej opublikowanego w BusinessWeeku nr 10/2005 r.
Zdaniem autorki, jednym z głównych powodów strukturalnego bezrobocia jest niskie wykształcenie, a receptą ma być wydłużenie okresu nauki, w tym zwiększenie liczby studentów. Niestety wydłużenie okresu nauki nie przysporzy miejsc pracy, poprawi jedynie statystyki. Bezrobocie wśród absolwentów jest bardzo wysokie, więc zwiększenie ich liczby nie spowoduje wzrostu zapotrzebowania na pracowników z wyższym wykształceniem.
Chciałbym także przestrzec przed produkowaniem magistrów na siłę. Ukończenie szkoły wyższej wymaga, a przynajmniej powinno wymagać, pewnych zdolności, które nie są powszechne w żadnym społeczeństwie. Nie każdy chętny może zostać inżynierem. Z przykrością odnotowałem zauważalny w ostatnich latach spadek rangi dyplomu wyższej uczelni.
(...) Jaka jest zatem przyczyna bezrobocia w Polsce? Zasadniczą przyczyną takiego stanu rzeczy jest pięćdziesiąt lat zacofania cywilizacyjnego, trafnie czasem nazywanego okresem błędów i wypaczeń. Charakterystyczny dla tego okresu jest brak akumulacji kapitału. W socjalizmie co prawda powstawały nowe fabryki, ale skala inwestycji była znacznie mniejsza niż na Zachodzie. Zatrudnienie natomiast za duże.
Liczba miejsc pracy nie zależy od liczby etatów, lecz od wielkości produkcji i usług. Jedyną metodą na walkę z bezrobociem jest wzrost gospodarczy i towarzyszące mu inwestycje. Problem walki z bezrobociem sprowadza się zatem do odpowiedzi na pytanie, jak stworzyć warunki skłaniające przedsiębiorców krajowych i zagranicznych do inwestowania i rozwijania produkcji w Polsce.
Odpowiedź jest banalna - wtedy gdy będzie im się to opłacało, czyli koszty produkcji oraz ryzyko prowadzenia działalności będą niskie. Należy pamiętać, że przedsiębiorca nie tworzy miejsc pracy, aby rozwiązać problemy społeczne kraju, tylko dla zysku.
Bogusław Marzec

Dobre święto w dobrym dniu
Rodakom chodzi po głowie nowe święto. Miałoby upamiętniać największego Polaka w dziejach - Karola Wojtyłę. Byłoby pięknie, gdybyśmy wszyscy czcili Jana Pawła II myślą i czynem przez rok cały.
Jeśli to jednak niemożliwe, to niechby był jeden taki dzień w roku, w którym czulibyśmy się lepsi, niż jesteśmy. Ale który? Czy październikowy, kiedy usłyszeliśmy "Habemus papam"? Czy majowy, kiedy o mało nie zginął od kul? Kwietniowy, kiedy odszedł? A może czerwcowy, kiedy wołał Ducha, by zstąpił na tę ziemię? Ileż swarów wywoła sam wybór daty.
Są dwa dobre dni w roku, które moglibyśmy poświęcić pamięci Jana Pawła II, dowodząc jednocześnie, że nie szafujemy dobrem, jakim jest czas na pracę, i nie tolerujemy fikcji. To 2 maja i piątek po święcie Bożego Ciała. Porachujmy, ilu Polaków spędza te dni, naprawiając z mozołem niedoskonałości ziemskiego padołu.
1 maja to Święto Pracy. Kto policzy, ile słów Papież poświęcił pracy ludzkiej, jej owocom i ich podziałowi? 3 maja to data symboliczna. Między pracą a wolnością jest wspaniałe miejsce dla ich orędownika. Piątek po Bożym Ciele to też dobry dzień. Najczęściej ciepły, jak ciepły był ten człowiek.
To pogodna propozycja. Lecz czy jest w nas tyle pogody, by ją docenić?
Jan Cipiur

Teraz kolej na autobusy
Cieszę się, że zainteresował się pan tematem kolei regionalnych w Polsce (BW nr 10/2005), jednak mam wrażenie, że jest pan przeciwnikiem tego środka transportu, a co gorsza potraktował pan to zagadnienie bardzo powierzchownie.
Tekst kończy się stwierdzeniem, że samorządy powinny jak najszybciej zastąpić kolej autobusami. Tymczasem w naszych warunkach nie jest to możliwe, co więcej - miałoby straszne konsekwencje dla regionu. Jednak zgadzam się w pełni, że pompowanie pieniędzy w PKP Przewozy Regionalne bez ich gruntowej reorganizacji jest kosztownym rozwiązaniem. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest rozbicie PKP PR na spółki oferujące swe usługi w danym regionie (przykład: Mazowsze - Koleje Mazowieckie, WKD). Przeglądając raporty tych spółek za pierwszy kwartał br., widzimy, że nie tylko przestały być nierentowne, ale zaczęły generować zyski! Czyżby cud? Nic podobnego. Jako dziennikarz czasopisma o tematyce gospodarczej wie pan, że w molochach takich jak PKP PR pieniądze giną; niezależnie od tego, ile się w nie "wpompuje". Ze względu na nieefektywność, przerost zatrudnienia i brak kompetencji kierownictwa zawsze będzie ich za mało. Małe spółki, za których wyniki odpowiadają prezesi wiedzący, że w razie niepowodzeń nie unikną odpowiedzialności, przechodząc do innego zakładu bądź spółki holdingu (jak w wypadku spółek PKP SA), są gwarantem dobrej jakości usług i opłacalności.
Rafał Czerechów