Doktor Kulczyk ponownie chce rozdawać karty. Ma już a to przyzwolenie części środowiska biznesowego
Jan Kulczyk ponownie został szefem Polskiej Rady Biznesu, skupiającej takich biznesmenów, jak Zbigniew Niemczycki, Jan Wejchert, Ryszard Krauze, Zbigniew Jakubas, Jacek Kseń, Jerzy Starak, Wojciech Kruk. Został wybrany na kolejną kadencję i wraca do gry, bo po wybuchu afery Orlenu w 2004 roku zawiesił swój mandat prezesa tej organizacji.
Część przedsiębiorców przyjęła go z otwartymi ramionami, niektórzy, jak Janusz Palikot, nie zamierzają zasiadać z nim przy jednym stole. Palikot, od niedawna poseł Platformy Obywatelskiej i właściciel giełdowego Polmosu Lublin, po powrocie Kulczyka do PRB zrezygnował z członkostwa i nie zamierza się o nie ubiegać. - Kulczyk nie miał kapitału społecznego zaufania, by pełnić taką funkcję - mówi wprost Palikot. Ponownym wyborem jest zniesmaczony. - To bardzo zły wybór, niekorzystny dla całej społeczności biznesowej. Ktoś taki nie może wyznaczać standardów postępowania w biznesie, a taka m.in. jest rola PRB - argumentuje w rozmowie z BusinessWeekiem.
- Kulczyk nie powinien w ogóle startować w tych wyborach, bo jego osoba jest postrzegana negatywnie - uważa Palikot.
A dlaczego głosowali na niego inni przedsiębiorcy? Zdaniem naszego rozmówcy, Rada to "salon po przejściach, któremu wciąż wydaje się, że jest ważny". Precyzuje: - Salon składający się z kilkunastu osób, który ukształtował Aleksander Kwaśniewski i który był bardzo bliski tej grupie. Ci ludzie nie zrozumieli, że czasy się zmieniły i ośrodek decyzyjny jest już gdzie indziej - Palikot stawia kropkę nad "i".
Odmiennego zdania jest jednak większość członków PRB. Jan Kulczyk był jedynym kandydatem. Jak zdradził nam Hubert Janiszewski, wiceprezes PRB, wśród czterdziestu głosujących tylko jedna osoba była przeciwna i jedna się wstrzymała.
Dlaczego środowisko PRB tak zdecydowanie opowiedziało się za tą kandydaturą? - To wyraz solidarności i integracji środowiska biznesowego - wyjaśnia Janiszewski. Jego zdaniem, Jan Kulczyk przez wielu polityków i media był kreowany jako wróg publiczny numer 1. Panowała bardzo zła atmosfera wokół jego osoby. - Nasz wybór był odpowiedzią na tę nagonkę - wyjaśnia Janiszewski.
Na razie powrót Kulczyka na scenę ma raczej skromny wymiar - poza kierownictwem PRB objął też fotel prezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (o czym BusinessWeek informował w nr. 18).
- To jednak niezłe przyczółki do ofensywy biznesowej - uważa Edward Pyrek, czołowy polski specjalista od kształtowania wizerunku osób publicznych. Jego zdaniem, wybór momentu powrotu do gry jest idealny: nowe rozdanie, nowy rząd, nowe interesy.
- Kulczyk zamierza wrócić na salony. Chce pokazać: jestem niewinny, wracam, żyję. To jest bardzo dobre posunięcie - ocenia Pyrek. - Kulczyk wysyła sygnał do polityków i do biznesmenów. Tym pierwszym pokazuje: zobaczcie, jestem czysty, biznes wybrał mnie na szefa PRB. A środowisku gospodarczemu daje znak, że wraca w momencie, gdy do władzy dochodzi nowy układ polityczny, więc pewnie ma w nim swoich ludzi - uważa Pyrek.
Po zdobyciu przyczółków towarzyskich i zatarciu wizerunku "biesiadującego z Ałganowem" Kulczyk z pewnością będzie chciał wrócić do dużych interesów. A ma z czym. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy sprzedał 23 proc. akcji TUiR Warta, około 10 proc. Telekomunikacji Polskiej SA i ponad 7 proc. papierów PKN Orlen. Kulczyk Holding, należący do jego rodziny, zgromadził więc w gotówce ok. 3,5 mld zł.
Gdzie takie pieniądze można zainwestować? Łamigłówkę spróbował dla nas rozwiązać jeden z dyrektorów czołowego banku inwestycyjnego. Ze względu na pracę również dla Kulczyk Holding nie zgodził się ujawnić nazwiska.
