Chodzi o wypowiedzi wicepremiera w sprawie możliwości działań rządu na wypadek niepodpisania przez lekarzy kontraktów z NFZ i zamknięcia przez nich gabinetów. Dorn powiedział m.in., że jest to niezgodne z prawem, gdyż może prowadzić do uszczerbku na zdrowiu i życiu pacjentów. Dodał, że istnieje możliwość "wzięcia lekarzy w kamasze", by wykonywali swoje obowiązki.
W sobotę po południu zakończył się w Warszawie trzydniowy VIII Krajowy Zjazd Lekarzy, na którym przedstawili oni swoje główne postulaty. Chcą m.in. podwyższenia pensji do minimum 5 tys. zł brutto, a także odwołania Dorna.
Rzecznik resortu Tomasz Skłodowski przypomniał w niedzielę, że Dorn wyraźnie zaznaczył, iż powołanie lekarzy do wojska jest jedynie jedną z analizowanych możliwości na wypadek, gdy "niebezpieczeństwo nieudzielania pomocy pacjentom będzie się nasilać". "Reakcja lekarzy nie jest współmierna do tego co przedstawił minister. Dlatego nie zmienił zdania i nie przeprosi ich" - powiedział.
Dorn dodał, że "nie rozumie oburzenia lekarzy". Pytany prez PAP o komentarz do sobotniego listu otwartego lekarzy, w którym zarzucono wicepremierowi, że jego wypowiedź "przypomina niechlubne praktyki stalinizmu", Dorn przyznał, że "byłoby to obraźliwe, gdyby nie to, że jest komiczne i groteskowe".
Rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll ocenił w radiu Tok FM, że ewentualne powołanie lekarzy do wojska - zapowiedziane przez wicepremiera Dorna - "nie byłoby możliwe bez złamania praw". Pytany, czy wypowiedź szefa MSWiA miała charakter "groźby bezprawnej", Zoll odparł: "na granicy, powiedziałbym".
ks, pap