III Konferencja Polska Globalna
Ernst Jensen zaatakował Andrzeja Chronowskiego za "próbę unieważnienia umowy prywatyzacyjnej PZU", Jacek Saryusz-Wolski zarzucił Komisji Europejskiej przeciąganie negocjacji akcesyjnych z Polską, a Franoise Gaudenzi, szefowa zespołu negocjacyjnego UE z Polską, wypomniała nam forsowanie zbyt pośpiesznego tempa rozmów. Polska ma coraz więcej wspólnych interesów, a więc i konfliktów z państwami i firmami z unii. Oznacza to, że jesteśmy coraz bliżej przystąpienia do wspólnego rynku - komentowali uczestnicy III Konferencji Polska Globalna "Europejski ekspres z Warszawy do Brukseli".
- Europejscy inwestorzy to kawałek unii nad Wisłą - mówił premier Jerzy Buzek. - Dzięki ich przedsięwzięciom dziś nie musimy rozmawiać o tym, czy Polska powinna przystąpić do UE, lecz możemy się skoncentrować na pytaniu, kiedy to nastąpi - dodał Krzysztof Ners, wiceminister finansów. Czy dyżurny ruchu na dworcu Bruksela Centralna przetrzymuje ekspres z Warszawy na torach w polu, przed stacją przeznaczenia?
- Polska jest normalnym państwem, więc normalnie by było, gdybyście już byli normalnym członkiem unii - żartował Jean Calloit, przewodniczący Forum Izb Gospodarczych Unii Europejskiej w Polsce. - Nie chcę opuszczać Polski, ale chcę znów mieszkać w unii. Myślę, że szybko uda mi się osiągnąć równocześnie te dwa, dotychczas sprzeczne z sobą cele - dodał Włoch Enrico Pavoni, prezes Fiat Auto Poland. Ale każdy z polityków i liderów biznesu stawał się ostrożny, gdy przychodziło bliżej określić datę polskiej akcesji. - Dziś pewne jest tylko jedno: Polska znajdzie się w unii w roku 200X
- mówi Cristiano Pinzauti. Dlaczego X? - Między demokratycznym państwem europejskim, jakim Polska jest od dawna, a członkiem UE istnieje różnica: drobiazgowe wzajemne uzgodnienie licznych szczegółów technicznych. Cena, jaką przyszłoby zapłacić za złe uzgodnienia, jest olbrzymia. Nie warto dokonywać ich w pośpiechu, ryzyko jest zbyt duże - przekonywała Franoise Gaudenzi, szefowa unijnego zespołu ds. negocjacji z Polską, wspierana przez Bruno Dethomasa, ambasadora Unii Europejskiej w Warszawie. Replikował Jacek Saryusz-Wolski, minister-szef KIE:
-Dostosowanie polskiej gospodarki do norm europejskich oznacza olbrzymie wydatki. Nie stać by nas było na ich ponoszenie, gdyby nie zyski, które staną się naszym udziałem w dniu przystąpienia do wspólnego rynku. Opóźnianie daty naszej akcesji to wydłużanie cyklu inwestycyjnego i trudne do udźwignięcia straty.
Zdaniem Adama Pawłowicza, prezesa Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych, gwarantem szybkiego uzyskania członkostwa jest kapitał, który zainwestowały nad Wisłą firmy z innych krajów. Aż 30 mld z 43 mld USD zainwestowanych w Polsce w ostatnim dziesięcioleciu pochodzi z państw Unii Europejskiej.
- Europejscy inwestorzy to kawałek unii nad Wisłą - mówił premier Jerzy Buzek. - Dzięki ich przedsięwzięciom dziś nie musimy rozmawiać o tym, czy Polska powinna przystąpić do UE, lecz możemy się skoncentrować na pytaniu, kiedy to nastąpi - dodał Krzysztof Ners, wiceminister finansów. Czy dyżurny ruchu na dworcu Bruksela Centralna przetrzymuje ekspres z Warszawy na torach w polu, przed stacją przeznaczenia?
- Polska jest normalnym państwem, więc normalnie by było, gdybyście już byli normalnym członkiem unii - żartował Jean Calloit, przewodniczący Forum Izb Gospodarczych Unii Europejskiej w Polsce. - Nie chcę opuszczać Polski, ale chcę znów mieszkać w unii. Myślę, że szybko uda mi się osiągnąć równocześnie te dwa, dotychczas sprzeczne z sobą cele - dodał Włoch Enrico Pavoni, prezes Fiat Auto Poland. Ale każdy z polityków i liderów biznesu stawał się ostrożny, gdy przychodziło bliżej określić datę polskiej akcesji. - Dziś pewne jest tylko jedno: Polska znajdzie się w unii w roku 200X
- mówi Cristiano Pinzauti. Dlaczego X? - Między demokratycznym państwem europejskim, jakim Polska jest od dawna, a członkiem UE istnieje różnica: drobiazgowe wzajemne uzgodnienie licznych szczegółów technicznych. Cena, jaką przyszłoby zapłacić za złe uzgodnienia, jest olbrzymia. Nie warto dokonywać ich w pośpiechu, ryzyko jest zbyt duże - przekonywała Franoise Gaudenzi, szefowa unijnego zespołu ds. negocjacji z Polską, wspierana przez Bruno Dethomasa, ambasadora Unii Europejskiej w Warszawie. Replikował Jacek Saryusz-Wolski, minister-szef KIE:
-Dostosowanie polskiej gospodarki do norm europejskich oznacza olbrzymie wydatki. Nie stać by nas było na ich ponoszenie, gdyby nie zyski, które staną się naszym udziałem w dniu przystąpienia do wspólnego rynku. Opóźnianie daty naszej akcesji to wydłużanie cyklu inwestycyjnego i trudne do udźwignięcia straty.
Zdaniem Adama Pawłowicza, prezesa Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych, gwarantem szybkiego uzyskania członkostwa jest kapitał, który zainwestowały nad Wisłą firmy z innych krajów. Aż 30 mld z 43 mld USD zainwestowanych w Polsce w ostatnim dziesięcioleciu pochodzi z państw Unii Europejskiej.
Więcej możesz przeczytać w 48/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.