Zdaniem eksperta, Kulczyk z pewnością zrezygnuje z udziałów w sektorze dóbr konsumpcyjnych (browary, motoryzacja, bankowość), w który inwestował do tej pory. Tam możliwości zarabiania jako pośrednik i jako współuczestnik prywatyzacji kończą się. Nasz informator uważa, że wolny kapitał Kulczyk zainwestuje w infrastrukturę: drogi, nieruchomości, energetykę, służbę zdrowia. To są wartościowe biznesy o niskim ryzyku politycznym, stałych, pewnych przypływach gotówki i łatwo finansowane długiem.
Poza tym Kulczyk Holding dysponuje kapitałem, którego nie mają inni prywatni krajowi inwestorzy. Firma ma także rozeznanie lokalnego rynku, którego z kolei brak zagranicznemu kapitałowi. Zdaniem naszego rozmówcy, Kulczyk Holding może pełnić rolę funduszu private equity, ale o zasięgu działania ograniczonym do Polski, no, może regionu. Firma dysponuje bowiem zbyt skromnymi jak na światowe standardy środkami. Z drugiej strony na światowych rynkach finansowych jest obecnie nadmiar pieniądza.
Działając na polskim rynku, Kulczyk Holding może liczyć na 20-proc. stopę zwrotu z kapitału (przy stopach procentowych na poziomie 5-6 proc.), co jest bardzo dobrym wynikiem.
W ramach dywersyfikacji portfela Kulczyk może zainwestować także w instrumenty inwestycyjne oferowane np. przez szwajcarski bank UBS. Wtedy mógłby liczyć na zwrot na poziomie 12-15 proc., czyli 3-4-krotnie wyższym niż w wypadku dwuletnich obligacji krajowych.
Obranie kursu na inwestowanie w infrastrukturę lub w liczne, ale niewielkie inwestycje w małe spółki technologiczne - taki scenariusz przewiduje z kolei Marcin Anklewicz z działu Corporate Finance Ernst & Young.
O tym, z jakimi obawami Kulczyk wraca na scenę, świadczyć może jego ciągła niechęć do mediów. Odmówił BusinessWeekowi rozmowy o swoim powrocie. Podobnie było z podaniem informacji o zamiarach inwestycyjnych. Izabela Mościcka, rzeczniczka Kulczyk Holding, poinformowała nas jedynie, że spółkę najbardziej interesuje polski rynek. Nie uzyskaliśmy żadnych danych finansowych.
Czas jest najlepszym lekarstwem dla banitów. Józef Oleksy po aferze Olina po latach powrócił na szczyty polityki. Nie na długo, ale jednak. Czy podobnie będzie z doktorem Kulczykiem?
Portfel Jana Kulczyka*
Część przedsiębiorców przyjęła go z otwartymi ramionami, niektórzy, jak Janusz Palikot, nie zamierzają zasiadać z nim przy jednym stole. Palikot, od niedawna poseł Platformy Obywatelskiej i właściciel giełdowego Polmosu Lublin, po powrocie Kulczyka do PRB zrezygnował z członkostwa i nie zamierza się o nie ubiegać. - Kulczyk nie miał kapitału społecznego zaufania, by pełnić taką funkcję - mówi wprost Palikot. Ponownym wyborem jest zniesmaczony. - To bardzo zły wybór, niekorzystny dla całej społeczności biznesowej. Ktoś taki nie może wyznaczać standardów postępowania w biznesie, a taka m.in. jest rola PRB - argumentuje w rozmowie z BusinessWeekiem.
- Kulczyk nie powinien w ogóle startować w tych wyborach, bo jego osoba jest postrzegana negatywnie - uważa Palikot.
A dlaczego głosowali na niego inni przedsiębiorcy? Zdaniem naszego rozmówcy, Rada to "salon po przejściach, któremu wciąż wydaje się, że jest ważny". Precyzuje: - Salon składający się z kilkunastu osób, który ukształtował Aleksander Kwaśniewski i który był bardzo bliski tej grupie. Ci ludzie nie zrozumieli, że czasy się zmieniły i ośrodek decyzyjny jest już gdzie indziej - Palikot stawia kropkę nad "i".
Odmiennego zdania jest jednak większość członków PRB. Jan Kulczyk był jedynym kandydatem. Jak zdradził nam Hubert Janiszewski, wiceprezes PRB, wśród czterdziestu głosujących tylko jedna osoba była przeciwna i jedna się wstrzymała.
Dlaczego środowisko PRB tak zdecydowanie opowiedziało się za tą kandydaturą? - To wyraz solidarności i integracji środowiska biznesowego - wyjaśnia Janiszewski. Jego zdaniem, Jan Kulczyk przez wielu polityków i media był kreowany jako wróg publiczny numer 1. Panowała bardzo zła atmosfera wokół jego osoby. - Nasz wybór był odpowiedzią na tę nagonkę - wyjaśnia Janiszewski.
Na razie powrót Kulczyka na scenę ma raczej skromny wymiar - poza kierownictwem PRB objął też fotel prezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (o czym BusinessWeek informował w nr. 18).
