Z aferami na styku polityki i biznesu jest taki problem, że mało kto rozumie o co chodzi. Gdyby statystyczny Polakowi zadać pytanie, co badała komisja śledcza ds. PKN Orlen, to zapewne 99 na 100 nie miałoby bladego pojęcia. Podobnie jest w Czechach, gdzie oprócz tego, że komisja bada prywatyzację, to trudno wytłumaczyć, na czym polegały nieprawidłowości. Otóż PKN Orlen przystępując do przetargu na zakup Unipetrolu zobowiązał się za bezcen sprzedać najlepsze firmy holdingu czeskiemu biznesmenowi Andrejowi Babisowi. Przypadkiem ów biznesmen miał znakomite kontakty z czeskimi socjaldemokratami.
Polski wątek tej afery jest taki, że o wszystkim wiedzieli polscy politycy. Ba! Osobiście premier Belka w sierpniu 2005 r. uspokajał czeskiego ambasadora i wysłannika czeskiego premiera, że należy siedzieć cicho, to media przestaną pisać o aferze. Miejmy nadzieję, że ta taktyka nie okaże się skuteczna.
Jan Piński