Skuteczni politycy, to tacy, którzy osiągają wyznaczone cele. Prawo i Sprawiedliwość wyznaczyło sobie cel: zdobycie władzy i go osiągnęło. Teraz rządzący tym ugrupowaniem bracia Kaczyńscy zdają sobie wyznaczać drugi cel: sukces gospodarczy rządu. Wybór Zyty Gilowskiej na wicepremiera i ministra finansów dobrze wróży tym planom.
Politycy Platformy Obywatelskiej głośno mówili o konieczności zliberalizowania gospodarki. Politycy PiS wręcz przeciwnie - postulowali jeszcze większy interwencjonizm państwa. Gdy PiS sięgnął po władzę wybrał jednak na kreatora polityki rządu osobę, której poglądy gospodarcze są wręcz sztandarem liberalizmu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że partia braci Kaczyńskich chce dokonać tego, o czym marzyły pokolenie zwolenników wolnego rynku. Wygrać wybory pod hasłami socjalnymi, zliberalizować gospodarkę, osiągnąć dzięki temu sukces wyborczy i w następnych wyborach sięgnąć po całość władzy.
Ten plan jest tak prosty, że aż dziw iż nikt do tej pory na niego w Polsce nie wpadł. Hasła socjalne głosiły wszystkie zwycięskie partie. Po wygranej jednak nie robiły nic. Ani nie spełniały obietnic wyborczych, ani nie reformowały gospodarki. Wszystko wygląda na to, że PiS co innego obiecał wyborcom, a co innego będzie robił. Przy okazji jednak nie zapomni o znakomitym public relations forsując różne tanie, ale głośne socjalne granty, jak choćby słynne "becikowe".
Jeżeli w swojej strategii bracia Kaczyńscy okażą się konsekwentni (trudno sobie wyobrazić prof. Zytę Gilowską firmującą socjalną politykę finansową państwa i skomplikowane, wysokie podatki) pozostaje im tylko pogratulować skuteczności.
Jan Piński