- To jednak niezłe przyczółki do ofensywy biznesowej - uważa Edward Pyrek, czołowy polski specjalista od kształtowania wizerunku osób publicznych. Jego zdaniem, wybór momentu powrotu do gry jest idealny: nowe rozdanie, nowy rząd, nowe interesy.
- Kulczyk zamierza wrócić na salony. Chce pokazać: jestem niewinny, wracam, żyję. To jest bardzo dobre posunięcie - ocenia Pyrek. - Kulczyk wysyła sygnał do polityków i do biznesmenów. Tym pierwszym pokazuje: zobaczcie, jestem czysty, biznes wybrał mnie na szefa PRB. A środowisku gospodarczemu daje znak, że wraca w momencie, gdy do władzy dochodzi nowy układ polityczny, więc pewnie ma w nim swoich ludzi - uważa Pyrek.
Po zdobyciu przyczółków towarzyskich i zatarciu wizerunku "biesiadującego z Ałganowem" Kulczyk z pewnością będzie chciał wrócić do dużych interesów. A ma z czym. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy sprzedał 23 proc. akcji TUiR Warta, około 10 proc. Telekomunikacji Polskiej SA i ponad 7 proc. papierów PKN Orlen. Kulczyk Holding, należący do jego rodziny, zgromadził więc w gotówce ok. 3,5 mld zł.
Gdzie takie pieniądze można zainwestować? Łamigłówkę spróbował dla nas rozwiązać jeden z dyrektorów czołowego banku inwestycyjnego. Ze względu na pracę również dla Kulczyk Holding nie zgodził się ujawnić nazwiska.
Zdaniem eksperta, Kulczyk z pewnością zrezygnuje z udziałów w sektorze dóbr konsumpcyjnych (browary, motoryzacja, bankowość), w który inwestował do tej pory. Tam możliwości zarabiania jako pośrednik i jako współuczestnik prywatyzacji kończą się. Nasz informator uważa, że wolny kapitał Kulczyk zainwestuje w infrastrukturę: drogi, nieruchomości, energetykę, służbę zdrowia. To są wartościowe biznesy o niskim ryzyku politycznym, stałych, pewnych przypływach gotówki i łatwo finansowane długiem.
Poza tym Kulczyk Holding dysponuje kapitałem, którego nie mają inni prywatni krajowi inwestorzy. Firma ma także rozeznanie lokalnego rynku, którego z kolei brak zagranicznemu kapitałowi. Zdaniem naszego rozmówcy, Kulczyk Holding może pełnić rolę funduszu private equity, ale o zasięgu działania ograniczonym do Polski, no, może regionu. Firma dysponuje bowiem zbyt skromnymi jak na światowe standardy środkami. Z drugiej strony na światowych rynkach finansowych jest obecnie nadmiar pieniądza.
Działając na polskim rynku, Kulczyk Holding może liczyć na 20-proc. stopę zwrotu z kapitału (przy stopach procentowych na poziomie 5-6 proc.), co jest bardzo dobrym wynikiem.
W ramach dywersyfikacji portfela Kulczyk może zainwestować także w instrumenty inwestycyjne oferowane np. przez szwajcarski bank UBS. Wtedy mógłby liczyć na zwrot na poziomie 12-15 proc., czyli 3-4-krotnie wyższym niż w wypadku dwuletnich obligacji krajowych.
Obranie kursu na inwestowanie w infrastrukturę lub w liczne, ale niewielkie inwestycje w małe spółki technologiczne - taki scenariusz przewiduje z kolei Marcin Anklewicz z działu Corporate Finance Ernst & Young.
O tym, z jakimi obawami Kulczyk wraca na scenę, świadczyć może jego ciągła niechęć do mediów. Odmówił BusinessWeekowi rozmowy o swoim powrocie. Podobnie było z podaniem informacji o zamiarach inwestycyjnych. Izabela Mościcka, rzeczniczka Kulczyk Holding, poinformowała nas jedynie, że spółkę najbardziej interesuje polski rynek. Nie uzyskaliśmy żadnych danych finansowych.
Czas jest najlepszym lekarstwem dla banitów. Józef Oleksy po aferze Olina po latach powrócił na szczyty polityki. Nie na długo, ale jednak. Czy podobnie będzie z doktorem Kulczykiem?
Portfel Jana Kulczyka*
Spółka | Udziały (w proc.) |
Autostrady Wielkopolskie SA | 34 |
Autostrady Eksploatacja | 45 |
Polenergia | 66,67 |
Mobitel | 100 |
Polskie Odczynniki Chemiczne SA | 97,43 |
Kompania Piwowarska | 28,15 |
Skoda Auto Poland | 48,99 |
Rafineria Trzebinia | 6,02 |
Gotówka ze sprzedaży akcji (w mln zŁ)** | |
Telekomunikacji Polskiej | 2170 |
PKN Orlen | 972 |
TUiR Warta | 422 |